Wpis z mikrobloga

Pamiętacie wpisy o tym, że wtapiacie przez swoje #!$%@? hajs, bo nie chce się Wam albo nie umiecie np. zadzwonić o zwrot produktu, albo firma jest Wam winna hajs, a Wy zapominacie tam wczas napisać itp.? Jestem wyjątkowo niekumaty we wszelkie umowy, podpisy, dokumenty i inne takie, i wszystko to rucha mnie w dupsko przez cały okres mojego życia odkąd pamiętam.

TL;DR: dostałem od państwa bezzwrotne 7k zł w ramach przeprowadzki "za pracą" do innego miasta i przez mały głupi zapis w umowie muszę całość tej sumy zwrócić mimo spełnienia najważniejszych społecznie warunków umowy.

Mam 28 lat i mam w tych sprawach najwyższy poziom upośledzenia. Rok temu aplikowałem o tzw. bon na zasiedlenie, czyli 7k zł od Urzędu Pracy w rodzinnym mieście na przeprowadzkę itd. na warunkach: 1) znajdę pracę w innym, oddalonym o tam 100km mieście, 2) będę w tym mieście pracować przez sześć miesięcy z najbliższych ośmiu. Jeśli w tym czasie wypracuję np. tylko 5 msc, to 1/6 tej sumy 7k zł muszę zwrócić itd.
I teraz uwaga, dostałem te 7k, przeprowadziłem się, pracę godną znalazłem, te 6 miesięcy już jakiś czas temu przepracowałem, a muszę zwrócić 7000 zł Urzędowi Pracy. Jakim #!$%@? cudem?

Nie uwierzycie, na czym się przejechałem, czy raczej mnie przejechano: po podpisaniu umowy pracy masz 30 dni, żeby wysłać do UP zdjęcie tej umowy o pracę. Ja ofc dopiero co się przeprowadziłem, szukałem w pośpiechu w 2 tygodnie mieszkania, mam depresję, mam lęki, gdzieś te dokumenty dałem nie wiem gdzie, tu mi net wysiadł, tutaj nie wiem na jaki mail mam to wysłać, teraz boję się zadzwonić do UP bo to przez telefon muszę coś z ludźmi rozmawiać i coś od nich chcieć, tam się okazuje, że mam to formularzem na stronie UP zrobić, tu się nie da w tym formularzu załączyć pliku, tu znowu mam depresję kilka dni, itd. itp. aż w końcu wysyłam im te zdjęcia dzień po terminie tych 30 dni.

I co? W życiu by mi nie przyszło do głowy, że można tak napisać prawo, że mogę spełnić wszystkie najtrudniejsze i najważniejsze warunki do spełnienia - znalezienie pracy, przeprowadzka, utrzymanie się przez te kilka miesięcy, itp., a jak spóźnię się JEDEN DZIEŃ z wysłaniem skanu umowy to mam im zwracać całe 7k zł. I w ten sposób zamiast w końcu wyjść na prostą bez długów, znowu mam dług i muszę spłacać 500zł/msc tego szitu. Ja będę się tak przejeżdżał na prawie całe życie, bo dla mnie to jest po prostu nielogiczne i niezrozumiałe, że Urząd Pracy przecież ma tą #!$%@?ą umowę o pracy , to 1) po #!$%@? im ich moje zdjęcie, przecież dociera do nich, że zacząłem pracę, 2) mają identyczne dokumenty od firmy, w której zacząłem pracę, 3) czemu ktoś, kto przepracowałby 3 z 6 msc ma zwracać 50%, a ja pracując 6 z 6 msc mam oddawać 100% na takiej #!$%@??

Powiem tak, to był mój ostatni raz w życiu, kiedy przyjąłem od kogoś, Państwa, czegoś, pieniądze w ramach jakiejś umowy. To nie jest pierwsze moje negatywne doświadczenie w styczności z prawem. Po prostu ja i prawo się nie dogadujemy,to jest dla mnie nielogiczne wszystko, to nie jest mój świat, nie chcę żadnych umów, hipotek, kredytów, itp. mam to w dupie choćby mi mieli dawać i 200k to jest tam na pewno jakiś haczyk, który mnie wyrucha niezależnie czy będę uważać czy nie, nie nadaję się do życia jak w zegarku wg przepisów. Przestańcie mi zabierać pieniądze w podatkach i sam sobie poradzę nic nie musicie mi dawać, nic od Was nie chcę. Nie chcę żadnych ślubów, podpisów, intercyz, itd. po prostu niech to wszystko zniknie z mojego życia.

Mam zamiar żyć tak jakby tego nie było, nie obchodzą mnie "zyski" czy benefity z tego wszystkiego płynące. Mogę nie mieć nigdy domu czy mieszkania - i tak jestem pewny, że gdybym się na coś takiego zapisał, to zaraz stałoby się coś, co uniemożliwiłoby mi zrealizowanie warunków. Ubezpieczenie na wypadek takich okoliczności? Na pewno się nie zakwalifikuję. NIE CHCĘ. Chcę żyć na normalnych zasadach, zasadach LUDZKICH, gdzie człowiek traktuje drugiego człowieka jak równego sobie. Ja zwyczajnie nie potrafię w moim umyśle potraktować poważnie takiego zapisu, dlatego gdy coś takiego czytam, albo ktoś mi o czymś takim mówi, to przelatuje mi to przez głowę, a nawet jeśli, to prokrastynacja i depresja zrobiłyby swoje.

W razie czego - nie da się od tej decyzji odwołać, ponieważ to nie jest decyzja administracyjna - to nie UP decyduje o warunkach umowy (oraz jej zerwania) tylko ustawa, dlatego UP nie ma nic do powiedzenia.
  • 52
  • 6
@lord_xenu: no lepiej, i co z tego? To nie są wymówki, bo nie jestem ofiarą. To, że jestem neurotyczny i nie ogarniam takich rzeczy to fakty, z którymi muszę żyć. Czaję, że to jest dla Ciebie banalne i śmieszne, że nie ogarniam takich rzeczy, ale nie ogarniam i nie mogę się oszukiwać, że jest inaczej. Nie siedzę na dupie i staram się przecież robić jak najlepiej. Ilekroć jednak mam z tą
@zyjebojem: Ja tam się cieszę z jednej osoby mniej ciągnącej zbędny socjal. Nie powinno być w ogóle takich bonów na zasiedlenie, bo to palenie publicznej kasy.

Jeśli już to właśnie pożyczka, a nie świadczenie. Wtedy dostajesz kasę na przeprowadzkę, ale wiesz, że musisz oddać i znaleźć pracę oraz się w niej wykazać. Tyle tylko, że przez swoje gapiostwo dostałeś pożyczkę na 0% procent (ewentualnie plus odsetki ustawowe). I bardzo dobrze. Budżet
gdzieś te dokumenty dałem nie wiem gdzie, tu mi net wysiadł, tutaj nie wiem na jaki mail mam to wysłać, teraz boję się zadzwonić do UP bo to przez telefon muszę coś z ludźmi rozmawiać i coś od nich chcieć, tam się okazuje, że mam to formularzem na stronie UP zrobić, tu się nie da w tym formularzu załączyć pliku, tu znowu mam depresję kilka dni, itd. itp. aż w końcu wysyłam
@zyjebojem: ciekawe, z mojego doświadczenia wynika, że UP są bardzo przychylne ludziom którzy te prace ogarną. Musiałeś wykazać gigantycznym nieogarem. I niestety to Twoja wina, że nie zapisałeś sobie tego nigdzie.
Sam miałem przygodę z UP, że nie ogarnąłem ze miałem termin na spotkanie, bo ta ich strona dała mi raka na początku a żadne przypomnienie nigdzie nie przyszło. I co? I nic, wyjaśniłem swoje uposledzenie i dostałem nowy termin, a