Wpis z mikrobloga

Drogie Miraski! Ze względu to, że pomysł #szkolabukmacherki spotkał się z zainteresowaniem o wiele większym od oczekiwanego przeze mnie, postanowiłem ruszyć z koksem już dziś. A zatem...

"SZKOŁA BUKMACHERKI" odc. 1

W dzisiejszym odcinku:

- bardzo nudno i sztywno

- o tym, co pod tym tagiem zostanie omówione, a co kompletnie (i umyślnie) ominięte

- dużo ogólników i definicji, dosłownie odrobina matematyki, w zasadzie zero konkretów



Na początku tego cyklu ("cykl" to najlepsze określenie tego, co będzie się tu pojawiać; słowo "szkoła" będzie tylko i wyłącznie w tytule, a "kurs" to słowo zdecydowanie zbyt górnolotne) sformułuję kilka założeń, na których będzie opierać się cała dalsza treść. Czytelniku - jeżeli nie zgodzisz się z którymkolwiek z tych postulatów, możesz śmiało tag czarnolistować. Każdy ma swoje zdanie na temat fascynującego tematu, jakim niewątpliwie są zakłady bukmacherskie i żaden z tych poglądów nie jest "jedynie słusznym", ja jednak usiłuję podejść do sprawy w sposób przemyślany i dojrzały. Na sam początek ustalmy zatem kilka kwestii.

Bukmacherka to inwestycja, tak też powinno się ją traktować. Czy kupując akcje, obligacje czy jakiekolwiek inne instrumenty finansowe spodziewacie się w ujęciu rocznym kilkusetprocentowego zysku? Domyślam się, że nie i tak samo powinniście podchodzić do zakładów bukmacherskich. Gdy słyszę zdania typu "mój kumpel zarobił tysiąc w trzy tygodnie", od razu odpowiadam "jaką kwotę zainwestował?". Gwoli miarodajności, zysk z zakładów powinien zawsze

być podawany w ujęciu procentowym, nie kwotowym
. Jeżeli "kumpel" z przykładu wpłacił na konto bukmachera 200 zł, zarobił 500%. Jeżeli wpłacił 10 tysięcy złotych, zarobił 10%, a więc pięćdziesięciokrotnie mniej. Który wynik jest Waszym zdaniem bardziej imponujący i godny podziwu? Intuicja podpowiada, że ten pierwszy, bo przecież nasz "kumpel" pomnożył kapitał niczym Jezus chleb na pustyni. Tak naprawdę jednak to ten drugi stan rzeczy pozwalałby stwierdzić, że "kumpel" postępował w sposób (bardziej) racjonalny. Wynika to z faktu, że...

...zakłady bukmacherskie ze swej natury wiążą się z olbrzymim ryzykiem, które racjonalny gracz ogranicza i którym stara się jak najlepiej zarządzać. Przy standardowym kuponie, nietrafienie choć jednego ze zdarzeń skutkuje utratą całej postawionej kwoty. Lamenty typu "#!$%@? Atletico zepsuło mi kupon, gdyby nie to wygrałbym pięć stów" świadczą o rażącej nieumiejętności zarządzania ryzykiem. Bukmacherka jest pod tym względem przypadkiem skrajnym - nawet mocno nietrafiona inwestycja w akcje, uważane za jedne z najbardziej ryzykownych aktywów, prawie nigdy nie kończy się utratą 100% zainwestowanego kapitału. Drogi graczu - to nie Atletico przegrało Twoje pieniądze, to Twoje kliknięcie w przycisk "postaw kupon". Jedną z kluczowych umiejętności dojrzałego gracza, którą będę starał się przekazać w postach pod tym tagiem, jest umiejętne zarządzanie kapitałem.

Jeżeli klikając w przycisk "obserwuj" spodziewaliście się fajerwerków, tzw. "pewniaków" czy tajnych sekretów zamiany stu złotych w dziesięć tysięcy złotych w ciągu max pół roku, przykro mi - zawiedziecie się. Będzie tu mocno teoretycznie, konserwatywnie, momentami nudno. Wiedzcie jednak, że oprócz tego będzie też stabilnie. Nie będzie lamentów. Gwarantuję Wam, że wygracie. Prawdopodobnie znacznie, znacznie mniej, niż chcielibyście wygrać, ale wygracie.

Poznajmy zatem kluczowe pojęcie niniejszego cyklu - strategia. Słownik języka polskiego PWN definiuje ją jako "przemyślany plan działań w jakiejś dziedzinie". Najważniejsze dla nas są dwa pierwsze słowa tej definicji - przemyślany plan. Jedna z najważniejszych zasad bukmacherki brzmi: cokolwiek robisz, musisz wiedzieć dlaczego to robisz. Zanim postawimy pierwszy kupon, zanim zainwestujemy w zakłady choć jedną złotówkę, musimy mieć przygotowany PRZEMYŚLANY PLAN DZIAŁAŃ. Zanim w ogóle zaczniemy zabawę, musimy zdefiniować jej zasady i trzymać się tych zasad. MUSIMY powiedzieć samym sobie co i za jaką kwotę zamierzamy obstawiać. Warto też na początku określić, do jakiego momentu planujemy grę (czyli kiedy zamierzamy wypłacić środki i w jakiej kwocie/części). Przykład strategii, którą zamierzam osobiście stosować, gdy tylko dostanę wypłatę: wpłacę określoną kwotę (której wolałbym nie ujawniać), będę realizował progresję remisową w mojej autorskiej wersji (w jednym z odcinków cyklu podzielę się zasadami działania tego systemu), chcę po osiągnięciu odpowiedniego pułapu kapitału wypłacać sobie kwotę tysiąca złotych miesięcznie. To jest konkretnie zdefiniowany plan działania. Każdy z Was musi ustalić sobie swój własny, zależny od możliwości i oczekiwań finansowych, czasu, jaki możecie poświęcić na edukowanie się i grę na zakładach i osobistego nastawienia do ryzyka. Pamiętajcie - nieważne co robicie, ważne, byście sami wiedzieli, dlaczego to robicie.

Nie da się ukryć, że w sercu każdej strategii gry leży skonkretyzowany plan podejmowania decyzji, czyli po polsku po prostu to, na jakiej zasadzie będziecie układać swoje kupony. To newralgiczny punkt, który będzie decydował o ostatecznej zyskowności Waszej strategii. To również najbardziej skomplikowane zagadnienie w całej teorii bukmacherki, o którym dużo będzie mowy w kolejnych odcinkach.

To tyle na dziś, bo mam świadomość, że wystarczająco już Was wynudziłem. Mam nadzieję, że spotkamy się w kolejnych odcinkach cyklu "Szkoła bukmacherki". Zachęcam do obserwowania tagu #szkolabukmacherki.
  • 3
@inspektor_erektor: a sory, jakiś niezdecydowany dziś jestem ;-) ok to powtórzę

1. Przy zwrocie 100% rocznie by zarabiać 500k rocznie trzeba by 500k obstawiać - czy bukmacherzy przyjmują takie duże zakłady?

2. Biznes ten działa tak by w dłuższej perspektywie "kasyno wygrywało" - jak niby to przeskoczyć?

Usunąłem wtedy bo w sumie tak teoretycznie pytam, nie planuję grać ;-)