Wpis z mikrobloga

@Noicozezebowniemam: czy ja wiem.. masz mniejsze dłonie od azjatyckich kobiet? One potrafią zapieprzać na gitarze. Często problemem nie jest długość palców a ułożenie ręki, granie dźwięków niewłaściwymi palcami, niewyćwiczona ręka itp. Dlatego polecam serię lekcji u instruktora, która naprostuje jakieś złe nawyki w graniu/układaniu ręki. Ale jeśli upierasz się, że "długość ma znaczenie" to możesz spróbować z gitarami typu short-scale, albo multi-scale.
@Noicozezebowniemam: Niestety najczęściej o problemach w graniu z małymi dłońmi na girtarze elektrycznej wypowiadają się osoby co nie mają małych dłoni.

Z mojego doświadczenia powiem, że jest ciężej, ale nie ma co przesadzać. Akurat w tym instrumencie idzie nadrobić to, że nie masz więszkych dłoni (w przeciwieństwie do na przykład takiego kontrabasu). Polecam spróbować gitary z wyścigowym gryfem. Musisz się nauczyć korzystać ze wszystkich palców, w tym mocno z małego, który
@Calkiem_wysoko666:

te wyścigowe to mają bardzo wąskie gryfy...

Przy małych dłoniach IMO większe znaczenie ma nawet nie tyle szerokość gryfu, co skala.
Jak ktoś ma drobne łapska, to warto spróbować czegoś ze skalą gibsonowską, tj. 24,75 cala. Oczywiście znalezienie gitary z 24 progami w tej skali jest pewnym wyzwaniem, ale nie jest niemożliwe.
@Calkiem_wysoko666: No, jak ktoś nie pracuje nad rozciąganiem, to mu i ibanezowski Wizard w skali 3/4 nie pomoże.
Ale sam nie mam za wielkich dłoni i tbh jedyne gryfy, o których bym powiedział, że są naprawdę niewygodne, a czasem i niegrywalne, to jakieś Les Paule z profilem typu '50s albo rodzime wynalazki pokroju Defila.