Wpis z mikrobloga

#sen #proroctwowypoku

Miałem dzisiaj taki sen że ja nawet nie :S

Zaczęło się pod mostem, szerokim na którym jeździło mnóstwo samochodów. Mężczyzna który chyba był właścicielem firmy która wybudowała tenże most wykrzykiwał że został oszukany przez rząd i UE. Jego krzyk niósł się szerokim echem, którego nie zagłuszały nawet jeżdżące masowo nad nim samochody. W Końcu w otoczeniu coraz więcej ludzi zaczęło się zatrzymywać i przyglądać się "wariatowi". Pojawiły się media ( chyba TVN), oraz siepacze systemu ( policja). Nawet samochody na moście poczęły się z wolna zatrzymywać, a kierowcy wysiadać i podbiegać do barierki na moście, by przyjrzeć się "wariatowi". W powietrzu wisiało jednak jakieś napięcie. W tym momencie do akcji wchodzę ja. Nie wiem czy byłem w tym śnie sobą czy kimś anonimowym. Stałem na moście w tłumie ludzi, w tłumie w którym zaczął wzbierać gniew. Zaczęliśmy krzyczeć że mężczyzna ma racje, że rząd kradnie, że trzeba go obalić. Gdy policja chciała uciszyć "wariata" ludzie ich nie wypuścili ich z mostu. Pięciu policjantów w tych swoich pancerzach, z tarczami i w hełmach wyszło nam na przeciw. Zaczęli nakłaniać ludzi do rozejścia się, lecz tłum nie słuchał. Masa ludzi zaczęła napływać na ten most i wtedy podniosłem metalowego pręta zbrojeniowego i z całej siły uderzyłem w głowę środkowego policjanta. Nie wiem czy go zabiłem czy nie, bo w tym momencie tłum rzucił się do przodu niszcząc i demolując po drodze wszystko i wszystkich którzy byli przeciw niemu. W tłumie dominowała młodzież, "kibole" ( całkiem sporo ładnych różowych pasków, takich 10/10) ale byłą też cała masa innych ludzi. Brałem udział w walkach na moście, w raz z innymi wyrzynając sobie drogę przez kordony policjantów, dostało się też ludziom z TVN ( w głębi serca wierzę że był wśród nich Kuźniar ). Gdy wreszcie przebiliśmy się przez most, zza pagórka który znajdował się za nim wyłoniły się tłumy ludzi ubranych w większości na czerwono. Były to lewackie bojówki. Poznałem po symbolach Anarchistycznych i Antyfaszystowskich które dzierżyli w dłoniach i na ubraniach. Ruszyli na nas z góry, uzbrojeni po zęby w pałki, łańcuchy a nawet broń palną. My ruszyliśmy ku nim. Mimo że to tylko sen poczułem silny wzrost adrenaliny, a kiedy obie "armie" zwarły się, wpadłem jakby w bitewny amok. Masa ludzi wyżynała się, krwawo zabijając przy użyciu wszystkiego co mieli pod ręką. I ja zabijałem, nie wiem skąd wyrwałem jednemu z lewaków broń i zacząłem strzelać, a potem okładać kolbą przeciwników. Wszędzie walały się okrwawione trupy, o które non stop ktoś się potykał, lub do nich dołączał. Mimo oporu ta banda brudasów i ciot nie mogła nas powstrzymać i zaczęli ustępować, a wreszcie rzucili się do ucieczki.

I wtedy dostałem smsa i który mnie obudził! :(