Wpis z mikrobloga

Nie daje mi spokoju eksperyment Younga, czemu dopiero przy obserwacji cząstki zachowują się tak jak powinny?

To jedynie ma sens w przypadku symulacji, bo jeżeli coś nie podlega obserwacji/nic na taką cząstkę nie wpływa, to nie ma sensu na to tracić zasobów.

Dopiero gdy np. taki foton trafia do "naszej rzeczywistości" następuje nadanie mu parametrów, tak jakby trafiał w obszar roboczy, a wcześniej był po prostu elementem który można ale nie trzeba wykorzystać więc ma status "defult"

Ciekawe jaki jest też górny limit interferencji, jak duży może być obiekt żeby dalej podlegał pod fizykę kwantową. Może faktycznie nie ma granicy między fizyką kwantową, a klasyczną i fyzyka kwantowa odnosi się też do obiektów w naszej skali, ale po prostu nie ma warunków żeby ją dostrzec.

#przemyslenia
  • 2
To jedynie ma sens w przypadku symulacji, bo jeżeli coś nie podlega obserwacji/nic na taką cząstkę nie wpływa, to nie ma sensu na to tracić zasobów.


@Zielony_Ogr: No nie do końca. Po prostu cząstki zachowują się tak jak się zachowują - teorie naukowe nie muszą być zupełne i absolutnie opisywać rzeczywistości w taki sposób w jaki ona istnieje. Tzn - nie zawsze, nie kompletnie i nie dla wszystkich warunków prawdziwie. Patrz
@TrzezwyIrlandczyk: zaciekawiło mnie bardzo to co ostatnio Dragan powiedział, że wyjscie z superpozycji następuje w momencie obserwacji/interakcji z otaczającym taką cząstkę światem więc dla obserwatora z zewnątrz który nie jest z naszym wszechświatem w żaden sposób połączony nasz wszechświat też może się znajdywać w superpozycji czego efektem byłby właśnie wieloświat, bo efekty kwantowe nie zależą od rozmiaru jak dowodzą eksperymenty ale od samego faktu interakcji/obserwacji