Wpis z mikrobloga

@Drzejzi:
1. coś w tym jest, że na stojaku jak jest ready to play to jakoś bardziej ciągnie, ale frajda już nie ta, ostatnie kilkanaście lat to pasmo braku sukcesów z różnymi zespołami i często ograniczenie się do grania w przysłowiowej piwnicy
2. czasem coś pobrzdąkam, ale brzmi to jak guano noskilla, po kilkunastu latach grania to samokompromitacja
3. kurde, dużo ludzi zna mojego Spectora, nie chcę się wychylać tak publicznie
@Kamokamo: Znam to uczucie. Też ostatnio mam coraz mniej czasu na granie i mam czasem poczucie, że to donikąd nie prowadzi. Ale innym razem łapie mnie taka chęć ponaparzania, że wystarczy mi 5 minut grania motywów które gram od lat albo improwizacji i jestem usatysfakcjonowany.

W takim depresyjnym muzycznym stanie łatwo popaść w uzaleznienie od kupowania sprzętu. "Nie chce mi się grać, więc muszę kupić jakąś fajną gitarę, to będzie mi