Wpis z mikrobloga

Doniesienia z putinowskiej Polski - REFLEKSJA

Refleksja o faktach. Nie tylko konkretnych, choć te w tym tekście też się pojawią, ale o faktach ogólnie. A dokładniej o tym, jak ich odrzucanie prowadzi nas na manowce. I czemu korzystają na tym populiści, dyktatorzy i inny kondukatorzy. Zaparzcie herbatkę, bo dłuższe czytanie.

Zacznę od stwierdzenia banalnego, które jednak wydaje mi się w czasach post-prawdy i algorytmów mediów społecznościowych nieco zapomniane. Otóż jest tylko jeden zestaw faktów, bo fakty są wycinkami rzeczywistości, a tę mamy tylko jedną. Im więcej znamy faktów, tym lepiej znamy rzeczywistość. A im lepiej znamy rzeczywistość, tym skuteczniej możemy na nią reagować i ją zmieniać zgodnie z naszymi przewidywaniami. Amen.

Reagować i zmieniać, czyli co? Czyli na przykład rozwiązywać problemy, z którymi się borykamy. By rozwiązać problem, musimy go najpierw rozpoznać. Czyli poznać fakty, które ten problem opisują. Dopiero wtedy możemy wymyślać rozwiązania, stawiać hipotezy, robić modele, przewidywać jakie działanie przyniesie oczekiwany skutek. Oczywiście, niektórzy z nas będą próbowali zmienić rzeczywistość na naszą niekorzyść (np. ustalą fakt, że nie masz w domu alarmu, by Ci ten dom okraść), ale istnienie takich ludzi również jest elementem rzeczywistości, czyli jest opisywalne faktami. "Na świecie istnieją włamywacze" - to fakt. "Alarm w domu zmniejsza ryzyko włamania" - też. Wiedząc te dwie rzeczy, możesz na nie reagować. Amen ponownie.

Co to ma wspólnego z autokratami? Ano to, że autokrata to taki wielki włamywacz, który chce nam ukraść wolność lub pieniądze. A zwykle, bo naprawdę rzadko jest inaczej, wolność i pieniądze. By zabezpieczyć się przed zapędami autokraty, musimy wiedzieć co robi, co planuje, czym nam grożą jego decyzje, pomysły czy wizje. Musimy zatem znać możliwie dużo faktów na temat danego autokraty (a szerzej: każdej władzy), by mieć możliwość przewidywania jego działań i reagowania na nie. Musimy trzymać się rzeczywistości. Dlatego autokraci i inni populiści uwielbiają tę rzeczywistość zamulać, rozwadniać, wykręcać na wszystkie strony. Dlatego uwielbiają odrzucać fakty i oparte na nich rozumowanie. Uwielbiają i muszą.

Przejdźmy do przykładu z polskiej polityki. Weźmy powszechnie dostępny fakt o aferze taśmowej: restauracja Sowa została założona przez ludzi z Grupy Radius. To żadna tajemnica, wisi toto w KRS [1]. Weźmy fakt drugi: szefem Radiusa jest facet, który był dyrektorem polskiej filii prowadzonego przez rosyjskie służby i mafię banku [2]. Weźmy trzeci fakt: kelnerzy z Sowy pracowali wcześniej w Lemongrassie, w którym też podsłuchiwano polityków, a która to knajpa została założona przez dyrektora finansowego polskiej filii Łukoilu oraz Rosjanina, który już dekadę wcześniej pracował dla Siemona Mogilewicza, a także przed którym ABW ostrzegało polityków przed 2005 rokiem [3]. Oraz, że po zamknięciu Lemongrassa, sprzedano go spółce córce Łukoilu, po czym ponownie jakiemuś tajemniczemu Rosjaninowi, który ją zamknął. Fakt czwarty: Marek Falenta miał kilkudziesięciomilionowy dług u Rosjan z koncernu KTK, którego to długu KTK nigdy nie odebrało, choć państwo polskie dało im taką możliwość. Fakt piąty: wiceszef CBŚP Rafał Derlatka, który nadzorował śledztwo podsłuchowe, całkowicie ignorując leżące na ulicy rosyjskie wątki, dwa lata po wybuchu afery znalazł pracę w KTK [4]. Chyba nikt nie kwestionuje, że ta afera pomogła Partii zdobyć władzę.

To są fakty. Mogą nam się podobać lub nie, ale to jest część rzeczywistości, w której żyjemy. Celowo nie wymieniłem wyżej ŻADNEGO fragmentu opartego o zeznania, hipotezy czy domysły, choćbym uważał je za wysoce uzasadnione i bardzo prawdopodobne. Na podstawie tych faktów możemy budować teorie. Jedni, w tym ja, powiedzą, że szansa na to, że ze wszystkich setek luksusowych restauracji w Warszawie, Falenta zlecił nagrania akurat w tej, którą założyli ludzie Radiusa - jest niemal zerowa. Że szansa, iż ci sami kelnerzy pracowali w innej knajpie, również z bliskimi rosyjskimi koneksjami - również. Inni powiedzą, że to jednak przypadek, że może te powiązania nie są aż tak jednoznaczne. I o tym możemy dyskutować, do czego wszystkich zachęcam.

Problem w tym, że Partia w ogóle nie prowadzi z nikim dyskusji o interpretacji tych faktów, tylko po prostu te fakty odrzuca. Gdy ktoś powie publicznie: "hej, ale Sowę założyli ludzie Radiusa!", Partia odpowiada: "ta, ehe, i Ruskie pomogły dojść do władzy PiSowi, który teraz wysyła broń na Ukrainę, walnij się w łeb". Serio, to jest dokładnie narracja partyjnego agitpropu. No tak, wysyła, to jest fakt. No ale Sowa i Radius to też fakt. Różni je to, że NIKT nie neguje, że Partia pomaga militarnie Ukrainie, ani że ta pomoc utrudnia Putinowi zwycięstwo. Ale CAŁA PARTIA neguje wymienione wyżej fakty o aferze podsłuchowej.

I mamy taką sytuację, że jedna strona podaje fakty, wokół których buduje pewną teorię. A druga strona buduje teorię przeciwną do tamtej, po czym odrzuca - to jest kluczowe - nie przeciwną teorię, tylko fakty, na której ją oparto. Przekładając na banalny przykład: Jaś tłumaczy Stasiowi, że istnieje grawitacja, więc upuszczony kamień spadnie w dół. Staś twierdzi, że puszczony kamień poleci w górę, więc - konkluduje Staś - grawitacji nie ma. Przepraszam, ale dokładnie to robi Samuel Pereira i inni mediaworkerzy reżimu. A nawet gdy przeciwstawiają powyższym faktom jakiś inny, np. pomoc militarną dla Ukrainy, to zamiast próbować połączyć te niekwestionowalne fakty w jakąś spójną teorię, po prostu odrzucają fakty, które im nie pasują.

A to tylko przykład taśmowy, jest ich więcej. Prezes sam napisał we wspomnieniach, że na początku transformacji przez ponad rok spotykał się z radzieckim agentem - fakt. "Ta, PiS prorosyjski, co za szuria" - narracja, która ma ten fakt odrzucić. Partyjni notable wielokrotnie spotykali się ze skrajnie prawicowymi politykami z całej Europy, wśród których jest wielu jawnych miłośników Putina - fakt. "A co z Sikorskim, który palił papierosy z Ławrowem, hę?" - whataboutism, który wybić Ci ten fakt z głowy Wspomniany szef Radiusa zamienił się domami z Adamem Glapińskim, ewidentnie zaniżając wartość podarowywanej mu rezydencji - fakt. "To jest brudny atak niepolskich mediów na konstytucyjny organ jakim jest NBP" - narracja, która nijak nie odnosi się do tego faktu i przekierowuje ostrze ataku w drugą stronę. Ziobro może w każdej chwili przerwać dowolne śledztwo prokuratury - fakt. "Prokuratura działa niezależnie" - opowieść, która nawet nie próbuje z tym faktem polemizować.

I tak dalej, i tym podobne. Media Karnowskich należą do senatora Biereckiego. Media Sakiewicza należą do Prezesa. Propartyjne media są utrzymywane przez spółki Skarbu Państwa. TVP jest utrzymywana z naszych pieniędzy, a Partia ma kontrolę nad jej władzami. Reforma Ziobry nie usprawniła działania sądów. Większość sędziów nie pracowała w PRL, więc nie trzeba ich "dekomunizować". Proponowana przez Ziobrę ustawa spłaszczająca sądy, pozwoli mu wymienić setki niezależnych sędziów na swoich. Trybunał Konstytucyjny jest obsadzony nielegalnymi sędziami. Podobnie jak KRS. Polska może w każdej chwili odmrozić środki z KPO, ale Partia tego nie robi. Ludzie Ziobry z SP niemal codziennie nawołują do polexitu. Zbieżność antyzachodnich narracji TVP z kremlowską jest bardzo duża. Piszę z głowy, tylko o rzeczach, które wiemy na pewno. O faktach. O rzeczywistości.

Partia nie rozmawia o żadnym z tych faktów. Bo gdyby tak zrobiła, gdyby przeprowadziła uczciwą i racjonalną dyskusję, musiałaby ją przegrać. Bo taka dyskusja opierałaby się na faktach, a te są jakie są. Zamiast tego, Partia te fakty ukrywa, ignoruje, rozmywa, albo w sposób zupełnie absurdalny “odrzuca” jakimiś swoimi narracjami. Partia nam mówi, że ona uważa, że kamień poleci w górę, więc grawitacji nie ma.

To niestety działa. Wróćmy jeszcze na chwilę do afery taśmowej. Konkurs: ręka w górę, kto z Was przeczytał wszystkie opublikowane przez Ziobrę zeznania? Nikt? Prawie nikt? No więc ja przeczytałem i uprzejmie donoszę, że była to lektura niezwykle męcząca. Na kilku stronach zeznający opowiada o wielu różnych sprawach, z których każda jest wielopoziomową intrygą polityczno-biznesowo-przestępczą. To naprawdę trudno ogarnąć. A ja to przeczytałem i próbowałem pojąć. Dlatego nie dziwi mnie zupełnie, że tzw. opinia publiczna (czyli my wszyscy) po prostu się w tym zgubiliśmy. A jak się zgubiliśmy, to straciliśmy z oczu fakty, tonąc w detalach. I nagle zamiast próbować dojść prawdy o udziale Rosjan w aferze, mamy zupełnie fałszywy spór o to, które zeznanie jest prawdziwe. Pamiętacie siedem technik kremlowskiej dezinformacji, o których pisałem tu: [5]? To jest technika E jak Exhaust, czyli Wyczerpanie. Zalej przeciwnika setkami nic nie znaczących detali, by się w nich zgubił, przekieruj dyskusję na jakieś drobiazgi, a sedno problemu zniknie samo.

To jest dokładnie to co Ziobro zrobił z tymi zeznaniami. Zwróćcie uwagę, że on nie powiedział wprost “Rosjanie nie mieli z tym nic wspólnego”. On tylko tak zamotał, byśmy wszyscy machnęli ręką i uznali, że to jest nie do ogarnięcia dla prostych ludzi. I to zadziałało. Radius? Jaki Radius? To też mówię z autopsji, dokładnie tak wyglądała moja potyczka z Pereirą na Twitterze.

Ktoś powie: ok, to tylko zwykłe kłamstwo, politycy kłamią, nic niezwykłego. Nie. To jest dokładnie to, co chcą byśmy myśleli. W momencie, w którym tak mówisz, odrzucasz fakty i obiektywną prawdę jako takie. Jeśli wszyscy kłamią, to znaczy, że nie ma obiektywnej prawdy, są tylko narracje. A skoro tak, to najlepiej usiąść na dupie i nic nie robić. A gdy usiądziesz, to ci, którzy zamiast uprawiać zwykłą politykę, chcą okraść Cię z państwa, będą mogli to robić bez przeszkód. A że w budowaniu narracji to oni są akurat najlepsi, to jeszcze będziesz przekonany, że mają rację. Powyższe dwa zdanie nieźle opisują znaczną część elektoratu Partii. Przecież Prezes i Ziobro wprost im mówią: “przejmiemy sądy, nie będziecie mieli uczciwych i niezależnych sądów, sędziowie będą nasi, będą kryli nasze przestępstwa i pomogą nam rządzić wiecznie” - a jakaś ¼ Polaków bije temu brawo, bo sprytni macherzy od PR-u dobrze dobrali przekaz, umieścili w nim odpowiednio dużo “postkomunizmu”, “przywracania godności” i “zepsutych elit”, by ludziom ta opowieść podobała się bardziej od tej o niezależności sądownictwa i trójpodziale władzy. Wiecie, tej nudnej, z WOS-u.

Ale czemu oni to robią? Wszak, mimo wszystko, politykom w każdym kraju zdarza się kłamać, czasem wręcz bezczelnie. Ale większość z nich jednak nie odrzuca samej idei obiektywnej prawdy. Mogą ukrywać fakty, przedstawiać je w korzystny sposób, budować na nich mało spójne teorie, ale jednak zgadzają się, wszyscy się zgadzamy, że gdzieś pod spodem jest jakaś Prawda. Tymczasem autokraci odrzucają samą prawdę. Różnica polega na tym, że normalni politycy w demokratycznych krajach, operują w granicach zapisanego prawa, grają według reguł funkcjonowania państwa (dokładnie na tym polega idea praworządności, którą Partia tak ochoczo odrzuca). Tymczasem autokrata chce zburzyć system i rządzić wiecznie. W tym celu musi posuwać się do “dużych kłamstw”. I nie może kłamać czasem, tylko cały czas, bo samo jądro sposobu jego rządzenia jest oparte na konieczności łamania prawa. Ale gdyby taki autokrata tylko kłamał, to szybciutko wyszłoby to na jaw, bo byłby każdego dnia punktowany przez niezależne media i instytucje, takie jak sądy, czy prokuratura.

Znacznie lepsze rezultaty przynosi z kolei odrzucenie prawdy jako takiej. Zwróćcie uwagę, że Ziobro z nikim się nie kłóci na przykład o to, ilu polskich sędziów rzeczywiście jest “skażonych PRL-em”. Nie. On po prostu buduje opowieść, że polski wymiar sprawiedliwości to postkomunistyczna kasta (to jest to “duże kłamstwo”), z czego wynika, że postkomuniści rządzą całym krajem, postkomunistyczne są wszystkie elity, którym zdeprawowani za Jaruzelskiego sędziowie gwarantują bezkarność. Gdy ktoś udowadnia, że przeciętny polski sędzia jest przed 50-tką, że ci, którzy załapali się zawodowo na PRL to jakiś ułamek, Ziobro przedstawia to jako kontropowieść. Po prostu inne zdanie, nie opis rzeczywistości. Z rzeczywistością ciężko się kłócić. Z innym zdaniem można się kłócić do upadłego. Drugi konkurs: kto z Was jest tak na serio na bieżąco z całą rozgrywką Partii z sędziami? Prawie nikt, prawda? Ja ten temat śledzę w miarę dokładnie, a i tak za prawie każdym razem muszę sobie przypominać od nowa o co chodziło, kto kogo dyscyplinuje za co, który wyrok jest kwestionowany, która ustawa była nielegalna. To co ma myśleć statystyczny wyborca? Nic. Ma nie myśleć, tylko machnąć na to ręką i pozwolić Ziobrze działać dalej.

Nie jest przypadkiem, że rosyjskie trolle i cała kremlowska propaganda, mocno angażują się nie tylko w przedstawianie swojej wersji świata, ale także w odrzucanie samej idei, że świat da się obiektywnie przedstawić. Puszczanie w obieg sprzecznych informacji jest nie tylko dopuszczalne, ale wręcz wskazane. Ruskie trolle mówią na przykład skrajnej prawicy na Zachodzie, że Ukrainą rządzą Żydzi, bo Zełeński jest z żydowskiej rodziny. Te same trolle (możliwe, że z innego piętra Fabryki Trolli Prigożyna) mówią lewicy, że Ukrainą rządzą neonaziści. Polakom mówi się, że Ukraińcy genetycznie nienawidzą Polaków, bo Wołyń. Węgrom, że Węgrów, bo Trianon. Ukraina jest jednocześnie państwem upadłym i sprawnym totalitaryzmem. NATO prowadzi z Rosją wojnę, ale równocześnie dopiero chce w tę wojnę wciągnąć swoich członków, na przykład Polskę. Ruskie trolle mówiły Amerykanom w 2016 roku, że Hillary Clinton to lewaczka, która chce zalać USA czarnoskórymi imigrantami. Chyba, że mówili do czarnoskórych wyborców - wtedy mówiono, że to przedstawicielka rasistowskiego establishmentu. Biedakom mówiono, że Clinton jest z obrzydliwie bogatych elit. Elitom, że to komunistka. Wszystkie te narracje nawzajem się wykluczają. I o to właśnie chodzi.

Nie jest też przypadkiem, że Partia stosuje tę technikę, którą Piknik na skraju głupoty nazywa “wielonarracją”, cały czas. Prezes jeździ teraz po kraju i co chwila daje sprzeczny komunikat. Za wszelkie zło odpowiadają Niemcy. Albo Platforma, czyli jednak Polacy. Albo Bruksela, czyli wszyscy Europejczycy. Albo elgiebety, czyli jednak niektórzy europejczycy. Albo sędziowie, czyli niektórzy Polacy. Unia jest lewackim eksperymentem feministek, ale zachowuje się wobec Polski po faszystowsku. Pieniądze z KPO? Proszę bardzo. Potrzebujemy ich, ale jednak nie, to dużo, ale jednak mało, stać nas by ich nie mieć, ale jednak nie, jesteśmy gotowi na ustępstwa, ale nie sprzedamy suwerenności za garść srebrników, poszliśmy na ustępstwa, ale jednak stoimy twardo przy swoim, z UE chcemy rozmawiać, ale jednak “koniec tego dobrego”. Idealnym przykładem jest macierewiczowa dezinformacja wokół Smoleńska, gdzie naliczono bodaj 30 całkowicie sprzecznych teorii, z których większość zaprzeczała prawom fizyki. Jaka jest prawda? W tym świecie jest to pytanie bezzasadne. Właściwe brzmi: “po co Ci w ogóle prawda?”

Stąd pojawiło się zjawisko symetryzmu, które jest rakiem debaty publicznej w każdym kraju. Stąd mamy ludzi, nie mówię tu o oczywistych płatnych trollach, którzy dla własnego spokoju ducha zrównują stojące po jednej stronie fakty, z budowanym w kontrze do nich narracjami i mówią rzeczy w stylu “kto wie, ci mówią tak, tamci inaczej, prawda leży po środku, pewnie znowu kłócą się o pieniądze”. Władcy tacy jak Prezes, Ziobro, Trump, Orban, Erdogan, a w wypadkach skrajnych Putin czy Xi Jinping, kochają takich ludzi, bo takimi ludźmi się bardzo prosto rządzi. Bowiem nie trzeba im nic tłumaczyć czy obiecywać, a także z niczego się przed nimi rozliczać. Wystarczy dać im dobry show. Taki, który lepiej zagra na ich emocjach. A Prezesi i Putinowie tego świata są w to zawsze lepsi od demokratów, bo robią taki show cały czas.

“Wszyscy kradną, ale ci się dzielą” - mówimy o stereotypowym poglądzie wyborców Partii. Ale z pewnością macie znajomych i członków rodzin, którzy niekoniecznie kochają Partię, ale też już mają dość, pogubili się w tych niekończących się bataliach o TK, Sąd Najwyższy, KPO, niezależność sędziów, KRS itd., chcą już tylko spokoju, żeby ktoś już to zakończył i dał im zająć się swoimi sprawami. I wtedy na scenę wjeżdżają ci wszyscy watażkowie, którzy - to również element show - potrafią świetnie przedstawiać się jako jedyni sprawiedliwi, szeryfowie, którzy zaprowadzą porządek. Dlatego Trump obiecywał “osuszenie bagna”, Prezes “powstanie z kolan”, “przywrócenie godności” i “suwerenność”, Ziobro “zniszczenie uprzywilejowanej kasty”, Putin odrzucenie “jednobiegunowego świata” i “zachodniego imperializmu” itd. Nikt z nich nic z tego nie zrobił. Ale te obietnice są nadal atrakcyjne dla ludzi, którzy chcą prostych odpowiedzi na skomplikowane problemy. I im bardziej są oderwani od rzeczywistości, im bardziej zamykają oczy na fakty i odmawiają spokojnej ich analizy, tym chętniej uwierzą w takie baśniowe, ale bardzo wygodne psychologicznie, obietnice.

Przyznam, że w całym zakłamaniu Partii, ten gwałt na intelekcie irytuje mnie najbardziej. A już zupełnie #!$%@? mnie świadomość, że nawet gdy Partia odejdzie i sobie swoją głupią twarz rozwali, zostaną z nami miliony ludzi, których Prezes z Ziobrą zmienili już w totalnych nihilistów. Partia zniknie, oni będą, prawdopodobnie dalej przekonani, że wszyscy kłamią, nie ma prawdy, wartości to iluzja, nikomu nie można ufać. Aż ich zagospodaruje jakiś nowy klon Prezesa. Często pytacie mnie w komentarzach i wiadomościach “co robić?”. Cóż, zacząłbym od dotarcia do tych znajomych.

facebook autora

#polska #polityka #gruparatowaniapoziomu #socjologia
c.....c - Doniesienia z putinowskiej Polski - REFLEKSJA

Refleksja o faktach. Nie t...

źródło: comment_16681701916NelWpRifbMyQxoOGuH6ZA.jpg

Pobierz
  • 2