Wpis z mikrobloga

46/52 --> #anime52
Mary and the Witch's Flower (recenzja filmu)

MAL: https://myanimelist.net/anime/34541/Mary_to_Majo_no_Hana
Kitsu: https://kitsu.io/anime/mary-to-majo-no-hana
AniList: https://anilist.co/anime/97981/Mary-to-Majo-no-Hana/

Wyobraźcie sobie film zrobiony przez byłego reżysera Ghibli, który wygląda jak film Ghibli. Dokładnie tym jest przedstawiane “Mary and the Witch’s Flower”. Pan Yonebayashi przez lata tworzył animacje w studiu Ghibli, natomiast jego postać najbardziej kojarzę ze względu na “Secret World of Arrietty” oraz “Marnie Was There”, których był reżyserem.

Fabuła - czyli ukradniemy znowu brytyjską powieść:
Nie mam nic do adaptacji filmowych lub bazowania na powieściach jeśli chodzi o filmy anime. Arrietty, Marnie Was There, Ruchomy Zamek Hauru - to wszystko brytyjskie powieści, na podstawie których powstały naprawdę dobre filmy. Jest też oczywiście Earwig and the Witch, które zostało wydane pośmiertnie, autorstwo Diana Wynne Jones, czyli osoby która napisała Zamek Hauru. Ciężko nazwać ten film dobrym, aczkolwiek mam do niego sentyment, ale to dyskusja na inny wpis.

Wracając do “Mary and the Witch’s Flower” - dostajemy trochę to co zwykle jeśli chodzi o te średnie filmy Ghibli z gatunku fantasy. Ten film przywodzi mi na myśl Laputę, zarówno pod względem designów, historii, jak i tempa fabuły. Krok po kroku omówię co się w tym filmie dzieje, a jeśli oglądaliście inne filmy Ghibli to szybko zrozumiecie co mam na myśli.

Zaczynamy od jakiegoś niezrozumiałego dla widza wydarzenia - mała czarownica ucieka na miotle, upuszcza świecące nasiona, które zakwitają i… jesteśmy na wsi.
Obserwujemy rudą Mary Smith, która przeprowadziła się do swojej ciotki na wieś zabitą dechami. Szlaja się przez 20 min, mamy chłopaczka z okolicy, który jej dokucza, jest słodki kotek, który za nią chodzi. Czyli nic się nie dzieje, nie mamy ekspozycji, ale film przecież nie może wystartować od akcji, więc musimy chwilę poczekać. Przynajmniej jest ładny.

Następnie Mary zapuszcza się w las, gdzie znajduje magiczną roślinę dzięki której tymczasowo staje się wiedźmą. Trafia do magicznej szkoły, którą obserwujemy przez kolejne 25 min i jest to bardzo przyjemne przeżycie. Wykreowany świat magii jest ciekawy, składa się z różnych dziedzin, designy oraz strona wizualna przywodzą na myśl starsze produkcje studia Ghibli. Postacie są proste, lecz bardzo ciekawe, a tła są szczegółowe i zróżnicowane. Jeśli chodzi o fabułę, to razem z Mary jesteśmy oprowadzani po szkole przez dyrektorkę, jednak młoda (tymczasowa) wiedźma niechcący się ujawnia i zaczynamy kolejny rozdział przygody.

Tajemniczy kwiat, który znalazła okazuje się niezwykle rzadki i dyrektorka szkoły pragnie go za wszelką cenę zdobyć. Wówczas następuje porwanie wspomnianego na początku chłopaczka i szantaż, aż dochodzimy do trwającego 30-40 minut wielowątkowego pojedynku między Mary, a dyrektorką. W tym momencie nasuwa mi się na myśl Laputa - w obu wypadku bohaterowie są uwięzieni na latającej wyspie, w obu wypadkach stanowi ona punkt centralny finału i rozwiązanie wszystkich wątków. Laputa jest jednak dziełem niepotrzebnie długim, a sam finał stanowi mniejszą część filmu niż wielowątkowa historia rudej wiedźmy.

Podsumowując - jest to dokładnie to czego można się spodziewać po tego typu filmie:
Wstęp (2min) → nudy na wsi bez ekspozycji (20 min) → magiczna szkołą (25 min) → porwanie chłopaczka i szantaż (10 min) → powrót do szkoły i wielowątkowa potyczka + zakończenie (40min)

Fabuła - ocena:
Za bardzo się rozgadałem w poprzedni paragrafie i wyszedł z tego opis. Choć jeśli chodzi o ocenę to jaki koń jest, raczej każdy może się domyślać. Jeśli lubicie filmy przygodowe lub filmy fantasy Ghibli ze średniej i wyższej półki takie jak Ruchomy Zamek, Laputa, trochę Kiki i może trochę Cat Returns, to “Mary and the Witch’s Flower” powinno Wam się spodobać.

Zarzuty wobec fabuły nasuwają się same z poprzedniego paragrafu - ekspozycja leży i nie dowiadujemy się o bohaterach niczego. Wiemy tylko, że Mary jest niezdarną, chłopak istnieje i z niewiadomego powodu dziewczynka się do niego przywiązuje, a ciotka jest typową starszą kobietą u Ghibli i na to potrzeba było aż 20 minut ekspozycji.
Poza tym, chcąc doszukiwać się widocznych wad, wchodzimy już w sferę prywatnych preferencji i tego kto jest odbiorcą tego filmu. Osobiście nie przepadam za długim 3. aktem, ponieważ zwykle wygląda on bardzo podobnie. Ci dobrzy wpadają w tarapaty, ale potem jakoś się wydostają, potem znowu upadają, jest ostateczny pojedynek i dobro zwycięża. Z racji tego, że są dobrzy to przebaczają tym złym ludziom, których pokonali i wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
Oczywiście - jest to bajka dla dzieci i w tym kontekście na nią patrzę. Ubolewam po prostu, że również w tym filmie, najwięcej nacisku postawiono na finał, który jest nieproporcjonalnie długi do reszty filmu i do którego nie ma wystarczająco podbudowy, aby miał wystarczający wpływ na widza.
Mogę się przyczepić jeszcze do tego, że w tym świecie istnieje deus ex machina, który dwukrotnie ratuje bohaterów, bo mam wrażenie, że było to straszne lenistwo ze strony autorki powieści lub scenarzystów filmu.

Warstwa audiowizualna:
Już trochę powiedziałem o wizualiach, ale warto podkreślić, że film jest ładny. Designy postaci i ich wykonanie jest dobre, tła wypadają jeszcze lepiej, animacja jest płynna - wszystko jest na swoim miejscu. Myślę, że jak ktoś nie oglądał wszystkich filmów Ghibli to dałbym radę mu wmówić, że było to robione przez to właśnie studio, bo podobieństwo jest niesamowite.

OST to głównie muzyka instrumentalna. Duża ilość jakichś dzwoneczków, brzdąkania w wysokich tonach na instrumentach szarpanych, zarówno w przypadku bardziej tajemniczych, jak i stonowanych momentach. Bardzo fajnie się to wpasowuje w klimat filmu i warstwę wizualną. Oczywiście mało co zostaje w pamięci i raczej żaden utwór się nie wyróżnia, ale jest to wartość dodana dla filmu.

Postacie:
O postaciach nie mam zamiaru nic więcej mówić, oprócz tego co wspomniałem w powyższych akapitach. Raczej wszystko jest generyczne i bardzo szybko wiemy jaki charakter ma dana postać. Przypomnę, że jest to powieść i film dla dzieci, więc rozumiem dlaczego jest tak, a nie inaczej.

Podsumowanie:
Nie jest to zły film, nie jest to wybitny film. To bezpieczny film, który jest bardzo dobrze zrealizowany i dla osób głodnych Ghibli jest to pozycja obowiązkowa. Ma problemy lub wady, których mogę doszukać się w wielu innych pozycjach, ale poza tym ogląda się go przyjemnie i na wiele rzeczy byłem w stanie przymknąć oko.

=================
#animedyskusja #anime #film
youngfifi - 46/52 --> #anime52
Mary and the Witch's Flower (recenzja filmu)

MAL: ...

źródło: comment_1666367754jXcN7UdmEbE8oZdmDiD3k7.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
Wstęp (2min) → nudy na wsi bez ekspozycji (20 min) → magiczna szkołą (25 min) → porwanie chłopaczka i szantaż (10 min) → powrót do szkoły i wielowątkowa potyczka + zakończenie (40min)


@young_fifi: Wstęp (2min) → Drzemka (90 min) → Zakończenie (5min)
  • Odpowiedz
@kinasato: Kłóciłbym się z tym, bo prezentacja magicznej szkoły była akurat jasnym punktem tego anime i była naprawdę ciekawa. Reszta to kwestia gustu i tak, zgadzam się, że jest to powolny film i nie każdemu się spodoba.
  • Odpowiedz