Wpis z mikrobloga

via transkrypcja
  • 1
#codziennatranskrypcja #wiadomosci #tvpis #tusk9x
27.09.2022

Oto zapis dzisiejszego głównego wydania programu "informacyjnego" rządowej telewizji.
Archiwum dostępne na: https://codziennatranskrypcjatvpis.github.io/
FAQ

To historyczny moment, jeśli chodzi o suwerenność i bezpieczeństwo energetyczne Polski.
10 dni po otwarciu kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną oficjalnie uruchomiono gazociąg Baltic Pipe.
Dzięki niemu z Norwegii przez Danię do naszego kraju będzie mogło trafiać nawet 10 mld m3 gazu rocznie.
W Goleniowie, w Zachodniopomorskiem, gdzie znajduje się tłocznia gazu z Baltic Pipe i gdzie odbyła się dzisiejsza uroczystość, jest nasz reporter Damian Diaz.
Jakie znaczenie dla Polaków ma uruchomienie Baltic Pipe właśnie teraz?

---
Baltic Pipe może pokryć około połowy zapotrzebowania Polski na gaz.
Jeśli dodać do tego krajowe wydobycie i terminal w Świnoujściu, to Polacy mogą być spokojni, że gazu nie zabraknie.
Gazociąg Baltic Pipe oficjalnie uruchomiony.
Wreszcie dokonujemy tego otwarcia gazociągu, który przez dziesięciolecia, śmiało można powiedzieć, był polskim marzeniem.
Środowiska polskiej centroprawicy, a potem PiS, zdawały sobie sprawę, że Polska potrzebuje gazu z innego kierunku niż rosyjski.
Wtedy nikt w Europie nie brał pod uwagę scenariusza całkowitego wstrzymania dostaw gazociągiem jamalskim, co teraz ma miejsce.
Putin spowodował kryzys energetyczny z rosnącymi w zawrotnym tempie cenami energii i wysoką inflacją.
Musimy przyznać, że w Polsce widzieliście to zagrożenie wiele lat wcześniej i podjęliście działania, by wyzwolić się od zależności od rosyjskich surowców.
Decyzja o budowie gazociągu z Danii do Polski zapadła, mimo że Niemcy chcieli oprzeć transformację energetyczną Unii na rzekomo tanim rosyjskim gazie z Nord Stream 1 i 2.
Widać doskonale, jak niebezpieczną polityką była polityka współpracy rosyjsko-niemieckiej w obszarze gazu.
O tym boleśnie przekonują się sami Niemcy.
Właśnie doszło do wycieku z gazociągów Nord Stream 1 i gotowego, ale nieuruchomionego Nord Stream 2.
To jest akt sabotażu.
W tym momencie Polska otrzymuje dostęp do gazu z norweskiego szelfu kontynentalnego.
PGNiG ma tam własne złoża.
Spółka podpisała też kontrakty, dzięki którym wykorzysta prawie całą zarezerwowaną przez siebie przepustowość Baltic Pipe.

---
W tym roku oddano też do użytku gazowe połączenia ze Słowacją i Litwą.
Osiągnęliśmy pełną niezależność od dostaw ze wschodu.
Polska strategia dywersyfikacji w 100% została zrealizowana.
Na dekady, można powiedzieć, jesteśmy zabezpieczeni.
Baltic Pipe powstał w terminie, wymagał ułożeniu 900 km rur, w tym 275 km to odcinek podmorski.
To nie jest oczywiste, że takie projekty są kończone na czas, są kończone w pełnej efektywności technicznej.
To nie był łatwy projekt.
Na początku ubiegłego roku mieliśmy bardzo złą pogodę, a większość prac budowlanych miała miejsce podczas pandemii.
Ogromną rolę w budowie Baltic Pipe odegrał były pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, który forsował projekt już w trakcie rządów AWS,
Baltic Pipe mógł powstać już kilkanaście lat temu.
Na szczęście gazociąg został uruchomiony właśnie wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebny.
Zobaczmy, jak wygląda otwarty dziś gazociąg Baltic Pipe.
Inwestycja biegnie od Morza Północnego, gdzie łączy się z gazociągiem Europipe II, zapewniając dostęp do gazu ze złóż norweskich.
Następnie poprzez infrastrukturę na terytorium Danii oraz na dnie Morza Bałtyckiego gazociąg łączy się z polskim systemem przesyłowym.
Umożliwia to przesyłanie gazu bezpośrednio ze złóż w Norwegii do Polski, a także do odbiorców w sąsiednich krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
Mimo że jest to inwestycja strategiczna, która zwiększa suwerenność naszego kraju, to przez lata była torpedowana.
Gazociąg Baltic Pipe w obliczu wojny na Ukrainie to historyczne wzmocnienie naszej suwerenności energetycznej.
Kiedy jest tak ogromny kryzys gazowy, ten gaz będzie do Polski poprzez nowe połączenie gazowe transportowany.
Dywersyfikacja dostaw energii to proces, który Polski rząd realizuje od lat.
Wyobraźmy sobie, że nie mielibyśmy Baltic Pipe, a jednocześnie nie mamy już od kwietnia dostaw ze wschodu.
Bylibyśmy skazani na łaskę lub niełaskę reżimu Putina, jak w przypadku ostatnich tajemniczych awarii rosyjskich rurociągów.

Szwedzka Narodowa Sieć Sejsmologiczna odnotowała 2 eksplozje w pobliżu gazociągów.
Obowiązuje ostrzeżenie dla statków i samolotów.
Wycieki Nord Stream 1 i 2 pokazują, jak istotne jest zabezpieczenie nas energetycznie w Europie.
W Polsce od wielu lat widzimy to bardzo wyraźnie, że podjęto kroki, by uniezależnić się od energii rosyjskiej.
Inaczej byłoby, gdyby - zamiast uniezależniać - wiązać się gazowo z Rosją Właśnie tak byłoby, gdyby zamiast uniezależniać, wiązać się gazowo z Rosją - czego od lat chciała opozycja, sprzeciwiając się m.in. projektom takim jak otwarty właśnie rurociąg Baltic Pipe.

---
Do budowy gazociągu Baltic Pipie nie doprowadził też rząd Donalda Tuska.
Mamy ważne kontrakty rosyjskie, to wiadomo, że tego norweskiego gazu za dużo nie potrzebujemy.
I w związku z tym polski rynek jest za mały dla Norwegii, żeby inwestować w tak potężne przedsięwzięcia, jakim byłby gazociąg.
Baltic Pipe nawet na kilka tygodni przed napaścią Rosji na Ukrainę krytykował również Waldemar Pawlak, wicepremier w rządzie Donalda Tuska.

---
Obecnej opozycji, Platformie, PSL-owi, zależało na podtrzymaniu obecnego układu geopolitycznego.
z jednej strony energia, z drugiej pieniądze i technologia, był narzucany wszystkim tym, którzy byli w orbicie wpływów niemieckich, więc również rządowi Tuska.
To rząd PO-PSL podpisał niekorzystną dla Polaków umowę gazową z Rosją.
A co, panu gaz rosyjski się źle pali w kuchence gazowej czy w piecu?
Koalicja PO-PSL z Kremlem chciała budować bliższe relacje.
Polska, póki jestem premierem polskiego rządu, nie stanie na czele antyrosyjskiej krucjaty.
Nie były to tylko słowa, ale konkretne działania.
My z premierem Putinem przypilnujemy, żeby nikt w te tryby piachu nie sypał.
Donald Tusk przyjął pozycję takiego spinacza interesów rosyjsko-niemieckich, w tym upatrywał źródła czy mechanizmu pozwalającego na jego własną karierę.
Bez przeprowadzonej dywersyfikacji dziś płaciliby za to Polacy.

Rząd przyjął projekt ustawy dotyczący zamrożenia cen prądu dla gospodarstw domowych na przyszły rok.
Dzięki temu do określonego limitu ceny nie wzrosną.
Największe wsparcie przewidziano dla posiadaczy karty dużej rodziny oraz gospodarstw rolnych.
Na wsparcie można liczyć także w przypadku ogrzewania.

Z zamrożenia cen energii elektrycznej w przyszłym roku skorzysta prawie 17 mln gospodarstw domowych.
Na te rozwiązania rząd przeznaczy około 23 mld zł.
Dla wszystkich gospodarstw domowych to będzie 2000 kWh, które będą zamrożone na poziomie starych cen dla wszystkich.
Jak przekroczymy te 2000 kWh, to dopiero powyżej tego pułapu będziemy płacić więcej.
Gospodarstwa domowe, które zużyją do 2 tys. kWh, rocznie zapłacą za prąd tyle samo co w tym roku.
Limity są wyższe - 2,6 tys. kWh - dla rodzin z osobą niepełnosprawną.
Jeszcze wyższy próg będzie obowiązywał posiadaczy kart dużej rodziny oraz gospodarstwa rolne - w tych wypadkach wyniesie 3 tys. kWh.
Zużycie ok. 2000 kWh dotyczy mniej więcej 2/3 mieszkańców Polski.
To była średnia, dokładnie 1996 kWh, w 2020 roku, a pamiętajmy, że był to rok, w którym trochę więcej energii zużywaliśmy, bo to był rok pandemiczny, rok pracy zdalnej.
Gospodarstwa domowe wykorzystujące energię elektryczną do ogrzewania otrzymają jednorazowy dodatek w wysokości 1000 zł.
Kwota ta wzrasta do 1500 zł, jeśli w takim gospodarstwie roczne zużycie prądu przekracza 5 tys. kWh.

Pieniądze na ogrzewanie dostanie niemalże każdy, niezależnie od rodzaju materiału grzewczego.
Na węgiel, pellet lub inny rodzaj biomasy dodatek wyniesie 3 tys. zł.
Drewno kawałkowe - 1 tys. zł.
Skroplony gaz LPG - 500 zł.
I olej opałowy - 2 tys. zł.
Wniosek o dodatek można złożyć przez Internet, w urzędzie gminy albo w jednostce wskazanej przez miasto.
Formularz dostępny był praktycznie w Internecie, wystarczyło go wypisać, przywieźć i złożyć.
Żadnych dodatkowych, niepotrzebnych formalności nie było.
Wskazane we wniosku źródło ogrzewania powinno być wcześniej wpisane do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków.
Pierwsze pieniądze zostały już wypłacone.
Na bieżąco realizujemy wypłaty.
Na poniedziałek było zrealizowanych wypłat o wartości ponad 4 mln zł.
Na bieżąco realizowane są także dostawy węgla.
Polska Grupa Energetyczna do końca września sprowadziła 2 mln ton tego surowca.
W kolejnych miesiącach, w każdym miesiącu będzie sprowadzany ponad 1 mln ton, więc do kwietnia, czyli do końca sezonu grzewczego, sprowadzimy 10 mln ton węgla, i to zapewni bezpieczeństwo energetyczne naszym klientom.
Od 26 września dostępna jest bezpłatna rządowa porównywarka cen węgla cieplo.gov.pl.
Na portalu można znaleźć wiarygodnego i rzetelnego dostawcę tego surowca w najbliższej lokalizacji oraz informacje o kosztach zakupu opału.

---
Dzisiaj zakończyły się pseudoreferenda zorganizowane przez Rosjan na okupowanych terenach Ukrainy.
Tymczasem na froncie cały czas toczą się walki.
W Charkowie, na północnym-wschodzie kraju, jest nasz wysłannik Tomasz Grzywaczewski.
Jak teraz wygląda sytuacja na linii frontu?

---
Siły ukraińskie kontynuują przełamywanie rosyjskich linii obronnych na północnym wschodzie kraju.
Ukraińcom udało się wyzwolić kolejne miejscowości, ale też okrążają strategicznie położone miasto Łyman.
Zacięte walki trwają też na południu, szczególnie w okolicach Chersonia.
Rosjanie odpowiadają atakami rakietowymi.
To, co miało być próbą okrążenia, staje się nowym kotłem na wschodnim froncie.
Rosyjskie źródła informują o ukraińskich działaniach rozpoznawczych pod Kreminną, co oznacza, że kolejna rosyjska linia oporu została przełamana.
Nie ma centymetra ukraińskiej ziemi, który nie jest dla nas ważny.
W okolicy Biłohoriwki Ukraińcy przeprawili się przez Doniec, przygotowując przeprawy dla ciężkiego sprzętu.
Tym samym rosyjska droga zaopatrzeniowa z Łymanu na wschód została praktycznie odcięta.
Najcięższe walki toczą się jednak w okolicach Bahmutu, na południowym wschodzie frontu.
Według ukraińskich sił zbrojnych ostatniej doby Rosjanie stracili całą kompanię ze 144. dywizji strzelców zmotoryzowanych gwardii.
Nieustannie pracujemy nad zapewnieniem naszym wojownikom broni i amunicji.
Wszystkie aktywne działania ukraińskiego wojska muszą być zsynchronizowane z użyciem broni wysokiej precyzji.
To jeden z naszych podstawowych priorytetów.
Na okupowanych terenach Rosjanie zakończyli pseudoreferenda - wyniki znane były na długo przed ich organizacją.
Na początku października Kreml najpewniej ogłosi ich przyłączenie do Rosji.
Nigdy nie uznamy terytoriów, na których odbywają się sfałszowane referenda, za cokolwiek innego niż ziemie ukraińskie.
Rosjanie potrzebują oficjalnego włączenia okupowanych terytoriów w skład Federacji, by móc wysłać tam poborowych.
Część ze świeżo zmobilizowanych żołnierzy już jest na froncie - w ukraińskiej niewoli.

---
W Rosji nie ustają protesty przeciwko mobilizacji.
Najgoręcej jest w Dagestanie na Kaukazie Północnym, gdzie trwają starcia manifestantów z policją.
Mobilizacja po rosyjsku.
W takt muzyki w kamasze marsz.
Nie ma wyboru. Zmuszają.
Nie pójdziesz, będziesz siedział.
Oficjalnie zmobilizowanych ma zostać 300 tys. rezerwistów.
Nieoficjalnie Kreml pod broń chce powołać nawet 4 razy tyle - 1,2 mln mężczyzn.
Wezwania wręczane są nawet w pracy.
Powiedzieli, że na szkolenie.
A potem okazało się, że oszukali, że to nie szkolenie.
Radość? Nawet jeśli, to szybko zamienia się w strach.
Przygotowań przed wysłaniem w strefę działań wojennych nie będzie.
Dowódcy pułku oficjalnie potwierdzili tę informację.
29 września wysyłają nas na front pod Chersoniem.
Gdy nagranie trafiło do sieci, dowódcy postanowili ich jednak trochę przeszkolić.
Kolejny dzień mobilizacji to też kolejny dzień protestów.
Jesteśmy okupantami.
Ukraina już dawno nie jest częścią ZSRR.
Nalczyk w Republice Kabardyjsko-Bałkarskiej na południu Rosji.
Jesteście mieszkańcami Federacji Rosyjskiej.
A tam jest Ukraina, więc niech sami decydują.
Coraz więcej przeciwników wojny, coraz mniej argumentów w rękach urzędników.
W Dagestanie wrze.
Do tej pory faktycznie z Dagestanu poszło na wojnę dużo ochotników, a teraz okazuje się, że tych, których chce się mobilizować, to ludzie, którzy wojować nie chcą, stąd te protesty.
Ci, których na to stać, uciekają.
Zakorkowane granice z Gruzją, Finlandią, Kazachstanem, nawet Mongolią.
Obywatele nie chcą już wierzyć w ten sukces, ponieważ doświadczają na własnej skórze, że to nie jest żadna wielka wojna, że to nie jest żaden wielki sukces reżimu Putina, że to nie jest zmienianie świata czy też ich otoczenia na lepsze.
Że to jest po prostu chora wizja rosyjskich przywódców, za którą płacą zwykli ludzie.
Szkoda, że zauważyli to dopiero teraz.
Warto, by zauważyli jeszcze jedno: muszą uciekać nie dlatego, że ktoś napadł na ich kraj, a dlatego, że to ich kraj napadł na sąsiada.

"Wygrana Ukrainy jest także w interesie Polski i polskiego bezpieczeństwa" - co do tego mało kto ma wątpliwości.
Choć są i tacy, na szczęście w zdecydowanej mniejszości, którzy Ukrainę i Ukraińców próbują obrzydzać.
Ich akcje wywołują niemal zerowe zainteresowanie, ale i tak warto pytać o powody ich działania.

Stanowcze weto.

---
Grzegorz Braun z głośnika.

Na antyukraińskiej demonstracji w Sanoku.
Zainteresowanie - niemal zerowe.
A to już Braun z Konfederacji w Berlinie.
Z podobnymi, antyukraińskimi i prorosyjskimi, postulatami.
Nie będzie żadnego życia, jeśli nie powrócimy do business as usual.
Nie chcemy znaleźć się w środku jakiejś międzykontynentalnej wojny każdego z każdym o wszystko.
Cały świat wie, co dzieje się na Ukrainie.
Jak Rosjanie mordują.
Więc słowa Brauna trudno komentować.
Jak może Polak dzisiaj, w sytuacji zagrożenia nas wszystkich ze strony Rosji, nawoływać do zmiękczenia polityki sankcji?
Pytanie, w czyim interesie ta polityka jest realizowana.
W interesie Putina - co do tego nie ma wątpliwości.
Niestety wezwanie do tego, żeby nie było sankcji wobec Rosji wpisuje się w politykę Putina.
Zresztą to nie jedyny taki przypadek...
Słowo "towarzysz" jest piękną nazwą.
...bezskutecznych prób zbijania politycznego kapitału na polityce antyukraińskiej.
Gdybym był cesarzem Polski, wybudowałbym 10-metrowy mur i nie pomógłbym nikomu.
Pomógłbym Władimirowi Putinowi, dorzuciłbym, ile mogę, do akcji denazyfikacji, zdecydowanie.
Myślę, że różne są motywy.
Na pewno część jest po prostu płatnymi agentami rosyjskimi, w taki czy inny sposób opłaconymi.
Musimy mieć tego świadomość.
Inni robią to z głupoty, ktoś się może też pogubił.
Ale prorosyjska polityka to nie jest domena tylko skrajnych, mało znaczących środowisk politycznych.
Prorosyjska przez lata była przecież polityka UE.
Zarządzanej - nie ma co ukrywać - przez Berlin.
Donald Tusk miał bardzo bliskie relacje z politykami niemieckimi.
Można powiedzieć, że wspólnie z Angelą Merkel wykreowali tę całą sytuację geopolityczną w Europie, wykreowali stosunki z Rosją.
Rzeczywiście. Przykłady można mnożyć.
Tusk chciał przecież rozmawiać z Rosją "taką, jaką ona jest".
Polska, póki jestem premierem polskiego rządu, nie stanie na czele antyrosyjskiej krucjaty.
Te słowa Donald Tusk wypowiadał już po tym, jak Putin mordował w Czeczenii.
Już po rosyjskiej inwazji na Gruzję.
W końcu po aneksji Krymu i ataku na Donbas.
Te okoliczności mówią wiele.
Podobnie jak ta notatka do Donalda Tuska z roku 2007.
Powstała w MSZ, kierowanym przez Radosława Sikorskiego.
Niedługo przed rosyjskim atakiem na Gruzję.
Rosja nie była traktowana jak zagrożenie. A Ukraina?
Nasze domaganie się szybkiego członkostwa w UE i NATO dla Ukrainy, skwapliwie i poniekąd bezrefleksyjnie artykułowane przez PiS, nie pociągać będzie żadnych skutków sprawczych i ukazywać będzie jałowość naszych żądań.
Nikt w ekipie Tuska tak naprawdę chyba nie brał na poważnie pod uwagę członkostwa Ukrainy w UE czy NATO.
A szkoda. Może dzięki temu udałoby się uniknąć wojny w Europie.
Oglądają państwo Wiadomości.
Zobaczmy, co jeszcze przed nami.
Niemcy i polska opozycja próbują zaciągnąć Polsce hamulec?
Pierwszy w historii kosmiczny test obrony planetarnej.

---
To był fenomen na skalę światową.
Żaden kraj w czasie wojny nie miał tak rozbudowanej struktury podziemnej.
Dziś mijają 83 lata od powstania Służby Zwycięstwu Polski, która była początkiem Polskiego Państwa Podziemnego.
Była to świadomość prowadzenia walki wojskowej, militarnej i zbrojnej,
---
Polskie Państwo Podziemne było fenomenem na skalę światową, Armia Krajowa również.

Była to świadomość prowadzenia walki wojskowej, militarnej i zbrojnej, ale też konieczność dbania o administrację cywilną podziemnego państwa i w końcu pielęgnowania tożsamości, historii i języka tych, którzy muszą wiedzieć, o co się bić.

Polskie Państwo Podziemne było złożoną organizacją dysponującą armią, która miała kontynuować walkę przeciwko okupantom.
Posiadało także administrację, sądownictwo czy szkolnictwo.
Jest zgoda Rady Ministrów na fuzję PKN Orlen z PGNiG.
To kolejny krok do budowy polskiego koncernu multienergetycznego, który będzie konkurencyjny na europejskim rynku.
To budzi obawy u niektórych europejskich państw, np. Niemców, ale i przedstawicieli polskiej opozycji.
To kolejny przykład, kiedy strategiczne polskie inwestycje są torpedowane zarówno przez Niemców, jak i polską opozycję.
Jest zgoda Rady Ministrów na połącznie spółek PGNiG i PKN Orlen.
To kolejny etap tworzenia polskiego giganta multienergetycznego.
Polska jest ostatnim krajem w UE, gdzie na tym samym rynku paliwowym rywalizowały różne firmy należące do tego samego właściciela, czyli do Skarbu Państwa.
Inne kraje proces konsolidacji aktywów paliwowo-gazowo-energetycznych mają już za sobą.
Dzięki fuzji polska spółka będzie dużo bardziej konkurencyjna na europejskim rynku.
Wiemy doskonale, że firmy niemieckie, firmy z innych krajów bardzo chętnie wejdą na Polski rynek i bardzo chętnie z tego rynku będą czerpały zysk.
Taka była idea działania naszych poprzedników.
Którzy do dziś krytykują fuzję Orlenu z innymi spółkami.
Wielokrotnie przestrzegaliśmy przed fuzją, która sprowadza się w ogromnym stopniu do rozbioru Lotosu.
Takie działanie jest sprzeczne z polską racją stanu - wskazują politycy PiS.
Niemcy mogą liczyć na polską opozycję, mogą liczyć na to, że zawsze polska inwestycja strategiczna dla rozwoju gospodarczego będzie zaatakowana właśnie przez polska opozycję, bo polska opozycja liczy na pomoc niemiecką, liczy na to, że Niemcy pozwolą i pomogą tak naprawdę przejąć władzę w Polsce.
Czego Niemcy nie ukrywają.
Wprost o tym mówi szefowa Komisji Europejskiej, Niemka Ursula von der Leyen.
Powodzenia, mój przyjacielu!

---
Jak informuje RMF FM, Komisja Europejska po raz kolejny potrąciła Polsce środki za niewykonanie orzeczenia TSUE.
Tym razem to kwota 33 mln euro.
Chodzi o osłabienie wizerunku polskich władz wśród lokalnych wyborców.
Może to być interpretowane jako nieodpowiednia ingerencja instytucji unijnych w polską demokrację i wspierane opozycji przeciwko rządowi.
Trudno się Niemcom dziwić, skoro polska opozycja mówi w wielu kwestiach jednym głosem z Berlinem.
Przykład - Centralny Port Komunikacyjny.
To jest gigantomania.
Przy tym, że będziemy mieli w ciągu 2 lat lotnisko w Berlinie.

---
Równie agresywnie Niemcy i przeciwnicy polskich władz zaatakowali inwestycje w drogi wodne w Polsce.
Katastrofa się nie skończyła.
Choć tony martwych ryb nie leżą na jej brzegach, leży beton.
Ma być go więcej, a to zdaniem ekologów najczarniejszy scenariusz.
Dlatego ogłaszają żałobę dla rzeki.
Droga wodna to prosta droga do zagłady.
Tu zaskakuje wyjątkowa hipokryzja Niemiec.

---
W momencie, kiedy atakują Polskę za inwestycje w żeglugę śródlądową, sami inwestują ogromne pieniądze w ten rodzaj transportu.

---
Sami chcą rozwoju portu np.
FlasH - #codziennaTranskrypcja #wiadomosci #tvpis #tusk9x 
27.09.2022

Oto zapis dzis...

źródło: comment_16643022068iJEOnCqMQNG0zLC73tVQu.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz