Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja #cyberpunk
Cyberpunk Edgerunners nieślubne dziecko CD Projekt RED i Studia TRIGGER. Przyzwyczajeni jesteśmy na rodzimym rynku do przenoszenia bohaterów filmów do niskobudżetowych gier dla dzieci. Tym razem ma to jednak trafić do przeciętnego odbiorcy dzieł studia. Niczym historia animowana o wiedźminie ma pozwolić ugruntować markę Cyberpunku w świadomości odbiorców. Jako fan anime z pewnością muszę powiedzieć, że po części się udało a po części straszna z tego kaszana. Ale do rzeczy.

Historia ma przedstawiać chłopaka z nizin społecznych, który tylko i wyłącznie dzięki nadludzkiemu wysiłkowi swojej matki ma możliwość uczyć się w prestiżowej szkole korporacji. Szkoła jest przedstawiona jako drzwi do wspaniałej kariery korporacyjnej – jedynej możliwości wyrwania się z niskiego statusu społecznego. Droga nie jest niestety usłana różami, gdyż młody jest szykanowany za swoją biedę. Wystarczy drobne potknięcie, splot niefortunnych wydarzeń podsycany ludzką chciwością i wyróżniający się uczeń zostaje sprowadzony przez życie do parteru. Schodzi na drogę runnerów – najemników w gangsterskim stylu wykradających informacje, sprzęty czy porywających dla okupu. Świat kryminalny Night City jest bardzo chłonny stąd dzieciak znajduje ekipę, dla której zaczyna wykonywać zlecenia.

Pierwsze dwa odcinki dały mi pełnego rodzaju spełnienie, powróciły mi wspomnienia takich serii jak Cowboy Bebop, czy Black Lagoon. Wydarzenia coraz bardziej zagłębiające się w mrok ludzkich serc, doprawione zatracaniem człowieczeństwa przez mechaniczne wszczepy w brudnym i nierównym świecie rządzącym przez korporacje… z takim marzeniem wróciłem do dalszego oglądania. Z odcinka na odcinek coraz bardziej czuć tutaj było TRIGGERa. Robią świetnie animowane serie z wręcz absurdalnymi scenami akcji i ten absurd wręcz wylewa się w momentach, kiedy ta animacja w ogóle występuje.

Serial spleciony jest niestety głównie z statycznych gadających głów, krótkich scenek wyciągania gnatów i rozbryzgujących się mózgów na ścianach. Po chwili burzy wracamy do smęcenia o trudzie bycia na dnie, wszechobecnym wykorzystywaniu się, zdradzaniu za pieniądze i niebezpieczeństwa cyberpsychozy – stan, w którym mózg przestaje radzić sobie z postrzeganiem rzeczywistości przez mechaniczne wszczepy. Chwilami mam wrażenie, że siedział tam z tymi twórcami ktoś z głową i niemałymi jajami, żeby próbować w to wrzucić jakąś głębie. Poboczny wątek marzenia Lucy o locie na księżyc, szalony twórca chipów z nagraniami ostatnich chwil cyberpsycholi, scena z pralką, Rebecca zaczepiająca Davida… te zapadły mi w pamięć i gdyby nie były przedzielone syfem o twardzielach w chromie, ochronie kochanka przed korporacją czy nurkowaniu w sieci VR to z miłą chęcią poleciłbym ten tytuł.

Co zagrało? Zdecydowanie serial wpisze się w gust maniaków filmów o bohaterach. Mamy tu do czynienia z gromadką przerysowanych charakterów, kupą akcji i niewymagających myślenia dialogów. Dodałbym do tego kilka zabawnych scen zwłaszcza w pierwszych odcinkach, kiedy nowość świata, kilka naprawdę dobrych scen i pomysłów coraz bardziej zachęcających nas do wkręcenia się w serial. Wszystko w dość słabo wyeksploatowanych klimatach cyberpunku, na który najwyraźniej jest zapotrzebowanie.

No to teraz clue – co nie zagrało. Przede wszystkim wg mnie nie zagrał główny wątek fabularny. Wszystko się #!$%@?, bo bohaterowie nie gadają ze sobą i unoszą się dumą. Kochankowie ukrywają przed sobą swoje cele i motywacje, a kiedy pojawia się właściwa scena – zerwijmy to ło jeju nikt sobie z tego nic nie robi, serial nawet jakby nie zauważył, że to się wydarzyło wszystko idzie dalej. Kilka wątków jakby pobocznych także irytuje, pokazuje, że skoro świat stoi na głowie to bohaterowie głowy wcale używać nie muszą a nawet i nie chcą. Wszystko da się załatwić magicznym cyberatakiem lub amunicją w spluwie.

Wróćmy jeszcze na chwilę do samej oprawy audiowizualnej. Animacja kuleje, nie obijamy się nawet o top sezonu a co dopiero o myśleniu o dziele roku/dekady. Ambicje twórców najwyraźniej nie były na tyle wysokie, by próbować konkurować z dobrymi tytułami sezonowymi a co dopiero filmami. Muzyka mi osobiście nie przeszkadzała, natomiast jest prawie niezauważalna. Nie odciska się niczym. Dobry opening czy ending potrafi podnieść ocenę tytułu o jedno/dwa oczka a tu nie zrobiono w tym celu nic. Trochę szkoda potencjału. Nie mam zamiaru tutaj gnoić za polską muzykę, czy wykonawców, ale zdecydowanie nie jest to poziom światowy. Broni się za to poziom japońskich seiyu, dobrze się słucha i zdecydowanie polecam tą wersję. Przesłuchałem chwilę polskiego dubbingu i odpuściłem po kilku minutach.

No to podsumowanko. Świetny koncept z ogromnym hypem i potencjałem. Świetne pomysły przy kreacji świata i ogromna szkoda, że akcja nie dzieje się wolniej, że nie dostajemy więcej interakcji z otoczeniem i szarym życiem ludzi w Night City. Wpadamy za to w niekontrolowany chaos napędzany nienawiścią i pieniędzmi. Początkowe dobre wrażenie z każdym dialogiem, z każdą drętwą animacją odbiera urok seansowi. Jedyna postać, którą wg mnie da się lubić – Rebecca jest przez dużą część serialu traktowana jako koło zapasowe, by skończyć jak karaluch. Serial nie sprostał moim marzeniom o mrocznej historii w świecie cyberpsycholi i krwiożerczych korporacji. Dostałem animowaną wersję #!$%@?ących się żuli spod sklepu z dostępem do cyberszczepów i broni. Dla mnie 6/10 i radzę nie nakręcać się na polskie anime.
  • 13
  • Odpowiedz
radzę nie nakręcać się na polskie anime.


@Gnieznianin: A to dziwne, bo gdzie bym nie spojrzał, bo wszyscy sugerują się nakręcać, bo super. Zresztą, ocena 8.69 na mal mówi sporo. Może po prostu nie było to dla Ciebie.
Ja jeszcze nie oglądałem, też wolę wolniejsze opowiadanie historii i stylistyka niezbyt do mnie przemawia, więc zobaczymy.
  • Odpowiedz
@Gnieznianin: oglądałem i daje mocne 8/10...tak przydało by się więcej odcinków bo akcja za szybko się toczy...ale nie zmienia to faktu że świetnie się to ogląda i nie można przy tym się nudzić.... Zdecydowanie wyróżnia się z tłumu
  • Odpowiedz
@Kardig: Tak samo miałem z serialem wiedźmina. Nie byłem w stanie obejrzeć więcej niż jednego odcinka. Tutaj dotrwałem do końca, bo animacje bardzo lubie i triggera bardzo szanuje. Natomiast odrzucając hype i radosne pląsy fanów król jest nagi.
  • Odpowiedz
@Gnieznianin: A co do samej recki, to w sumie obejrzałem tylko 2 pierwsze odcinki i faktycznie się dobrze bawię, w miarę spoko worldbuilding i parę "fun" scen, więc mam na razie podobne doświadczenia do Twoich.
Ale równocześnie jestem strasznie sceptycznie nastawiony do serii, które są hajpowane pod niebiosa, szczególnie jeśli hajp pochodzi od tego, że robi to studio XYZ.
  • Odpowiedz
Tak samo miałem z serialem wiedźmina. Nie byłem w stanie obejrzeć więcej niż jednego odcinka.


@Gnieznianin: xD Z bólem obejrzałem pierwszy sezon wieśka. Drugiego nawet nie zacząłem
  • Odpowiedz
@mozis: fajnie, że się podoba. Jeśli nie oglądasz wielu anime to warto dla porównania obejrzeć sobie Black Lagoon na netflixie jest. Również najemnicy, ale w stylu lat 90.
  • Odpowiedz
@young_fifi: To tak jakby mówić jamajczykom, że Kamil Bednarek jest 9/10 twórcą reggae xD. Weszli w inne medium i jest spoko. Dla fanów będzie gratka, dla osób nierozeznanych spoko oglądanie a my obejrzymy, włożymy na półeczkę między takie tuzy jak Blood Lad, czy Ao no Exorcist i wrócimy do brodzenia w szambie kolejnych sezonów ( ͡ ͜ʖ ͡)
  • Odpowiedz
@Sinity: To zobacz i daj znać co sądzisz. Ludziom na anilist podoba się anime o grubasie przegrywie, który po reinkarnacji w świecie fantasy spuszcza się na widok gołego brzucha 12 latki ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz