Wpis z mikrobloga

Jest rok 2081. Lipiec. Na zewnątrz szaleje burza magnetyczna. Nie dziwi mnie to, w końcu zapowiadali burzę w Telewizji Neuronowej.
Mam 98 lat. Mieszkam w Polsce. Nadal rządzi Procesor i Szybkiezłączki. Do władzy totalnej dotarli obiecując program Gaming+, który obiecuje wymianę sprzętu do grania co dwa lata. Na emeryturze jestem graczem. W sieci znany jako Pijawka500+. Uwielbiam grać.

W domu każdego z nas jest specjalny pokój, a w nim znajduje się prostokątne, przeźroczyste i podświetlone ARGB naczynie wypełnione galaretowatą mazią. Kiedy się w niej zanurzam, będąc całkowicie nagim, czuje jak miliardy nanorobotów otaczają moje ciało. Są nanoroboty odpowiedzialne za czucie, są takie któreprzez nos i uszy dostają się do mojej czaszki, aby przejąć władzę nad mózgiem. W galarecie mogę oddychać swobodnie, jednak kiedy zanurzam głowę to odruchowo czasem się krztuszę. Nigdy się nie przyzwyczaję. Jest mi ciepło i przyjemnie. Moje stare ciało zaczyna być stymulowane i relaksuje sie. Tracę świadomość otaczającego mnie świata. Zasypiam. Nanoroboty przejęły mój umysł i ciało.

Budzę się w innym świecie. Chociaż wiem, że śnię, a we śnie zaczyna się życie gracza. Jestem w tej rzeczywistości sobą. Sobą 61 lat temu. Mam 37 lat i nie dolega mi nic. Reumatyzm i starość tutaj nie działają. Wszelkie ograniczenia zostają zniesione. Czuje powiew ciepłego powietrza na swojej twarzy. Bryza Poczekalni. Tutaj mogę wybrać scenariusze gier, które zakupiłem. Wszystkie gry są z perspektywy pierwszej osoby, bo bohaterem wszystkiego jestem ja. Mój umysł połączony jest dzięki nanorobotom z umysłami innych ludzi. Wszyscy rywalizujemy w snach. Można ustawić sobie stopień odczuwania od delikatnego mrowienia po odczuwanie wszystkiego jak w rzeczywistości. Najbardziej zaawansowani gracze, grając w Call Of Medal Of Honor, odczuwają postrzały i śmierć, jakby rzeczywiście miała miejsce. Ból i agonia. Adrenalina na najwyższym poziomie. "Śmierć. Reset. Powtórz." - to oddzywka mojego oddziału. Gramy hardkorowo. Kiedy oderwie mi rękę w tej sennej rzeczywistości, czuję jak to jest naprawdę. Ekwipunek wybieram myślą. Kiedy wybieram wyścigi samochodowe, czuję emocję toru, zapach palonej gumy i pęd powietrza. Czuję też, gdy samochód stanie w płomieniach i nie mogę się wydostać. Niektórzy czerpią z tego przyjamność i specjalnie się rozbijają. Tacy gracze są banowani. Potem mają wizytę Administratora Gry w rzeczywistym świecie, bo psują innym rozrywkę. Jeśli nagminnie łamią zasady i nie unikają śmierci w śnie, posądzani są o zapędy samobójcze i leczeni w klinikach. Jeśli to nie pomoże, dostają permbana. Nie mogą więcej grać. A w najlepszym przypadku tracą dostęp do najwyższego stopnia trudności i realizmu. W świecie gier jestem w kwiecie wieku. Są też gry społecznościowe, cos jak SIMSy o których opowiadał mi pradziadek. Tutaj nie ma stopni trudności, ale są stopnie przyjemności, wszystko zależne od wieku w realu i egzaminiu na dojrzałość umysłową. Niestety tak jak w SIMSach... nikt nie ma narządów płciowych, tylko wielki kwadrat. Państwo zablokowało tą funkcję, po tym jak dzietność na świecie bardzo spadła i ludzie zaszyli się w Sennej Imersji. DLC "narządy" jest bardzo drogie i dostępne tylko dla miliarderów. Na gry są limity. Nadal trzeba pracować i spać. Bo choć śnię, to moje ciało się męczy. Jako emeryt mam zniesione czasowe ograniczenia do 12 godzin dziennie. Nanoroboty pilnują moich funkcji życiowych, żebym naprawdę nie umarł kiedy umrę w śnie, pilnują czasu spędzonego w grze i wybudzają, kiedy muszę coś zjeść. Nowsza generacja nanorobotów, wprowadzona przez firmę Pintel, produkowana w procesie 14nm+++++++++++++++++++++++, może podawać już pokarm, ale mnie nie stać na taką nowość. Dlatego co sześć godzin, mam przypomnienie o kończącym się posiłku w żołądku. "Trawienie ERROR". Przeważnie daję SKIP.

Przecież gry są bardziej przyjemne niż rzeczywistość. Wracam grać. Trzymajcie się w tej przeszłości.

#pasta #opowiadanie #kolegi trochę #gry