Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 95
#atencyjnysmuteczek (tag można dać do bloku, zamiast pisać, żebym "stąd szła" lub usunęła konto, za dużo jadu kochani)

Dziś wstałam przed dziesiątą mimo wolnego, gdyż pora udać się do medycyny pracy. Czyli tak trochę nie ma tego wolnego, ale nie ma źle. Zjem sobie coś dobrego w Krakowie i napiję się lemoniady, bo robi się gorąco.

Dużo osób się mocno opluła o to, że czuję się jak dorosłe dziecko (DDA też), ale kurczę czy to coś dziwnego w tych czasach. Rodzice średnio się przyczynili do mojego dorastania. Pomagała mi siostra i znajomi z bloków, więc co ciekawego mogło wyrosnąć.
Mimo wszystkich smuteczków, nadal wierzę, że da się wyjść z największych syfów na prostą.
Byłam pato-dziewczyną, która waliła szczura, brała prochy, piła wódkę i nie potrafiła na nikogo popatrzeć, bo bała się, że każdy ją zrani lub będzie chciał tylko wykorzystać, a i tak przypięli metkę dziewczyny lekkich obyczajów. Chciałam uniknąć takiej opinii, a i tak ją dostałam. Spałam po znajomych, bo nie miałam czasem do czego wracać. Własna matka się mnie wyrzekła i nie chciała widzieć.
Postanowiłam porzucić to życie wiecznie porobionej i pijanej i się ogarnąć. Ludzie spisali mnie na straty i dopisywali tylko kolejne wymyślone historie. Obiecałam sobie, że już nie wrócę do swojej miejscowości i tych fałszywych ludzi.

Całe liceum byłam totalnym kujonem, wiadomo, ciężko było w między czasie ogarnąć głowę, ale walczyłam, nawet gdy każdy dzień przynosił ból i znajomi chcieli ciągać na alkohol i prochy. Przez trzy lata się śmiali, że nie mam życia, a ja w tym czasie uczyłam się i wydałam dwa tomiki poezji i wrzuciłam do Worda kolejne dwa tomiki prozy. Ci znajomi nie dotrwali do matury, bo wciągnęła ich koda lub palenie. Ja wyszłam jakoś na prostą. Maturę napisałam na tyle dobrze, żeby się dostać na polibudę. Ale dwubiegunowość nie pozwoliła mi ich dokończyć, bo nie byłam w stanie wyjść z łóżka. Zaczęłam mieć paranoje. Siedziałam nocą w łazience z atakami paniki. Nie wiedziałam jak się znieczulić, więc wybrałam alkohol i prochy. Na chwilę znieczuliło, ale potem było tylko gorzej, gdy chciałam rzucić. Dwubiegunowość biła w drzwi, a ja chciałam skakać przez okno. Spakowałam się i wróciłam do domu z depresją. Gdy uderzyła mania zrozumiałam, że albo biegnę póki mam siłę albo umrę przed ćwiercią wieku.

I biegnę do dziś, nawet jak towarzyszy mi depresja i nie potrafię wyjść z łóżka to mówię sobie, że drugi raz nie będę widzieć wyjścia w oknach.
Gdybym mogła to bym ratowała każdego zagubionego człowieka, ale zrozumiałam, że najpierw muszę ratować siebie.

Jeśli jakaś pato-dziewczyna z marginesu wyszła na kujonkę z ambicjami (studia, książki) to może warto spróbować też odpuścić wegetację i wyjść choćby na spacer. Uśmiechnąć się do ludzi. Poszukać innych dróg w życiu.

Trzymajcie się w poniedziałek i dużo pozytywnej energii! (ʘʘ)
smuteczek2000s - #atencyjnysmuteczek (tag można dać do bloku, zamiast pisać, żebym "s...

źródło: comment_1659947272oRijF0vKK7CZ7CoGyTyQjM.jpg

Pobierz
  • 86