Wpis z mikrobloga

#harlekinydlaprzegrywow

In the grim darkness of the far future there’s only… mogging.

Planeta Meskuda II, segmentum Obscurus, 102.M42

Szeregowy Bert, nerwowo wiercił się w swoim przydużym mundurze, kontrastującym z przyciasnym wnętrzem transportera centaur. Przedział piechoty był gęsto zatłoczony, pachniał szczynami, krwią, potem i Imperator raczy wiedzieć czym jeszcze, ale Bert i tak był wdzięczny. Poprzednio zmuszony był biec razem z resztą pułku przez błoto i zasieki, dźwigając swojego lasguna i skrzynkę amunicji do ciężkiego boltera. Kapitan GlenGlen początkowo łajał go jak wszystkich oraz oczywiście kopał podkutym buciorem gdy tylko Bert padał w gęste błoto, ale ostatecznie zrobiło mu się żal wyraźnie odstającego od kolegów żołnierza i wsadził go do transportera. Bert nie zajmował zbyt dużo miejsca, więc pozostali pasażerowie nie mieli nic przeciwko. Tutaj małe wyjaśnienie: Bert miał jedynie 167 cm wzrostu, na dodatek odznaczał się cofniętą żuchwą i postępującą łysinką. Nie ma co się dziwić: pochodził ze światu feudalnego Złote Tarasy IV. Jak pewnie już zgadliście nie był (niestety) szlachcicem a jedynie zwykłym chłopem. Ponieważ panujący nad Złotymi Tarasami IV ród Demiurgusów ponad wszystko cenił tradycję Bert nie mógł skorzystać z takich cudów imperialnej technologii jak chociażby wysoce odżywcza pasta proteinowa z larw mączników i musiał zadowolić się lokalnie uprawianą rzepą, która niestety nie dostarczała jego organizmowi odpowiedniej dawki substancji odżywczych. No ale przynajmniej żyjemy zgodnie ze starożytnymi obyczajami naszych przodków pocieszał się Bert. Siostrze Noemi na pewno by się to spodobało. Siostra Noemi była jedną z Adepta Sororitas czasami odwiedzających Złote Tarasy IV podczas rutynowych polowań na heretyków. Bert poznał Siostrę gdy ta przybyła do jego wioski celem przykładnego ukarania posiadacza plugawych obrazków kultu rozpusty (czytaj: świerszczyków). Posiadaczem tym okazał się brat Berta, który wkrótce po kaźni zmarł. Bertowi jednak to nie za bardzo przeszkadzało jako iż z nim samym piękna Noemi obeszła się bardzo miło, podarowując mu święty obrazek z Imperatorem i prosząc go by nie grzeszył. Od tego czasu Bert obiecywał sobie, że zdobędzie chwałę dla Imperium i oczywiście platynowowłosej wojowniczki. Jego życzenie wkrótce się spełniło jako iż w związku z upadkiem Cadii gwardziści zostali zrekrutowani również ze światów feudalnych.

W tym samym czasie na planecie Meskuda II znajdował się również Oskarius Demiurgus. SIR Oskarius Demiurgus. O dziwo stał po przeciwnej stronie barykady niż Bert, tj. był marines chaosu z Legionu Dzieci Imperatora. Jak do tego doszło skoro jak pewnie rozumiecie Oskarius był dziedzicem planety Złote Tarasy IV? Otóż Oskarius był zwyczajnie znudzony. Szczenięce lata upłynęły mu na polowaniach, muzyce i zabawie. Gdy osiągnął wiek nastoletni zainteresował się dziewuchami z okolicznych wiosek, które szybko zaczął masowo przyjmować w rodzinnym zamku. Dziewki nie tylko nie miały wyboru, ale też w sumie żadnych zastrzeżeń. Oskarius był nie tylko najbogatszym człowiekiem w układzie gwiezdnym , ale też odznaczał się iście epickim, godnym Imperialnego Rycerza ciałem. Był bowiem nie tylko wynikiem 6000 lat starannego doboru genetycznego, ale też (o dziwo) tradycjonalistyczne zasady Złotych Tarasów IV jego i reszty szlachty nie do końca dotyczyły, więc Oskarius regularnie sprowadzał sobie egzotyczne smakołyki z odległych światów, a także gościł u siebie Tech Kapłanów specjalizujących się w ulepszaniu ludzkiego ciała. Co więcej regularnie odbywał turnusy treningowe na świecie Calypso V (o grawitacji 1,6g co gwarantowało najwyższy poziom ćwiczeń). W wieku 19 lat Oskarius postanowił że pilotowanie rodzinnego mecha nie do końca go satysfakcjonuje i wstąpił do legionu kosmicznych marines Blood Hightiernormies. Został też pierwszym Adeptus Astartes któremu nie wszczepiono genoziarna i innych biotechnologicznych ulepszeń – apothecarian zakonu zrozumiał że tylko ograniczyłyby one potencjał Oskariusa. Świeżo upieczony brat brał udział w wielu kampaniach przeciwko eldarom i tau, podczas których wyrobił sobie smaka na przyjemności bardziej egzotyczne niż ludzkie kobiety. Gdy jednak mistrz zakonu, Beciakos, poprosił Oskariusa by zostawił zwłoki orka w spokoju, ten obraził się i postanowił zdradzić Imperium dołączając do oddanemu Slaaneshowi legionu Dzieci Imperatora.

Tydzień później.

Bert resztką sił snuł się przez wojenne pobojowisko. Jego pułk został rozbity dzień wcześniej przez niespodziewany atak demonów Nurgla. Gwardzista ledwo uszedł z życiem i obecnie starał się jakoś wrócić do swoich. Właśnie kulił się za spopielonym wrakiem czołgu Leman Russ gdy z góry dobiegł go tubalny głos:
"O! Kogo moje oczy łowcy widzą? Bert! Kope lat! Co tam u Ciebie?" (RIP BlackpillRaw)
Przerażony Bert uniósł głowę do góry i zobaczył majestycznego wojownika. Gargantuiczne ciało spowijał bogato zdobiony pancerz. Pomiędzy ogromnymi naramiennikami widniała twarz jego dawnego pana – Sir Oskariusa. Bert znał swojego lorda jakoż iż niegdyś dorabiał w zamku jako świaniarczyk. Widać Pan również go zapamiętał. Co za zaszczyt! Bert upadł pokornie na kolana. Jednak po chwili coś zaświtało w jego umyśle. Czemu lord Demiurgos miał dwie pary oczu łowcy? (w 42 millenium pojedyncza para nie wystarczy już dem0netkom – przyp. Redakcji) Czemu z jego pancerza wyrastały ostre kolce na których zatknięto głowy kamratów Berta – przygłupiego szeregowego ZeroDwa (chłopaka wysłano do regimentu po tym jak nie zdał egzaminu w Adeptus Adminstatorum z High Gothica) oraz starszego szeregowego Levandera, który co noc dostawał bęcki od chłopaków za krzyczenie czegoś w stylu „odwiedził was Genesteeler smoker!”. Bert zrozumiał co się dzieje. Z wzbierającą złością podniósł się z kolan i spojrzał w stronę zdradzieckiego rycerza. Gdy tylko to zrobił jego serce zamarło.

„Mmmm skarbie, wykończ tego leszczyka i wracajmy do zabawy” – wokół Oskariusa wiło się stworzenie ohydnie zmutowane magią Slaanesha. Być może było niegdyś człowiekiem ale teraz przypominało przerośniętego wężo-człeka z dłońmi i ustami poszerzonymi stosownie do ekwipunku lorda Demiurgosa. Bert z niepokojem dostrzegł jednak coś znajomego w rysach demona. Niepokój przerodził się w przerażenie, gdy zorientował się że potwór ma srebrne włosy dokładnie takie jak jego ukochana Siostra Noemi. Przerażenie zmieniło się w wściekłość.

„Ty dziwko, nikt nie zdradza Imperatora” – Bert poderwał lasguna i pociągnął za spust. Jednym celnym strzałem uciął łeb Oskariusowi oraz heretyckiej Adepta Sororitas. O dziwo Oskarius nawet nie próbował się osłonić, do końca zachował na twarzy idealny śnieżnobiały uśmiech. Nie za bardzo martwiło to jednak naszego gwardzistę, który wydał triumafalny okrzyk, rozradowany zwycięstwem na wrogami Imperium. Bert udał się następnie na dalszą wędrówkę w poszukiwaniu swojego regimentu. O dziwo po drodze nie prześladowały go już żadne demony i w przeciągu kilku godzin dotarł do przyczółku Gwardii, gdzie po tradycyjnej zjebce od komisarza Kasperskiego za szwendanie się bez przepustki, dostał pryczę i coś do żarcia. Położył się spać.

W ciągu nocy i następnego dnia z Bertem zaczęło się jednak dziać coś dziwnego. Jego ciało zaczęło puchnąć, a zakola pokryły się świeżym, gęstym włosiem. Koledzy z przerażeniem oglądali, jak żuchwa gwardzisty powiększa się, a nos prostuje. Zadzwoniono po inkwizytora Great
Sajamana. Gdy ten następnego dnia przybył na miejsce nie zdążył nawet wejść do izolatki chorego gdy drzwi izdebki wyleciały z zawiasów a przerażonym sługom Imperatora ukazał się odrodzony Oskarius. Ciało Berta posłużyło złym czarom Slaanesha do odbudowy wyjątkowego nadczłowieka, a dusza feudalnego chłopa została na wieki uwięziona w pancerzu upadłego rycerza. Demiurgos rycząc ze śmiechu wypadł z placówki oszołomionych gwardzistów by dalej siać hipergamię wśród okrutnych gwiazd 42. millenium

Tak, tak życie jest piękne… ale tylko dla wybrańców Slaanesha. Dla #przegryw zostaje jedynie papa Nurgle.

#wh40k #blackpill
  • 6
  • Odpowiedz