Wpis z mikrobloga

siedzę sobie i przeglądam mirko, a zza okna zaczyna dobywać się dźwięk religijnych pieśni. Wyjrzałem na zewnątrz i okazało się, że to droga krzyżowa. Długa na jakieś 100 metrów, albo więcej. Przez chwilę pomyślałem sobie, że fajnie byłoby dołączyć, a później, że przecież no nie, mam iść z jakimiś babkami i śpiewać razem z nimi? A później przypomniały mi się moje wszystkie drogi krzyżowe, na które udawałem się w obliczu samotności i chęci doświadczenia jakiejś refleksji w doborowym towarzystwie. I każda taka droga za każdym razem jak o niej pomyślę przynosi mi na myśl miłe i ciekawe wspomnienia. A żebym jeszcze bardziej mógł się zastanowić, to obecna droga krzyżowa postanowiła zrobić sobie przystanek z racji kolejnej stacji. Więc dłużej się nie zastanawiając założyłem spodnie, buty, skarpety, golf, kurtkę i czapkę. Wziąłem jeszcze portfel, co bym mógł w drodze powrotnej zajść do sklepu celem uzupełnienia zapasów wody bieżącej. No więc ubrany zszedłem na klatkę i wyjrzałem przez okno. Widziałem, że ogon stał już kawałek dalej i chciałem do nich dołączyć, ale uznałem, że jest za wcześnie. Wiedziałem, że muszę wyczuć moment kiedy ruszą, a wtedy ja dołączę tanecznym krokiem i nikt się nie zorientuje, że nie idę z nimi od początku. Tak też zrobiłem i po chwili byłem już w tłumie. Nie wiedziałem gdzie mam podziać ręce. Trzymałem je z przodu jedna na drugiej, a późnej splecione jak do modlitwy, bo niektórzy i tak mieli, a później luźno, a następnie różnie w zależności od sytuacji. No i szedłem sobie razem z ludźmi. W większości w pochodzie uczestniczyły stare babki i trochę dziadków. Młodzi ludzie to były wyjątki. A jeśli już się jakichś widziało, to były to luźne grupki świętujące nadchodzący weekend w pobliskim parku. Swoją drogą było mi smutno, że jestem już za stary na piątkowe picie ze znajomymi, których zasadniczo nawet nie mam. Więc szedłem sobie razem ze starymi ludźmi. Było dużo różnych zapachów. Nie wiem, czy to były jakieś pachnidła okolicznościowe, czy po prostu ludzie się tak wyperfumowali, ale jakby nie było od samych zapachów włączyło mi się dużo przypominania. No i pieśni. To również pozwoliło mi wrócić myślami do czasów minionych. Klękanie na brudnym i jego unikanie. Wyprzedzanie, żeby być bliżej czoła i księdza. Był też Małysz od kręcenia Małysza, ale w wersji bez kręcenia Małysza ( ͡° ͜ʖ ͡°). Były też świeczki i światła i księżyc na niebie. Było tradycyjnie. I cieszę się, że mogłem w tym uczestniczyć, bo wiem, że to jedno ze wspomnień, które pozostaną ze mną na długo, w odróżnieniu od n-tego wieczoru przepierdzianego na krześle.
Jeżeli chcesz mnie naśladować...

#przemyslenia #kosciol