Wpis z mikrobloga

Długo zastanawialiśmy się z żoną, jak pomóc nieszczęśnikom z Ukrainy. Nie jestem zwolennikiem wspierania finansowego przez różne fundacje, bo wiem, jakimi meandrami płyną te pieniądze i pewnie nie wszystkie finalnie docierają do potrzebujących. Stanęło na tym, że przygarniemy jakąś rodzinkę z dziećmi i w miarę możliwości będziemy im pomagać stanąć tu na nogi. Nie musieliśmy nawet długo szukać, bo tydzień temu zadzwonił znajomy, który miał akurat taką rodzinę do ulokowania i byliśmy pierwszymi osobami, które przyszły mu do głowy. Oboje z żoną dobrze zarabiamy, mamy dość duży dom ok. 300 m2, a mieszkamy tylko z synem, więc było to zrozumiałe. Uzgodniliśmy, że będą zajmować dwa pokoje na piętrze. Niestety łazienka będzie wspólna z synem, bo jest tylko jedna, ale to chyba najmniejszy z ich problemów.

Pojechałem po nich na dworzec i od razu ich rozpoznałem, siedzieli już na walizkach. Pani Olga (wiek ok. 40-45 lat), dwie córki ok. 20 lat i 8-letni synek. Przywitałem się i spakowałem ich rzeczy do bagażnika. Przez drogę do domu prawie się nie odzywali. Dopiero kiedy przyjechaliśmy i wyskoczył nas przywitać nasz pies, dało się zauważyć pierwsze oznaki radości u młodszej części rodziny. Okazało się potem, że na Ukrainie mieli podobnego psa, którego musieli niestety tam zostawić i bardzo za nim tęsknią.

Pokazaliśmy im dom, ich pokoje, daliśmy świeże pościele i ręczniki. Zaraz po kąpieli była już przygotowana kolacja. Dopiero podczas posiłku dowiedzieliśmy się, skąd dokładnie pochodzą. Okazało się, że są z Żytomierza i w Polsce są już ok. tygodnia, ale przez ten czas tułali się po tymczasowych noclegowniach. Podczas kolacji zwróciłem uwagę na jedną z córek, która prawie nic nie mówiła tylko zerkała na naszego syna. Chłopak ma już wprawdzie 24 lata, ale dla nas to jeszcze dziecko. Cały wolny czas przeznacza praktycznie na granie w League Of Legends. To jego ulubiona gra. Wcześniej był szefem gildii w Minecrafcie, był z tego bardzo dumny. Cieszymy się z żoną, że nie imprezuje jak reszta durnowatej młodzieży w jego wieku. Nie pije, nie pali, z używek tylko energetyki i fast foody. Przez to trochę mu się ostatnio przytyło, ale na szczęście ma dystans do siebie i nie przejmuje się tym za bardzo. W ogóle cały czas powtarza, że jemu dziewczyny niepotrzebne, co nas trochę z żoną martwi, bo jednak chcemy kiedyś doczekać się wnucząt. Kiedyś słyszałem, jak rozmawiał ze znajomymi przez mikrofon w swoim pokoju. Nie wszystko zrozumiałem, ale mówił coś o Polkach, że to hipergamiczne worki na spermę czadów i mokebe i nazywał też kogoś cuckoldem i białorycerzem, jeśli dobrze usłyszałem. Nie wiem, co to dokładnie znaczy, ale widocznie "te" tematy już się u nich zaczynają.

Wracając do naszych ukraińskich gości, to po kolacji pomogli nam posprzątać i udali się do swoich pokoi. W nocy nie mogłem spać. Nie lubię nagłych zmian w życiu i do każdej nowej sytuacji muszę się trochę przyzwyczajać. Usłyszałem stuknięcie u góry, potem drugie. Ktoś korzystał z toalety, ale po wszystkim zamknęły się dwie pary drzwi. Dziwne, ale pomyślałem, że ten młodszy chłopak bał się sam iść do toalety i pewnie poszedł po mamę, która być może była w drugim pokoju. Rano jedliśmy wspólnie śniadanie. Zauważyłem, że nasz syn był jakiś dziwnie odmieniony, rozpromieniony. Zawsze siedzi taki wycofany, nieobecny myślami, nie uśmiecha się, a tego poranka był jakiś dziwnie nabuzowany. Roznosiła go energia, biegał po całej kuchni i usługiwał wszystkim. Gdybym go nie znał, mógłbym powiedzieć, że starał się być szarmancki, nadskakiwać lekko obecnym paniom. Ale to i tak nic w porównaniu z tym, co zdarzyło się po południu. Grzegorz, bo tak ma na imię, przyniósł kwiaty dla wszystkich pań i oznajmił też, że sprzedaje swój gamingowy komputer z kartą graficzną o wartości 10 tys. zł i będzie szukał pracy, a wszystkie zgromadzone środki przeznaczy na wkład własny do kredytu na zakup mieszkania na najmodniejszym osiedlu deweloperskim w naszym mieście.

Trochę tego wszystkiego było dla nas z żoną za dużo. Aż musieliśmy lekko przysiąść i ochłonąć. Grzegorz nie słynął nigdy z pracowitości ani zaradności. Wyniesienie śmieci czy posprzątanie brudnej bielizny z podłogi w swoim pokoju to był proces, na który musieliśmy czasem bardzo długo wpływać. A tu nagle taka zmiana. Skąd w nim ta dynamika? Wtedy połączyłem kropki i wziąłem chłopaka na stronę. Przyznał mi się do wszystkiego. W nocy stracił dziewictwo z Oksaną, jedną z córek Pani Olgi. Powiedział też, że zniknęła stulejka, która zaraz po zakolach i niskim wzroście była jego największym kompleksem. I żebym nie mówił nikomu, ale niedługo będzie prosił Panią Olgę o rękę Oksany, tylko zapracuje na pierścionek zaręczynowy. Od tej pory nie posiadamy się z żoną ze szczęścia i dziękujemy za ten dzień, w którym Ukraińcy odwiedzili nasz dom.

#ukraina #wojna #blackpill
  • 11