Wpis z mikrobloga

@staa:

czas powinien


Uważam, że czas może pozwolić zapomnieć i wybaczyć, ale nie zawsze jego upływ działa w ten sposób. Dodatkowo uważam, że nie powinno się bagatelizować wagi pewnych faktów pod pretekstem upływu dużej ilości czasu od ich wystąpienia( "dawno, więc nieprawda i już nie masz o co się gniewać"). A jeśli chodzi konkretnie o mnie i wyrządzone mi nieprzyjemne okoliczności, to zwykle wybaczam, ale pamiętam.
@ycnamocaba: Dla mnie w powiedzeniu czas leczy rany i podobnych chodzi wyłącznie o to, że po latach można o czymś nawet nie pamiętać, nie mówiąc już o silnym emocjonalnym stosunku do danego wydarzenia.

Wchodzenie w szczegóły nie ma w takich przypadkach sensu – sprawa nie dotyczy żadnego wybaczania ani innych rzeczy, które ktoś chciałby do tego „memu” na siłę wcisnąć, żeby potem móc to zwalczać
@ycnamocaba: Poprosiłem o rozwinięcie, dając jednocześnie przykład zdania pasującego do Twojego twierdzenia, ale równocześnie „błędnego”, absurdalnego. „Czas leczy rany” to „prawda” z którą nie da się dyskutować, każda próba kończy się (jak widać) wspólną klęską.

Wchodzenie w szczegóły jest bez sensu, ale już wypowiadanie sądów o bezsensowności wchodzenia w te szczegóły sens ma:]
wypowiadanie sądów o bezsensowności wchodzenia w te szczegóły sens ma


@staa: Tak uważam.

„Czas leczy rany” to „prawda” z którą nie da się dyskutować


Da się dyskutować. Ja natomiast tego nie zanegowałam, a jedynie zaznaczyłam niezupełną skuteczność czasu w leczeniu ran.
@ycnamocaba: Bo podchodzisz do tego zbyt dosłownie (i paradoksalnie nadinterpretujesz):P Na zasadzie „czas leczy rany – bez sensu, rany same się zabliźniają”.

Ze wszystkimi przysłowiami tak jest. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść – no nie do końca, jedzenie jest, ale za słone. A może tylko nie zostało przygotowane, ale spiżarnia pełna jest suchego makaronu, z głody nikt nie umrze. I tak dalej… i tak dalej