Wpis z mikrobloga

Czy wychodząc z domówki można zabrać jedzenie i picie, które się ze sobą przyniosło? Podobno nie wypada, a ja o tym nie wiedziałem. W niedzielę, kolega ze studiów zaprosił mnie na domówkę, to była praktycznie moja pierwsza domówka, bo wcześniej nigdzie raczej nie chodziłem. Niezły dom na przedmieściach, bogateria. Przyniosłem ze sobą czteropak Lecha i dwie paczki Lays.
Musiałem wyjść przed 23 aby zdążyć na ostatni autobus, ale chciałem odzyskać swoje Laysy, skoro ich nie zjadłem (piwo mi zaraz zabrali). Podchodzę więc do grupki jakiś niesamowicie wulgarnych laseczek (na takich nawet nie miałbym śmiałości zwalić, a co dopiero zagadać) bo wśród nich była Monika - gospodyni. Próbując przekczyczeć muzykę i śmiechy, nachylam się nad stołem i nieśmiało pytam, gdzie są moje chrupki. Minęło chyba 2 minuty, zanim udało mi się wykrzyczeć, że chodzi konkretnie o moje Laysy, a foczki co 5 sekund wybuchały śmiechem, co mnie okropnie zawstydzało (idiotki - nawet nie wiedzą jakie trudne rzeczy robię na kompie). W końcu Monika wskazała mi szafkę i zaciekawione obserwowały moje poczynania, jak grzebałem i szafce, wyciągnąłem i ładowałem moje czipsy do plecaka. Bartek, ten który mnie wprowadził, miał już w czubie i doskoczył do mnie "Ej ziomek, aż tak źle w domu uhahahhaa" i zaraz drze mordę, że świąteczna paczka dla mnie itd. Pomachałem wszystkim , choć nikt tego nie zauważył i wyszedłem z domu. Okazało się, że furtka jest zamknięta i znów musiałem się wrócić i powtórzyć cyrk z tłumaczeniem wulgarnym loszkom o co mi chodzi i że mam zaraz autobus. W końcu Monika zeszła ze mną mi otworzyć, przez 20 metrów do furtki próbowałem jej zaimponować, że rano kurier przywiezie mi nową kartę graficzną, ale jej mózg chyba tego nie ogarnia. W końcu wydostałem się na ulicę. W domu, na drugi dzień opowiedziałem o wszystkim mamie (mama jest moim powiernikiem) i jej zdaniem, zrobiłem strasznie głupią rzecz zabierając czipsy, ale pochwaliła, że wcześniej wróciłem, bo w środku nocy mógłby mnie ktoś napaść.
Brat też powiedział, że jak coś się przynosi na imprezę, to to już tam zostaje i to jest wspólne, a nie że każdy je to co sam przyniósł. Chyba więc trochę przyburaczyłem.

#przegryw ##!$%@? #ankieta #rozowepaski

Twoja ocena sytuacji

  • Miałeś prawo zabrać chrupki 15.9% (23)
  • Nie powinieneś. Mają cię za debila 73.1% (106)
  • Nie chodź w takie miejsca. To tępaki 11.0% (16)

Oddanych głosów: 145

  • 19
  • Odpowiedz
@xprestixo a to w sumie kwestia sporna, jak ktoś przyniesie flaszkę to zazwyczaj się zostawia, ale jak ktoś przyjdzie z 5 piwami, wypije 3, to ostatnie 2 się zabiera bez problemów xD ale #!$%@? chipsy za 6zl? XD
  • Odpowiedz
@Wixonejo: piwo jeszcze rozumiem, ale flaszki nie bo jednak piła tez alko, które inni przynieśli, a ona zabrała i to jeszcze resztkę jakąś XD no ale z tymi chrupkami to wgl mózg rozwalony XD ale niestety istnieją tacy ludzie
  • Odpowiedz
@Wixonejo: mi się wydaje, że właśnie na domówkę, gdzie każdy przynosi coś od siebie, to bierzesz mniej więcej tyle by starczyło dla ciebie plus z delikatną nawiązką.

Ale tym bardziej to potem zostawiasz. Wiadomo, że nikt się nie pcha na domówkę z dwiema kratami piwa, ale jest logiczne, że jak kupię 6 piw i dwie paczki czipsów, a wypije 4 i zjem czipsów odrobinę, to reszta zostaje u gospodarza.
  • Odpowiedz
@czlowiek_z_lisciem_na_glowie: Dla mnie żenada jest zabieranie jedzenia/wódki z domówki, chyba, że sam gospodarza rozdaje i nalega, żeby ludzie pozabierali bo się zwyczajnie zepsuje.

Miałem okazję być na domówkach, gdzie ktoś przynosił wódkę/piwa swoje, ale nie wyciągał póki nie zejdzie to ze stołu, jak nie zabrakło, to zabierał ze sobą. Obrzydlistwo xD

Wchodzi się do kogoś na imprezę, to zazwyczaj przychodzi się z jakimś żarciem i alkoholem, od razu daje to
  • Odpowiedz