Wpis z mikrobloga

Nu, fajno. Marsz wyjątkowo nudny, ale też, paradoksalnie, wyjątkowo ciekawy. Nikt nikogo nie pobił, nikt niczego nie spalił, nawet tych swoich kumpli, włoskich nazioli, schowali bardzo starannie. Normalnie jakby to MN nie był.

Bo chyba nie był, co zauważył nawet dość niespodziewany sojusznik - pan poseł Braun.

Bo to był Marsz, który miał się odbyć w 2018 roku, na który wtedy narodowcy nie chcieli się zgodzić. Marsz pod patronatem PiSu, bez ordynarnych hasełek, z przedstawicielami partii rządzącej. Wtedy nie chcieli. Czas przeszły.

Zadziwiająca sprawa - zeszłoroczny Marsz był jednym z najbardziej zjawiskowych w całej jego historii, od podpalenia mieszkania, bo tęczowa flaga prowokowała, aż po słynną na cały świat bitwą pod Empikiem. Teraz... nic. Zdjęcie Tuska spalili, flagę niemiecką spalili, no w zasadzie nie ma się czym ekscytować.

No to trzeba zadać pytanie - co w tym Marszu było takiego niezwykłego?

Odpowiedź na to pytanie daje nam wspomniany wyżej Grzesiu Braun, chyba pierwszy znaczący przedstawiciel skrajnie prawej strony, którą dotychczasowo utożsamiano także i z naroduchami, który zauważył pewien niezwykle interesujący fakt, o którym nie mającym nigdy racji lewactwo pisało już od dłuższego czasu. Pislamizacja elektoratu narodowego postępuje - a Marsz ewoluuje, razem z tym procesem.

Co w tym Marszu było takiego niezwykłego, ponownie zapytam?

Jarosław, pilnie obserwujący swoje pacynki. Ot co.

Ciekawa bowiem to rzecz - z Konfederacji przemawia jedynie Winnicki, krzycząc w zasadzie to samo, co Bąkiewicz, włażąc PiSowi w dupę tak głęboko, jak tylko mógł. W tłumie widzimy Macierewicza, Jakiego czy Kowalskiego, #!$%@?, nawet Jakimowicza. Płonie zdjęcie Tuska, w tle słychać okrzyki o złej Unii, złych Niemcach, złej opozycji. Rządowe media nie mogą się nachwalić jaki to wspaniały i patriotyczny Marsz był. Piękna oprawa, zastosowana w dokładnie jednym celu - parafrazując Grzesia, celem tym było "wyrażenie poparcia dla polityki rządu".

Marsz nudny, ale wnioski z niego ciekawe - sojusz PiS i jednego z dwóch patriotycznych plemion jest niezaprzeczalnym faktem. MN nie jest już wiecem poparcia dla nacjololo - Marsz jest wiecem poparcia dla PiS, starannie wyreżyserowanym spektaklem, skupiającym się na pokazywaniu zdjęć uśmiechniętych pisowców z biało-czerwonymi flagami, w tłumie osób.

Wiecie, rodziny z dziećmi - tak jak wcześniej narodowcy wykorzystywali ten spin do ocieplania własnego wizerunku, tak teraz PiS robi dokładnie to samo, próbując kontrastować je z "rozwrzeszczanym i chamskim lewactwem", propagandowym kontekstem z zeszłego roku.

No i kolejne pytanie - co zrobi drugie z patriotycznych plemion, widząc to wszystko. Na razie, bez odpowiedzi - choć jest też piękna ironia w fakcie, że gdy Winnicki z Bosakiem byli zajęci kolonizowaniem kuclandu, to ktoś inny był równie zajęty, kolonizowaniem narodowców.

#neuropa #polityka #4konserwy #bekazprawakow
  • 10
No i kolejne pytanie - co zrobi drugie z patriotycznych plemion, widząc to wszystko. Na razie, bez odpowiedzi - choć jest też piękna ironia w fakcie, że gdy Winnicki z Bosakiem byli zajęci kolonizowaniem kuclandu, to ktoś inny był równie zajęty, kolonizowaniem narodowców.


@mnik1: Trzeba wymyślić jakąś ładną odpowiedź żeby nie wyjść na przystawkę PiSu i jednocześnie być w opozycji do opozycji. Jutro można się spodziewać niezłych fikołków.
@mnik1 a temu wszystkiemu dopomógł Trzaskowski zakazując marszu i ratunkiem dla narodowców okazała się partia rządząca. Przypadek czy głupota?