Wpis z mikrobloga


Wróciłam właśnie z wydarzenia #anijednejwiecej #katowice i choć to głupie, to jestem dość rozczarowana przebiegiem marszu/protestu/demonstracji/upamiętnienia/czy jak tylko można to nazwać. Poszłam, bo znalazłam informację w internecie, że dzisiaj o 19 odbędzie się przemarsz ku pamięci tej biednej zmarłej kobiety z Pszczyny. W swoim życiu byłam na wielu marszach, głównie patriotycznych, nigdy czysto politycznych. Uznałam, że tym razem skoro mam możliwość i sprawa wydaje mi się ważna to warto się wybrać. Nie udało mi się znaleźć zbyt wielu szczegółów odnośnie planowanego przebiegu, jedynie miejsce i godzinę, ale nie wzbudziło to moich wątpliwości, może nie szukałam zbyt dokładnie xD Po rozmieszczeniu w centrum miasta radiowozów zakładałam, że trasa będzie prowadziła gdzieś do urzędu miasta lub w inne podobne miejsce. Tak więc godzina 18.50 jestem na miejscu zbiórki. Ku mojemu zdziwieniu zgromadziło się naprawdę duuużo osób w różnym wieku, niektórzy z transparentami, inni ze zniczami lub świeczkami. Przyszłam dość spontanicznie i bez niczego, ale jakiś miły pan pożyczał transparenty, więc wzięłam sobie taki z którego treścią się zgadzałam. Props dla organizatorów za przygotowanie tego xD I na tym moje pochwały się raczej niestety zakończą. Teraz czas i kolejność wydarzeń może mi się delikatnie mieszać, bo nie notowałam przebiegu, więc za ewentualne pomieszanie przepraszam. Godzina 19 jakaś pani z organizacji wydarzenia sięga po mikrofon. Zaczyna przemowę "Jesteśmy tu, bo... (i następuje wyjaśnienie okoliczności)". Trochę zrobiła chlip chlip, nie lubię grania na emocjach, ale może rzeczywiście ją to tak poruszyło i wstrząsnęło. Potem była część muzyczna. Grane "Imagine" Lennona (moim zdaniem, choć piosenka tekst ma ładny i względnie pasujący do okoliczności, to znając historię jej autora jest to średni wybór, ale ok) i "Hello darkness my old friend". Następnie jakaś inna kobieta dostaje mikrofon i przedstawia historię, że to mogła być ona albo każda inna z nas. Pani nieszczególnie była przygotowana do przemawiania, zapominała mówić do mikrofonu, no trudno, może to też był jej pierwszy raz. Po tej części chyba znów było muzycznie i mikrofon przejęła pierwsza pani. Powiedziała, że zbierają podpisy, potem zaczęło się wykrzykiwanie różnych haseł, "ruszamy na Warszawę" itd. "Na Warszawę dziś nie ruszymy, ale możemy iść pod kościół i ułożyć tam napis jeśli chcecie" , "Możemy tam też zbierać podpisy". Nie wywołało to jakiejś mobilizacji, ale i tak było "idziemy" od organizatora. Generalnie średnio mi się spodobał ten pomysł, osobiście nie jestem za atakowaniem kościoła przy każdej możliwej okazji. No ale wszyscy (albo prawie wszyscy) zmobilizowani przez organizatorów ruszyli. Przeszliśmy przez ulicę zabezpieczoną przez pana policjanta i zatrzymaliśmy się kawałek dalej jak wiele innych osób, czekając aż ułożą napis i ruszymy dalej. Czekamy, czekamy, czekamy i nic się nie dzieje. Organizatorzy znów postanowili uruchomić mikrofon. Niewiele słyszę, więc się przybliżam. Ciągle nic, więc idę jeszcze dalej. W zależności od mówiącej osoby słyszę mało lub mniej, coś było mówione o polityce xD Trochę ludzi zaczyna odchodzić. Co jakiś czas słychać brawa i okrzyki lub buczenie. Mija 10 minut. "Cześć, nazywam się xyz i jestem tu, bo nanananna... ". Oklaski. "Cześć, jestem abc, wow, dużo ludzi trochę się wstydzę. Jestem tu, bo... (kolejna lista powodów)". Brawa i krzyki. Ta część się powtarza. Tak z kilka razy. Nagle słychać ioioioio. Myślę sobie, że może w końcu ruszymy, ale nie. Teraz po prostu użyli megafonu xD Mija jeszce 10 minut i następują kolejne wystąpienia. Zaczynam się czuć jak na sesji AA. "Cześć, jestem tu..". Jest 20. Około połowa ludzi już sobie poszła. Kończy mi się cierpliwość. Mimo, że stoję względnie blisko dźwięk tak średnio dociera. Zaczynam nerwowo rozglądać się za miłym panem od transparentów. Nigdzie go jednak nie umiem namierzyć. Po 15 minutach zrezygnowana postanawiam się wycofać. Znajduję go, było trudno, bo zwinął swój baner, ale jest sukces xD Widzę, że nie tylko ja się poddałam. Teraz ciekawi mnie tylko, czy ten marsz zaszedł choć krok dalej czy przejście z jednej strony ulicy na drugi (niezbyt odległy) koniec to cała zaplanowana trasa. Wyciągnęłam z tej lekcji wnioski. Następnym razem mocno przemyślę swój udział w podobnych wydarzeniach. Co jak co, ale choć nie lubię narodowców i ONRu to jednak oni zdecydowanie potrafią zachować więcej dynamiki w swoich wydarzeniach ( ͡~ ͜ʖ ͡°) Nawet głupie obchody miejskie świąt patriotycznych potrafią być lepiej zorganizowane. Rozumiem, że motywacja dzisiaj była taka, a nie inna, nastrój też musiał być poważny, ale wyglądało to wszystko na prowadzone byle jak i przez ludzi bez doświadczenia. Tak więc generalnie jestem rozczarowana i #zalesie
  • 5