Wpis z mikrobloga

#pasta #lextvn

Jak będzie w 2k17?

2k17
Lipiec
Piękne słońce
Ale w piwnicach chłodno
Piwniczaki jeszcze rzadziej wychylają łepki
Akurat lurkujesz
Wchodzi tate
Hehe, słyszałeś?
Co?
Hehe
No co?
Wyłączą Internet!
Cooo.avi? Nie zapłaciłeś?
Nie nam w sensie nam, tylko nam w sensie Polsce!
Prawie się poryczałeś
Co, jak, dlaczego?
Ano, krucjata się szykuje...
PiS zamierza wyruszyć na krucjatę
Do Internetu
Usunąć wszystkie pornole
XD
Przecież to niemożliwe
Twarz ojca się nachmurzyła, bo też z neta korzysta
Co prawda do przeglądania gównostron i oglądania meczy
Ale jednak
Dlatego pewnie prędko go nie odblokują, odparł
Wyszedł
Wracasz do jbwa
Jakiś lag
Brak sygnału
Zaczęło się
Godzinę później dostałeś smsa
O #!$%@?, jak dawno nie dostałeś smsa od kogoś innego niż mame
No i operator, tak, on zawsze o Tobie pamięta
Elo anon, słyszałeś, że nie ma neta?
Zaraz dostajesz drugiego sms'a, trzeciego, czwartego
Normalnie to byłby mesenger, a tak zbankrutujesz
Ale ma to swój urok, przypomina Ci się smsowanie w gimbazie
Ustawiacie się na piwerko
Przyjemnie wyjść na piwerko
Powspominać dawne czasy
NIKT, NIKT nie grzebie w telefonie
W sumie to nie mają po co
Jeden z ziomków wyjmuje zieloną teczuszkę
Ej, chłopaki, hehe, trzeba sobie radzić bez neta, co nie?
Skubany wydrukował pokaźną kolekcję memów
Przeglądacie sobie, jak rodzice kiedyś albumy ze zdjęciami
Dobra atmosfera
A ja napisałem pastę!
Drugi ziomek czyta pastę o papaju i mango
Jest zajebiście
Po kilku piwkach przychodzi pora na poważniejsze dyskusje
Jak zwykle schodzi na politykę
Troszkę hurr durzenia, jeden koleś się obraził
Co nic nie gadasz?
Zbanowałem was
Dopiero po chwili się zaczaił, że nie może
Z bólem przyznał oponentowi rację
Rano, lekki kac
Pięć smsów
Dziś, 15, gała
Ej anon, masz taką i siaką książkę?
Ej anon, idziemy dziś znów na piwo?
O #!$%@?, dopiero rano, a dzień juz się zapełnił
Pogramy w coś w multi?
Nie ma przecież neta
Starszy brat wraca po chwili ze starym laptopem
Heroes III
Jak za dzieciaka
Zamiast #!$%@?ć się na upośledzone, rosyjskie dzieci z LoL'a, #!$%@? się na brata obok, który spuszcza Ci bęcki
Ale to jest przyjemne
Mame prosi, anon sprawdź mi jedną rzecz
Już, zaraz wygooglam
Aha
Zesram się
Wygrzebujesz zakurzoną encyklopedię
Przy okazji czytasz kilka sąsiednich artykułów
Czuj dobrze człowiek
Budzisz się w jakimś dziwnym gabinecie
Nad Tobą stoi jakiś doktorek z wahadełkiem
Już anon, wybudziłeś się?
Co, gdzie?
Jesteś w centrum leczenia uzależnień
Miałem za zadanie wyleczyć Cię z uzależnienia od Internetu
Co zrobisz jako pierwsze, po wyjściu z ośrodka?
Sprawdzę #!$%@?ę
Budzisz się znów
Szybko otrząsasz się z dziwnego snu
Jaka Incepcja xD
Przypominasz sobie, że faktycznie Internet został zakazany
Piszesz więc pastę, drukujesz i przybijasz pliczek do płota
Ludzie je biorą i rozwieszają dalej
Namiastka normalności
Nagle objawia Ci się nie kto inny, a świętej pamięci Janusz Korwin-Mikke
"Jeżeli wolność ma wrócić do tego kraju, musi się reaktywować #!$%@?, gnoju"
"Ależ Januszu, jak to uczynić bez Internetu?"
"Rurururururkowce, Cię poprowadzą!"
Forum Internetowe, ale bez Internetu
Forum Internetowe, ale bez Internetu
Forum Internetowe, ale bez Internetu
Forum Internetowe, ale bez Internetu
Hmmm...
Co jeszcze kojarzy Ci się z Forum
Forum Romanum
Idziesz na bazar, największy w mieście
Od razu przykuwa Twoją uwagę czarno-żółty kram
Tłocz się przed nim sporo ludzi
Od razu poznajesz dawnego admina
Rotacyjnie, po dwie godziny dziennie pilnują, by poziom dyskusji był wysoki
Ludzie przychodzą tam, wymieniają się wydrukowanymi memami i pastami
Odbywa się wiele ciekawych dyskusji
Nawet wprowadzono wymianę zdań jak na forum
Są kartki, ludzie zostawiają "post"
Inni komentują
Wszystko działa
Pewnego dnia budka zostaje zamknięta
Zastajesz ślady krwi, podarte kartki i memy
Ktoś postanowił was powstrzymać
Mylił się jednak – tej siły już nie powstrzymają
*

Stoisko wyglądało jak fejkowa grupa KODu
Nie ostał się kamień na kamieniu
Pomyślałeś – zdrada
Już wiedziałeś kto byłby zdolny do tak krwawej rzezi
Jednak po chwili stwierdziłeś, że raczej nie
To reżim zaatakował
A w Polsce jest teraz tylko jedna siła, która może mu stawić czoła
I nie są to korwiniści
Słyszałeś, że osiedlili się w lesie za Pruszkowem
Żyją prawem wilka
Jedzą mięso
I w ogóle
Niezłomni
Nieugięci
Komitet Obrony Demokracji
Nie znajdziesz ich, to oni muszą znaleźć Ciebie
Operacja ta będzie bardzo ryzykowna
Nie masz jednak wyboru
Wchodzisz do prastarej puszczy
Wygląda, jakby żyły tu wielkie pająki i mroczne elfy
Nie przetrwałyby one jednak w starciu z KODowcami
Nagle sztywniejesz przerażony
A jak uznaja Cię za szpiega PiS?
Masz plan
Krzyczysz na cały głos
Jarosław Kaczyński gwałci małe dzieci!
Z pobliskiej brzozy spada gruby, wąsaty Janusz
Zwija się ze śmiechu
Turla i kwiczy
XDDDD
Co ty żeś powiedział?
Od dawna byłem już obserwowany
Byłem w szoku, że złapali tak biednego bajta
Janusz przedstawił się jako Janusz
Zaprowadził mnie do kwatery głównej
Na tronie uwitym z dębowych i brzozowych witek i mchu
Siedział człowiek w masce
Przedstawił się jako Demokrata
Ludzie patrzyli na niego z szacunkiem uznaniem
Opowiedziałem mu o tym, że tylko wolnościowy trollnet, jest w stanie obalić PiS
Skinął głową ze zrozumieniem
Twoi przyjaciele skończyli w pierdlu w Sztumie, odparł
Nie jesteśmy w stanie ich odbić
KODziarze byli wdzięczni, że dostarcztłeś im dużo lolcontentu na temat PiS
Odprowadzili Cię aż do granicy lasu
W dodatku obiecali rozwiesić w każdej większej miejscowości wiadomość
Wiadomość, którą zrozumie każdy śmieszek, troll i wolnościowiec
Mieszanka wybuchowa
Był to prosty, bezbecki mem
"Skończycie w pierdlu w Sztumie" ~ Andrzej Duda do administracji JBWA.
W dole podana data
Pora się przygotować, a później odwiedzić Sztum.
Zgodnie z planem, wiadomość rozeszła się po kraju
Do miejscowości Sztum zjechali aktywiści z całego trollnetu
Okazuje się, że podobne próby co w Warszawie, miały miejsce wszędzie
Z mniejszym lub większym powodzeniem
Wszędzie skończyły się podobnie
Przed bramą więzienia stoi nie kto inny, a znany działacz związkowy
Piotr Szumlewicz, pseudonim "Sztumlewicz"
Wrota te staną przed wami otworem, jeżeli rozwiążecie zagadkę
Ile powinny wynosić podatki!
Wszyscy patrzycie po sobie, a jakiś akapek wypala
0% #!$%@?!
Szumi coś mruknął, coś tupnął
Zaczął się cieszyć i skakać
Oczywiście, że tak! Gdy uspołecznimy środki produkcji, podatki nie będą potrzebne, nie pełnią one znaczącej roli w gospodarce centralnie sterowanej!
Wszyscy patrzą na akapka z podziwem
Akapek patrzy na Szumiego jak na debila
Szumi tańczy jak szalona
Wewnątrz zastaliśmy całkiem przytulne pomieszczenia
Naczelni polscy wolnościowcy, admini tych i innych #!$%@?
Naczelne śmieszki i trolle libnetu
Wszyscy grali w kalambury
#!$%@? bez opamiętania pizzę hawajską, pili piwo marki Vip i bawili się świetnie
Cały oddział szturmowy zamarł w bezruchu
Nikt nie mógł pojąć ani uwierzyć w to, co właśnie zobaczył
Okazało się, że podjęta została rezolucja, za plecami całej społeczności
Na ścianie wisiał wykonany na modłę napisu "Arbeit macht frei" tekst:
PiS mieści się w formule Liberalnej Demokracji
*

ZDRAJCY
Wrzawa rozeszła się po całym pomieszczeniu, a okrzyki odbijały się echem od ścian
Sprzedaliście duszę Jarosławowi!
Bandyci!
O Bogowie, walka!
Po chwili jednak sytuacja się uspokaja, postanawiam wypytać ich w czym rzecz
Nie mieliśmy żadnego wyboru! Albo Sztum albo czapa!
Chętnie pomożemy w obaleniu PiS!
Pasta o Żydzie w Fable, to niedościgniony i wyimaginowany ideał. To przesłanie, idea, która łączy ludzi, pozostawia nutkę tajemnicy i niepewności, jak internetowy Święty Graal. Nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by gonić go.
Nikogo to nie przekonało. Opuściliśmy Sztum. W obaleniu PiS może nam pomóc tylko ekipa prawdziwych bohaterów, niezdeprawowanych władzą i koneksjami
Kogo? Odpowiedź na to pytanie znajduje się w Paście o Żydzie z Fable
Anony popatrzyły po sobie z powątpiewaniem
Skoro nasi Internetowi guru zawiedli, jak znajdziemy Pastę o Żydzie w Fable? Kto nas poprowadzi?
Miałem gotową odpowiedź
Chyba zapomnieliście, że dla libertarianina, nie istnieją autorytety. Pasta o Żydzie w Fable od dawna jest w waszych sercach
Ale my jesteśmy anonami, powiedzieli chórem, po czym opowiadali:
Moje posty były zawsze sagowane
Pod moimi pisali, że jestem kucem, szurem i #!$%@?ą
Dostałem bana nawet na AA :///
CISZA
Wtem odezwał się anon, taki sam jak inne anony i powiedział łamiącym się głosem
Mój stary zna Pastę o Żydzie w Fable
A kim #!$%@? jest twój stary?
Fanatykiem Wędkarstwa.
Wizyta w chacie anona była trudna logistycznie. Większość gromady została w sztumskim lesie, natomiast ja i dwóch wybrańców ruszyło wraz z nim
Skąd twój stary ma tę pastę?
Nie wiem
WTF
Wbijamy do mieszkania, a tam przy kielichu siedzą:
Robert Makłowicz
Zbigniew Stonoga
Ojciec Fanatyk Wędkarstwa
Wojtyła
Owsienko
Jaglak
Podchodzę do Owsienki i #!$%@?łem mu blachę w potylicę a on tylko:
#!$%@? znowu? Ja #!$%@?, przez tę pastę musiałem sobie wstawić tytanową blachę w potylicy...
Faktycznie, ręka dość mocno spuchła
Eee... Dzień dobry?
Sorry kochani, lecę odebrać Amelkę z przedszkola, powiedział Jaglak i uciekł
Czego chcesz synek? - spytał lekko podpity Fanatyk
Potrzebujemy Pasty o Żydzie w Fable
Zapadła martwa cisza
Jej jedyna wersja, jedyny rękopis znajduje się w archiwum watykańskim
Od kiedy wyciekła sprawa z rzezią wołyńską, mam utrudniony dostęp, westchnął papaj
Na szczęście, nauczyłem się jej na pamięć, podczas gdy z Karolem zwiedzaliśmy pałac Habsburgów. Towarzyszyła nam każdego wieczoru, przy lampce wina! - Wykrzyknął Robert wypinając swoją wątłą pierś
Wszyscy ze zniecierpliwieniem nadstawili ucha, a brzmiała ona tak:
Nie można być większym wygrywem, niż urodzić się Żydem w #!$%@? świecie Fable. Serio. #!$%@? ojciec mój, Abraham zawsze powtarzał: Zarabiaj dolany synu, a pewnego dnia będziesz wielki. No i może by coś z tego było, w końcu ojciec prowadził prosperującą firmę, ja – jako jego pierworodny syn, Juda, miałem ją odziedziczyć. Niestety naszą wioskę napadli bandyci, wycięli ją w pień, płakałem motzno. Uciekałem, próbowałem wydostać się z płonącego piździdołka, pewnie również bym poległ, gdyby nie znalazł mnie jakiś czarodziej na kiju.
-Jestem Maze mała #!$%@?. – Rzekł.
-Jestem…
-Nie interesuje mnie twoje imię. To nieistotne.
No i mnie uratował. Tak zaczęło się dla mnie zupełnie nowe życie.
Zostałem zabrany do Gildii. Niestety nie kupieckiej, co od początku sprawiało mi problemy.
-Uderz tę kukłę. – Warknął Mistrz.
-Ale tak za darmo… ?
-Po prostu uderz kukłę!
-A co z tego będę miał?
-Musisz się nauczyć walczyć! Bij kukłę!
-A może mała wymiana? Ja uderzę kukłę, a ty dasz mi swój miecz.
-Cooo.avi?
-Tak, za darmo to nawet w ryj nie dają.
Okazało się, że święte przysłowie mojego taty nie zawsze się sprawdzało. Wtedy pierwszy raz dostałem za darmo w ryj.
Koniec końców nim moje szkolenie dobiegło końca udało mi się wynegocjować całkiem sensowne stawki. Dolan za poprawne cięcie, dwa za perfekcyjny strzał z łuku i pięć za skuteczne zaklęcie. Zawsze zastanawiało mnie czy mój trening był tak krótki dlatego, że byłem taki dobry, czy dlatego, że skarbiec Gildii pustoszał.
Jakoś w międzyczasie poznałem Szept. Nie miała tak doskonałej motywacji do treningów, ciągle #!$%@?ła coś o pomaganiu biednym xD. Miało to swój urok, od samego początku czułem, że będę mógł na niej zarobić.
Pierwsza misja i zabicie Królowej Os. Podjąłem się wszelkich możliwych wyzwań, w końcu każdy dolan się liczy. Prosta kalkulacja ekonomiczna pozwoliłaby mi jednak stwierdzić, że ubranie majtek mogło oszczędzić mi długiej, bolesnej, a co gorsza cholernie drogiej operacji wyciągania żądła z penisa. Niemniej misja zakończyła się sukcesem.
Kolejne misje, kolejne dolany. Podczas gdy inni bohaterowie przechadzali się w złotych zbrojach i mieszkali w pałacach, ja spałem w holu Gildii i nosiłem szaty uczniaka. Dopiero #!$%@? od Szept w pojedynku na zabijanie Hobbesów skłonił mnie do pewnych inwestycji.
-Juda, twoja siostra Estera żyje. – Pewnego razu z zafrasowaną miną powiedział mi Mistrz Gildii. – Bandyci którzy złupili waszą wioskę trzymają ją w niewoli.
Jednakże nie przejąłem się tym za bardzo. Bardziej preferencyjne warunki mogłem znaleźć w misji na ubicie trolla, po siostrę wysłałem Szept xD w końcu i tak chciała pomagać biednym i pokrzywdzonym.
No ale nie byłem potworem bez emocji. Spotkałem się z moją krewną w posiadłości 50 twarzy Greyów.
-Juda mogłeś osobiście się pofatygować mnie uratować. – Westchnęła na przywitanie.
-Nie lada chata. – Powiedziałem i zagwizdałem. – Jeżeli nie ma aktu własności, to przejmijmy ją przez zasiedzenie. Ostatecznie możemy ją sprzedać i zarobić sporo grosza.
-Jestem wróżbitką Juda, wiem co wkrótce cię spotka!
-Co prawda nadaje się do generalnego remontu, lokacja niezbyt korzystna, jednak małe przemeblowanie i rewitalizacja okolicy, pozwolą osiągnąć korzystny przelicznik!
-Jack Rzeźnik cię zabije, a nasza matka żyje! – Krzyczała zdesperowana Estera.
Równie dobrze mogłaby pokazać cycki, nie zwróciłbym na to uwagi. Pospiesznie zacząłem renowację i sprzątanie opuszczonej posiadłości.
Zabijałem trolle, kupców i inne bestie, w zależności od tego jaki był przelicznik za łeb. Koniec końców wszedłem w posiadanie domu w każdej wiosce, włączając posiadłość Greyów, będącą moją wisienką na torcie. Intratne umowy wynajmu przynosiły mi konkretne sumy każdego miesiąca. Moja sława dotarła aż do uszu „wielkich tego świata”. Ucieszyłem się, bo na pewno byli wielcy również pod względem majątku. Nie myliłem się, sama pani burmistrz spojrzała na mnie łaskawym okiem – a na styku polityki i biznesu, robi się najlepsze pieniądze. Wiedziałem jednak, że żeby zdobyć jej majątek muszę dokonać czegoś wielkiego. Jak to mawiał dziadek: „Przez serce do majątku”.
Nadarzyła się w końcu okazja do solidnego zarobku. Podczas gdy moje aktywa wciąż pracowały na moją rzecz, otrzymałem zaproszenie do walki na Wielkiej Arenie. Mmmm $$$.
Wadą walki na Wielkiej Arenie był fakt, że musiałem współpracować z Szept. Było to jednak również jej ogromną zaletą. Służyła mi jako tarcza, mięso armatnie, osłona, bariera, kierowałem na nią całą nienawiść i furię przeciwników. Tym łatwiej było zdobyć bonusową nagrodę w postaci dodatkowych dolanów za jej głowę. Od zawsze miałem rację, czując w niej piniądz. Niestety, nie wszystko miało dalej iść tak gładko.
Trauma, więzienie, niemoc doglądania inwestycji, pieniądze uciekające przez palce, intratne kontrakty które konkurencja właśnie sprzątała mi sprzed nosa… Te i inne, jeszcze gorsze myśli dręczyły mnie w lochach Jacka Rzeźnika. Z jednej strony bardzo gościa polubiłem, w końcu dzięki niemu sporo zarobiłem na Arenie, jednak precyzyjne wyliczenia w pewnym momencie zaalarmowały, że przez pobyt w jego celi utraciłem więcej, niż wcześniej zarobiłem z jego pomocą. Poczułem gniew. Stał się moim wrogiem i w tym momencie wiedziałem co muszę zrobić – doprowadzić go do bankructwa.
Ten chory zwyrol wynajął innego chorego zwyrola, co gorsza poetę, żeby ganiał nas na golasa po twierdzy. Żeby jeszcze można było za to jakiś hajs wygrać, ale nie. Jednak powoli i skrupulatnie wcielałem w życie mój plan.
-Ile Jack wam płaci? – Zagajałem strażników. – A brutto czy netto?
Podburzałem jego autorytet, negowałem wartość oferowanych przez niego umów, obiecywałem złote góry. Zaowocowało to strajkiem głodowym, o którym wiadomość jednak dziwnym trafem nie dotarła do szefa. Droga wolna.
Okazało się, że w więzieniu była również moja matka. Zabrałem ją, zaoferowałem kilka lokali do wyboru, w bardzo rozsądnej cenie. Ostatecznie lepszy jest najemca, co do którego masz pewność, że nie nawpuszcza Hobbesów do piwnicy.
Wróciłem w glorii chwały, na szczęście większość inwestycji wciąż prosperowała. Kolejne misje, kolejne dolany, aż trafiłem ponownie przed oblicze Pani Burmistrz. Tym razem, niosąc czarną różę w dłoniach, nie miałem zamiaru się płaszczyć. Po zdobyciu jej serca, do zdobycia majątku pozostały tylko nieliczne, nudne formalności, takie jak ślub.
Niestety, Jack znów psuł mi interes. Już miałem zamiar mu wybaczyć pobyt w więzieniu i wyścigi w gatkach, a ten zaczął dewastować Albion. Szybki rachunek zysków i strat przekonał mnie, jak daleko idące niekorzystne ekonomiczne konsekwencje to przyniesie. Biegałem z różnymi fajfusami od kamienia do kamienia, bez skutku.
Jack Rzeźnik postanowił zniszczyć Gildię. Patrząc na marmurowe ściany, na posadzkę w holu na której latami spałem, na wszystkie piękne wspomnienia, tysiące zarobionych dolanów, moja furia narastała. Na podłodze tuż za progiem leżał Mistrz Gildii, rozsmarowany na pół korytarza.
-Dlaczego nie próbujesz ratować majątku Gildii?! – Krzyczałem w szale.
-W twoim życiu jest tylko kilka, cztery, może pięć momentów, w których możesz zostać bohaterem. Nie wstajesz jako bohater, nie jesz śniadania jako bohater i nie srasz jako bohater… - Zaczął prawić morały Mistrz.
Olałem puste frazesy, ruszyłem szukać Rzeźnika.
-Mam twoją siostrę, niepokonany miecz i unlimited power! – Wykrzyknął Jack.
-Tylko nie próbuj opowiedzieć mi historii Darth Plaegueisa… - Westchnąłem.
Nieźle go to rozeźliło. Zaczął ciskać we mnie zaklęciami bez opamiętania, jakby mana za darmo na ulicy się walała. Po długiej walce ostatecznie poległ pod ostrzem, jak onegdaj niep poległ Izaak.
W życiu zdarzają się bardzo trudne wybory. Kiedy dowiedziałem się, że zabijając siostrę, mogę otrzymać najpotężniejszy miecz w dziejach świata, naprawdę długo byłem rozdarty wewnętrznie.
-Wystawić go na licytację, czy przechować, licząc na to, że jego wartość wraz z czasem jeszcze wzrośnie? – Mruknąłem pod nosem, ocierając go z krwi.
Ostatecznie stał się i do dziś rekordowym przychodem w gotówce jaki osiągnąłem. Gildię odremontowałem i przekształciłem w dom aukcyjny, nazwany na cześć tragicznie zmarłej siostry xD. Licytacje broni, zbroi i innych cudów wianków gromadziły każdorazowo tłumy, a i inne inwestycje nie zawodziły. A miecz? Kupił go jakiś gość w kapturze, po czym prędko udał się na północ. Ostatecznie nie ma to znaczenia…

Wszyscy zwijali się ze śmiechu, gdyż była to najlepsza pasta jaką w życiu słyszeli, tylko ja znałem straszną prawdę:
Debile, to nie ta pasta
Zapadła martwa cisza, gęsta jak sos z płodów
Napisałem ją sam, a potem wszyscy ją tostowali, ale to #!$%@? fejk, debile!
Cisza była już tak gęsta, że można było na niej zawiesić siekierę, gdy odezwał się Fanatyk:
ALE PAPIEŻA TO TY SZANUJ!
No i już miał wstać i wygłosić pastę o Rozumie i Godności Człowieka, gdy papaj rzekł:
DOŚĆ
Wtedy Zbigniew Stonoga wstał od stołu i powiedział:
Wszystkie me wyroki, cały mój pot i krwawica, kukle rozdrapane do krwi, wszystko nie może iść na marne
A co to te kukle? - spytał któryś z anonów
Kukle to są dupa
Wstałem, wypiąłem dumnie pierś i powiedziałem najpiękniejsze słowa w historii tego kraju:
Pasta o Żydzie w Fable, to niedościgniony i wyimaginowany ideał. To przesłąnie, idea, która łączy ludzi, pozostawia nutkę tajemnicy i niepewności, jak internetowy Święty Graal. Nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by gonić go.
Jeszcze jak...
PiS nie obalą pasty, memy, żarty, nie obalą też piwniczne partie na kiju. Nie są w stanie zrobić tego śmieszki, kuce ani kodowcy. Ale skoro nie może być lepiej... Niech będzie śmieszniej.
Wszyscy z uwagą nachylili się, by posłuchać co mam do powiedzenia
Gdy przybyliśmy do naszej armii śmieszków w takiej obstawie, rozległy się vivaty i gromkie brawa. Wszyscy chcieli wychylić kielona ze Zbychem, zapytać Ojca o to, co jest królem rzek, #!$%@?ć Owsience blachę w potylice i pośmieszkować z papajem. Największa kolejka ustawiła się jednak do Roberta, który zaraz po przybyciu racząc się tokajem, zaczął gotować wielki gar zupy
Po chwili jednak spojrzawszy na tłum stwierdził, że nie nakarmi nim głodnego ludu, poprowadził go więc nad j
  • Odpowiedz