Wpis z mikrobloga

@mrgruszka: dla jednego konkretnego samochodu: za pierwszym razem to kwestia godzin, każdego kolejnego wozu uczy się już szybciej; jak wsiadasz do piątego i dalej, to po paru chwilach już ogarniasz
@mrgruszka: ja swojemu każę zawsze siadać z tyłu, bo wtedy mniej się poci ;p Generalnie im więcej będziesz siedział w aucie, ruszał, używał sprzęgła itd. tym lepiej dla Ciebie ;) To są proste czynności, ale obycie się z nimi wymaga czasu.
@mrgruszka: a masz rodzeństwo, kumpla, kogokolwiek ogarniętego innego niż sfrustrowany ojciec ? Jeśli tak, to polecam. Mnie uczył jeździć młodszy brat. Tak, tak młodszy, ale bardziej ogarnięty za kierownicą niż ja. Do tego nie krzyczał na starszą siostrę, która popełniała gafy. Wierz mi, że było to całkiem dobre rozwiązanie :)
@mrgruszka: w sumie nie pamietam bo uczylam sie tego w podstawowce :C

Sprzeglo i gaz (hamulec zreszta tez) wyczuwa sie w kazdym aucie od nowa. Ciekawe jest to, ze jak dlugo jezdzilam puntem ojca (w gazie) to sie do niego przyzwyczailam. Potem kupilam meganke (w dieslu), przyzwyczailam sie do niej i jak wsiadlam do punta to nie umialam jechac... musialam od nowa.wyczuc auto.
@mojwa: będę też trochę jeździł puntem z kumplem, podobno jest lepsze do nauki, niż peugoty (nie są dobre bo strasznie czułe). Ogólnie już sobie ruszam, ale Tata mówi, że na egzaminie mogą mnie oblać, bo ruszam z piskiem opon. :D