Wpis z mikrobloga

Pamiętam okres dorastania w Polsce, gdy miałem dziesięć lat. Wychodziłem z księgarni i ładna dziewczyna w moim wieku nieśmiało wyciągnęła do mnie rękę i zapytała czy chciałbym z nią pospacerować. Zatrzymaliśmy się, aby zjeść razem pierogi. Nie powiedziała mi swojego imienia, ale chciała byśmy zawsze trzymali się za ręce i spacerowali lub robili piknik. Po kilku miesiącach wreszcie poznałem jej imię. Zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale moi rodzice znaleźli pracę w Holandii, gdy miałem trzynaście lat, więc musiałem ją opuścić zapłakaną, sam zresztą zrozpaczony. Wysyłałem jej listy, a ona odsyłała swoje. Gdy mieliśmy po dwadzieścia dwa lata, nagle przestała się do mnie odzywać. Myślałem, że przepadła. Pięć miesięcy później, stała pod moimi drzwiami w Holandii z rękami wyciągniętymi do mnie gdy ja otwierałem drzwi. Teraz jesteśmy małżeństwem, mamy po czterdzieści lat i spacerowaliśmy ulicami wielu miast na całym globie i zawsze zatrzymujemy się w miejscach gdzie serwują pierogi. Jeśli widzicie parę w średnim wieku z dziećmi lub bez nich, trzymających się za ręce i zachowujących się jak nastolatkowie, to my.
  • 1
@donedslon: piękna historia zazdroszczę takiego życia ja dorastałem na Białorusi i zamiast pierogów jedliśmy szczaw zbierany na atomowym poligonie raz spotkałem piękną dziewczynę, która przyjechała na kolonie taplać się w bagnach Prypeci pamiętam że miała aksamitne dłonie i pachniała czosnkiem niestety nie chciała mnie znać pokazała mi fakju i odjechała ze swoimi rodzicami,którzy byli działaczami partyjnymi skazującymi dzieci na śmierć głodową piękne to były czasy