Wpis z mikrobloga

No dobra, w końcu wskrzesiłem Tessara 4/135 do poziomu "daje się używać".

Kosztował oszałamiające 40 PLN i dotarł w stanie w stanie "przycisk do papieru", czyli:
- Przysłona niedziałająca (pierścień się nie rusza).
- Pstryczek auto-manual zablokowany.
- Ostrzenie zablokowane.
- Przycisk przysłony na bagnecie zablokowany.
Za to optyka - ideał bez jednej rysy.

To była moja pierwsza naprawa obiektywu w ogóle i poszła lepiej, niż bym się spodziewał.
- Przysłona nie działała, bo ktoś wcześniej nieudolnie go złożył i wajchologia wewnątrz się sama zakleszczyła.
- Po odblokowaniu (jednocześnie naprawiłem pierścień, pstryczek i przycisk na bagnecie) okazało się, że działa w zakresie f4-f8, bo sprężyna w jednym z mechanizmów jest naciągnięta. Wyciągnąłem z jakiegoś przełącznika i odrobinę przerobiłem- działa.
- Pstryczek auto-manual się przytarł i po odblokowaniu okazało się, że lata jak Żyd po pustym sklepie. Dokręciłem- trochę się poprawiło. I tak mi niepotrzebny, bo adapter wciska przycisk na bagnecie, więc olałem.
- Najwięcej zabawy było z pierścieniem ostrości: gwint się zatarł od piasku i starego smaru. Po dwóch godzinach mozolnej walki o każdy milimetr, udało mi się rozkręcić, wyczyścić i "wygładzić" poszarpane piaskiem rowki. Jak się zatrze kolejny raz, będzie już chyba kaplica. Ale może nie za mojego życia.

W tej chwili obiektyw jest w 95% sprawny, nie licząc tego pstryczka auto-manual i brakującej kulki od "klikania" na pierścieniu przysłony (nie mam takiej w domu, a zamawianie 100 sztuk, bo potrzebuję jednej, to wariactwo).

Próbka:

#fotografia #mojezdjecie #majsterkowanie
teh_m - No dobra, w końcu wskrzesiłem Tessara 4/135 do poziomu "daje się używać".

...

źródło: comment_1623917616PpLGJ5MrwESEVUE859F2Jf.jpg

Pobierz
  • 2