Wpis z mikrobloga

  • 11
1056 + 1 = 1057

Tytuł: Gdzie dawniej śpiewał ptak
Autor: Kate Wilhelm
Gatunek: science fiction
Ocena: ★★★★★★★

Ze względu na szereg katastrof nawiedzających planetę, ludzkość zostaje zdziesiątkowana, a nieliczni, którzy mogliby przedłużyć gatunek, są bezpłodni. W tych okolicznościach pewna grupa naukowców zajmuje się genetyką, przede wszystkim tworzy grupę ludzi sklonowanych z ich naturalnego pierwowzoru. Po pewnym czasie już żadnemu zwykłemu człowiekowi nie udaje się przeżyć, a klony tworzą własne społeczeństwo oparte na wzajemnym bezwględnym przywiązaniu, braku indywidualności i ściśle określonych rolach kobiet w fazie płodności i po niej. Nawet w tym z góry określonym systemie rodzą się pojedyncze jednostki, które buntują się przeciwko takiemu uprzedmiotowieniu i brakiem prawdziwych uczuć u ludzi, i starają się zachować swoją odrębność. Czy ma to sens i czy im się to uda, dowiecie się z książki.

Podeszłam do tej książki z wiedzą, że jest o klonowaniu i że zdobyła nagrodę Hugo. Trochę się zaskoczyłam, bo spodziewałam się klasycznego sci-fi o wojnie klonów z ludźmi, a dostałam antyutopię o zabarwieniu filozoficznym. Chwilami powieść przypominała mi pomieszanie „Opowieści podręcznej” z rokiem 1984, traktując o zanikających uczuciach i uzależnieniu wartości kobiet od ich zdolności reprodukcyjnych.

Mam przesyt literaturą antyutopijną, która w wielu przypadkach jest bardzo powtarzalna, ale ta książka była ok, do samego końca ciekawiło mnie jak historia się rozwinie. Myślę, że jednak z tego pomysłu dałoby się wyciągnąć trochę więcej niż konkluzję w stylu „ujednolicone społeczeństwo zabija indywidualność”, ale może to ja nie zauważyłam wszystkich wartości, jakie autorka chciała przekazać.

Jest ok, ale raczej nie zostanie ze mną na dłużej

Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter #ksiazki #czytajzwykopem
źródło: comment_16235828372JLeX1X87wcgpP7N5JTVvp.jpg