Wpis z mikrobloga

Nie jestem wielkim fanem telewizji, również tej publicznej, ale to co dzisiaj przypadkiem zobaczyłem... aż brakuje mi słów.

Okazuje się, że usunięcie z ramówki "Wieczorynki" i zastąpienie jej jakimś marnym programem Młynarskiej jest dopiero początkiem. Od poniedziałku do piątku o godz. 17:15 13:20(czy naprawdę potrzebne są powtórki takiego gniota?) w TVP2 emitowany jest program "Szkoła życia". Problem w tym, że program ma formułę seriali typu "Trudne sprawy", które zalewają stacje telewizyjne.

Rozumiem, że telewizja komercyjna może emitować co chce(chociaż też nie do przesady, o czym świadczą liczne kary od Rady Etyki Mediów), ale czy telewizja publiczna może bezkarnie propagować patologiczne zachowania? Bo jak mogę nazwać teksty w stylu "Nie chcę, żeby nazywali mnie dziewicą orleańską" czy "Przepraszam, może chcesz się ze mną pierd***ć?". Pomijam już fakt żałosnych dialogów czy drewnianej gry aktorskiej. I choć pod koniec każdego odcinka pojawia się wypowiedź psychologa, który "wskazuje źródła problemów oraz podpowiada, jak rozwiązać przedstawioną sytuację", nie przekonuje mnie ten "walor edukacyjny".

Czy naprawdę nie da się z tym nic zrobić? A może właśnie nastała epoka pustych, bezwartościowych i patologicznych seriali paradokumentalnych?
  • 2
@popmusic: oczywiście, że nastała, każda stacja ma swojej ramówce przynajmniej jeden taki program. Przoduje oczywiście Polsat, ale TVN i TVP nie pozostają w tyle