Aktywne Wpisy
deafpool +126
Karyna która mieszka pode mną co godzinę wychodzi na balkon żeby sobie zajarać. W moim mieszkaniu śmierdzi dymem papierosowym tak, że aż chce się rzygać. Najgorzej jest w takie dni jak ten, gdy prawie w ogóle nie ma wiatru. Smród zostaje w moich pomieszczeniach.
Dziś wylałem na podłogę balkonu litr wody, która nawilżyła Karyne.
Teraz będę "podlewał kwiatki" za każdym razem kiedy zacznie palić sobie na balkonie.
Acha i jeszcze jedno.
#
Dziś wylałem na podłogę balkonu litr wody, która nawilżyła Karyne.
Teraz będę "podlewał kwiatki" za każdym razem kiedy zacznie palić sobie na balkonie.
Acha i jeszcze jedno.
#
Goronco +320
#nieruchomosci
Chryste panie XDDDDDDDDDDDD
Chryste panie XDDDDDDDDDDDD
Tytuł: Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika
Autor: Stephen King
Gatunek: pamiętnik
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Zawsze dużo czytałem. Często zdarza mi się, że jestem rozczarowany tym co autor czytelnikowi (mnie!) i swoim postaciom uczynił. Według mnie powinno się to potoczyć zupełnie inaczej. W domyśle lepiej. Między innymi z tego powodu nachodzi mnie od czasu do czasu taka myśl: "jak jesteś taki kozak, to sam coś napisz; jedno - wtedy pokażesz na co cię stać; drugie - wreszcie dostaniesz książkę idealną, taką jakiej oczekujesz". Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie jest takie proste.
Nawet, jeśli nie zdecyduję się na napisanie czegokolwiek (choć, żeby być szczerym jestem blisko tej decyzji), uważam, że warto było zapoznać się z opisywaną pozycją. Z co najmniej kilku powodów, z których najważniejszym było to, że bardzo lubię poznawać to, jak rzeczy się dzieją, jak powstają i jak to wygląda od przysłowiowej kuchni. Mimo, że zwykle wiąże się to z uświadomieniem sobie, że to, co wcześniej miałem za magię jest zwykle tylko iluzją, a czasami wręcz kuglarskimi sztuczkami.
Czym jest ta książka? Do tego najlepiej dojść metodą eliminacji. Na pewno nie jest podręcznikiem. Nie jest też raczej poradnikiem, a przynajmniej nie typowym. Wbrew tytułowi nie jest też pamiętnikiem jako takim. Może tylko trochę. Ja nazwałbym ją pewnego rodzaju świadectwem. Jest podzielona na trzy części, jak to opisuje cytat umieszczony na początku wpisu. Pierwsza i trzecia część jest w tym cytacie opisana w sposób moim zdaniem wyczerpujący. Jeśli chodzi o drugą część cytowanego fragmentu, to autor omawia w niej po kolei to, co uważa za części składowe historii:
Wydaje mi się, że nie ma sensu zagłębiać się w szczegóły - jeśli kogoś to interesuje, niech raczej przeczyta tę pozycję zamiast mojego wpisu. Ale chętnie podzielę się tym, co wywarło na mnie szczególne wrażenie. Pomijam przy tym zupełnie kwestie techniczne.
Po pierwsze King twierdzi, że warto zbudować sobie swoje miejsce do pisania. A najważniejszym elementem jego wyposażenia są... drzwi. Drzwi, poprzez których zamkniecie obwieszcza się światu, ale przede wszystkim sobie "teraz piszę i robię to na serio; proszę mi nie przeszkadzać, a samego siebie proszę o nierozpraszanie się". Z tego drugiego powodu wymienia z resztą też kilka sprzętów-rozpraszaczy, których w takim pokoju być nie powinno - jak na przykład telewizor. Choć twierdzi, że jemu w pisaniu pomaga głośna, hardrockowa muzyka. Może komuś pomaga telewizja w tle?
Druga rzecz, która mnie zaskoczyła, to to, że King (tak przynajmniej twierdzi) zaczyna pisanie nie od planu, a od problemu (pomysłu, pytania): "co by było gdyby...?". I pozwala historii płynąć samej, a on tylko ją spisuje. Podkreśla przy tym, że jest to jego sposób i zna pisarzy, który działają zupełnie inaczej. To jest z resztą stały schemat tej książki - opis jak ja to robię, a później przykłady, że inni robią to inaczej, a też im wychodzi. Nieraz lepiej niż mnie.
Dalej - opis tego, skąd mniej więcej biorą się pomysły i inspiracje. W skrócie - to nie jest tak, że należy siąść i się skupić, a dziennie wymyślić co najmniej trzy koncepcje. Absolutnie. One pojawiają się same, a zdaniem pisarza jest je zauważyć i wykorzystać.
Czwarta rzecz - "dojrzewanie" tekstu. To, jak ważne jest, żeby do własnej twórczości nabrać dystansu i zauważyć, że jednak niekoniecznie jest ona idealna i zawsze coś trzeba poprawić. A i tak poprawić nie uda się wszystkiego.
Na koniec jeszcze raz - nawet jeśli nie wykorzystam tych wskazówek, które są zawarte w książce, uważam, że to było ciekawe spojrzeć na tworzenie oczami autora. Tym bardziej, że opowiada on o tym wszystkim w sposób zajmujący, językiem, któremu dużo bliżej do beletrystyki niż do akademickości. Co ja znajduję jako plus, i to całkiem spory.
Wpis dodany za pomocą tego skryptu
#bookmeter