Wpis z mikrobloga

@mirabelka2137:

Rozumiem, że uczęszczałeś do każdej szkoły w Polsce i na tej podstawie wysunąłeś wniosek, że w każdej szkole, albo nawet średnio w każdej jest taki sam poziom kartkówek? Ja nigdy w życiu nie miałem pytania "jaki rozdział ostatnio omawialiśmy", na kartkówkach było to samo co na sprawdzianach, tylko z trzech ostatnich lekcji - co czasami było gorsze od pisania sprawdzianów, bo trzeba było znać więcej szczegółów ( ͡º
  • Odpowiedz
@Brakus: ehhhhhh i dopiero po latach człowiek sobie np. uświadamia, że taki nauczyciel 10 minut po lekcji nie będzie pamiętał czy siedziałeś bliżej okna czy ściany, a w związku z tym wystarczyło umówić się z kumplem z ławki na pisanie jednej grupy i ściąganie od siebie. może nie przeszłoby to na lekcjach z bardziej kumatymi nauczycielami, ewentualnie na przedmiocie z wychowawcą klasy, ale już na gównoprzedmiotach, gdzie macie z 1-2h
  • Odpowiedz
@ruszka: to chyba oczywiste, że uczeń powinien pamiętać bardziej szczegółowo ostatnie lekcje, niż te sprzed miesiąca. no chyba że gada cały czas z kolegami/koleżankami, albo siedzi na telefonie. wtedy nawet mi ich nie żal.
  • Odpowiedz
@Brakus: Jak już tak dorośliśmy to pomyslcie ile trzeba mieć #!$%@?ństwa we krwi,żeby tak wstać rano i pomyśleć "a wy małe #!$%@? zrobię wam dziś kartkówkę niezapowiedziana-gincie" i pić kawkę jak gdyby nigdy nic
  • Odpowiedz
@mirabelka2137:

No jasne, że powinien pamiętać - w końcu to tylko 7-8 przedmiotów do regularnej nauki. Więc tak, siedzisz pół dnia w szkole, gdzie nauczyciel nie przerobi z tobą całości danego zagadnienia - wracasz do domu, odrabiasz lekcje na 8 przedmiotów, potem uczysz się na te osiem przedmiotów w razie kartkówki, następnie uczysz się na jakiś sprawdzian, a przydałoby się jeszcze coś zjeść i odpocząć. Masz jakąś pasję? No to
  • Odpowiedz
@ruszka a co jeśli uczeń te 7-8 godzin, prace domowe, dodatkowe zajęcia, pasje i spotkania z rówieśnikami daje radę zrobić? Powtarzasz dyrdymały że szkoła to marnotrawienie czasu ,czego nikt ogarnięty nie potwierdzi (oczywiście są lekcje mniej lub bardziej przydatne, ale każde rozwijaja chociażby wiedzę ogólną). Po prostu większość uczniów to głąby, których przeraża powrót do szkoły bo wirus,, mimo że z ziomkami widywali się codziennie albo niezapowiedziana kartkowka do której zaliczenia
  • Odpowiedz
@a665321: tzw. chłopski rozum ( ͡° ͜ʖ ͡°) Weźmy choćby matematykę - jeśli uczeń ma lekcję z frustratką i boi się, że w każdym momencie taka nauczycielka może zrobić kartkówkę albo odpytać tego ucznia, to raczej nie są to komfortowe warunki do kreatywnego myślenia.
  • Odpowiedz
@mirabelka2137:

a co jeśli uczeń te 7-8 godzin, prace domowe, dodatkowe zajęcia, pasje i spotkania z rówieśnikami daje radę zrobić?


To jest zdolnym uczniem, a takich jest mniejszość. Weź pod uwagę też, że pasja pasji nierówna - ja jako muzyk musiałem poświęcać instrumentowi i nauce teorii kilka godzin dziennie. Różnica jest taka, że ta wiedza przydała mi się w przyszłości i umożliwia zarobkowanie, z kolei to czego w większości nauczyłem się w szkole - nie. Dodatkowo, moja wiedza ogólna (pomimo miernych ocen w szkole) jest całkiem spora, mamy XXI wiek i żyjemy w dobie internetu - możesz za darmo obejrzeć wykłady z topowych uniwersytetów na dowolny temat, przejrzeć ciekawy kanał na youtubie, znaleźć dostęp do badań, wizualizacji, książek, pokazów - i to wszystko jest sto razy bardziej efektywne od przepisywania podręcznika do zeszytu. Ostatecznie i tak połowa uczniów kończy na youtube, żeby fachowiec wytłumaczył im w 30 minut zagadnienie, którego nauczyciel przez pół roku wytłumaczyć nie potrafił. Czy oznacza to, że uczniowie są głupi? Być może. My jako ludzie ogólnie jesteśmy głupi - więc system powinien być skonstruowany wokół tego faktu, a nie udawać, że kasjerka w biedronce nie mogłaby żyć bez wiedzy na temat flory Azji. Czego i tak nie wie, bo szkoła jej tego tak naprawdę nie nauczyła
  • Odpowiedz