Aktywne Wpisy
ZenujacaDoomerka +128
Czemu ludzie uważają, że mając 30 lat powinno ich wszystko boleć, nie mieć siły i w ogóle, że są starzy? Przecież większość ludzi mając 30 lat dopiero życie zaczyna można powiedzieć bo są po studiach i zazwyczaj w tym wieku dopiero ma się jakieś normalne życie zawodowe.
Nie znałam żadnej osoby po 30 która by się jakoś różniła mocno od 25 latka. Może po prostu tych narzekających tak to narzekanie postarza
#
Nie znałam żadnej osoby po 30 która by się jakoś różniła mocno od 25 latka. Może po prostu tych narzekających tak to narzekanie postarza
#
Szarmancki-Los +43
Też uważacie że hiszpański brzmi zajebiscie? Jak spotkam gdzieś jakąś Latynoskę i tą zacznie nawijać po hiszpańsku to mi od razu miękną nogi i aż czuję jak mój rozwijany latami sigma grindset opuszcza moje ciało. Taka typiara mogła by sobie owinąć mnie wokół palca a ja bym się pewnie zachowywał jak simp bez godności.
To było jakieś 2 lata Mieliśmy zjazd klasowy. Wszystkie dziewczyny pojawiły się, niektóre już brzuchate, niektóre już były matkami, żonami. Jedna z nich nawet była mistrzynią Polski(w której kiedyś się podkochowiwałem) z czymś związanym z fitnesem. Byli i też chłopcy. A wśród nich Ci też, którzy mnie dręczyli w gimnazjum 15 lat temu.
Spotkanie było u jednego z nich w rodzinnej miejscowości. Tak było najłatwiej. Sporo zresztą w niej osiadło, zbudowało swój dom i po prostu żyło. Impreza raczej odbywała się, pozytywnej atfosmerze. Bardziej jak rodzinny zjazd. Każdy się pytał każdego. Jak tam mu w życiu wiedzie, co robi i takie tam jakby miał wypełniać kartę parafiana. Ja robiłem dobrą minę do złej gry. Udawałem, że wszystko jest w porządku. Rozwijam się. Prowadzę firmę. Biedy nie klepie. Właściwie byłem z nich wszystkich najbogatszy. Mam mnóstwo pieniędzy! Czaisz to? Mogę kupić, sobie co chce. Pójść codziennie do drogiej restauracji. Zjeść t-bone średnio wysmażonego (bo takiego lubię) i popić szklanką schłodzonego Jamesona. Ale wiesz co? To tylko puste rzeczy. Stek nie zmieni się rozmowę przy kawie. Whisky, Ci nie będzie szeptało czule "Kocham Cię. Chcę być przy tobie". Samochód nie przytuli się do ciebie kiedy masz gorszy dzień. A oni...
Oni to mieli - westchnąlem głośno i wziąlem głęboki łyk.- A ja nie.
- Co to ma udowadniać? - zapytał się oburzony. - Co to ma do rzeczy?
- Heh, za chwilę się dowiesz. Po jakiś paru godzinach, każdy już był w miarę pijany. Porobiły się grupki, tematy zaczęły się bardziej prywatne. Jedna z nich była na dworzu na "odświeżającym papierosku" w niej byłem też ja. Gadałem wtedy z Krzysztofem na tematy zawodowe, obydwoje poruszaliśmy podobnej branży. Rosły chłopak bagatela 190cm, ale chudy jak patyk. Zanim zamieszkałem tam, to jego dręczyli. Wiesz co mi powiedzieli pierwszego dnia?
- Nie.
- Powiedzieli, że mam z nim się nie zadawać.
- Wychowawczyni o tym wiedziała?
- Hahaha! Oczywiście, że tak. Ale nawet nie kiwnęła palcem!
- Tak czy siak potem też on dołączył.
- ...
- Wracając. Gadaliśmy tak przez parę minut. Aż w końcu wystrzelił. "Głupio mi tak po latach Anon". Zdziwiony odpowiedziałem: "Głupio?". Zawstydził się, widać nie łatwo mu przechodziły te słowa a kto wie może sumienie go gryzło. Może chciał usłyszeć magiczne słowo "Wybaczam" co by wyleczyło jego skołaną duszę. W końcu będzie miał otwarte bramy Nieba! Po chwili zaczął dalej wypowiadać modlitwę "spowiednią". "Widzę jednak, że świetnie sobie radzisz. Nawet wyszedłeś na ludzi" Zamurowało mnie. Po latach mi mówi takie rzeczy. Czemu nie wcześniej? Czemu nie stanął po mojej stronie? Po mojej głowie krążyły myśli, szukając logicznego wyjaśnienia tej sytuacji. Serce jednak było twarde. Ono wszystko pamiętało i nie chciało grać sprawiedliwego Boga. Mówiło wprost! Osądż go.Niech poczuje ten odcisk na własnej skórze!Krew za krew! Ząb za ząb! Ściągnąłem okulary. Uśmiechnąłem się szyderczo. - "Czy pamiętasz jak urodziła się twoja córka?" - zapytałem się go.
Krzysztof: Pamiętam.
Ja: Co wtedy czułeś? Jaki byłeś?
Krzysztof: Szczęśliwy. Ale pełny obaw. Wiesz nowa większa odpowiedzialność. Ale co to...
(wtrąca się)
Ja: A jak dostałeś mieszkanie?
Ja: Pamiętasz swoją pierwszą noc w nim?
Krzysztof: Była #!$%@?. Spaliśmy wśród kartonów przy nieszczelnych kaloryferach.
Ja: A swój ślub pamiętasz?
Krzysztof: No jasne, najpiękniejszy dzień w życiu.
(mraknął i pociągnął papierosa)
Ja: Mhm
Krzysztof: Dlaczego się o to wszystko pytasz?
Ja: Ja pamiętam jak mnie zostawiliście na drodze nieprzytomnego. Pamiętam jak sobie nóż przekładałem do nadgarstków, ale byłem na tyle #!$%@?ą, że tego nie zrobiłem . Pamiętam jak z mnie się śmialiściegdy jadłem. 5 długich lat to leczyłem by móc znów spojrzeć na ludzi. Pamiętam jak mieliśmy napisać na kartce: "jakąś dobrą cechę innej osoby". Na mojej były tylko życzenia szybkiej śmierci.
Zgasiłem papierosa, i na odchodne mu jeszcze powiedziałem. - I ty będziesz tym żył tak jak ja żyje do końca swoich dni. Więcej tego wieczoru z sobą nie gadaliśmy, a ja szybko złapałem za szklankę i wypiłem do dna. Chciałem jak najszybciej stłumić łzy, które mi napływały.
- Dlaczego mi to opowiadasz?
- By pokazać, że karma nie działa.
Lepszy ja kiwnął głową, chwycił długopis i zaczął coś pisać w swoim notatniku.
(...)
#spowiedz #feels #przegryw