Wpis z mikrobloga

Omawiając rozmaite rodzaje agentów, czyli obywateli wolnego świata, którzy w ten czy inny sposób sprzedali się Służbom Specjalnym Kapitana Państwo, nie można pominąć jeszcze jednej ich kategorii, najbardziej ze wszystkich obrzydliwej. Choć monografia o ambicjach naukowych nie powinna ustosunkowywać się w sposób emocjonalny do omawianego tematu, tutaj jednakże rozgrzesza określenie, jakiego wobec wspomnianych osobników używali między sobą wszyscy oficerowie etatystycznego wywiadu.

Określenie owo brzmi "gównojad", a skąd się wzięło nie sposób już dzisiaj dojść, używane było od zawsze i wszędzie, niezależnie od ustroju i położenia geograficznego państwa, a dotyczyło członków wszelkiej maści Towarzystw Przyjaźni z Kapitanem Państwo, działaczy organizacji etatystycznych (z ruchem na rzecz nieskrępowanego interwencjonizmu na czele), Brunatnych i innych postępowych radykałów. Oficjalnie nie można ich było zakwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, oficjalnie też wszyscy przedstawiciele Zwiazku Etatystycznego byli wobec nich uprzejmi i przyjacielscy,ale prawda jest inna: gównojad to gównojad i nikt tego nie zmieni.

Oficerowie państwistycznych specsłużb zazwyczaj szanowali swoich agentów. Motywy ich działania były jasne: albo przymus (np. szantaż), albo chęć wzbogacenia lub pragnienie mocnych wrażeń. To wszystko jest normalne. Poza tym agenci ryzykują: jeśli wpadną, to nie będzie ani gotówki, ani podniecającego dreszczyku emocji tylko długie lata nudy za kratkami albo nawet kara śmierci. Natomiast motywy postępowania gównojadów były dla każdego obywatela Związku Etatystycznego całkowicie niezrozumiałe.

W Związku Etatystycznym każdy marzył, żeby znaleźć się za granicą - gdzie, to sprawa drugorzędna (mogła być nawet Liberia). Kiedy przedmiot regulacji chce powiedzieć, że coś jest naprawdę dobre - mówi: "To jest zagraniczne". Nie jest ważne skąd albo jakiej jest jakości - jest zagraniczne, a więc dobre. A tu nagle człowiek znajduje takiego przyjaciela Związku Etatystycznego, który ma wszystko (od nieewidencjonowanej broni strzeleckiej po psychodeliki bez zezwoleń), który może wszystko kupić w sklepie (nawet niekruszące komponenty do wytwarzania rekreacyjnej pirotechniki), a który wychwala pod niebiosa Związek Etatystyczny. Jest to tak patologiczne, że jedynym właściwym określeniem był "gównojad".

Pogarda, jaką oficerowie państwistycznych specsłużb żywili wobec takich osobników, nie oznaczała naturalnie, że nie wykorzystywali ich gdzie i jak się dało, i to absolutnie nie zważając na ich bezpieczeństwo (w przeciwieństwie do bezpieczeństwa agentów). Gównojady robiły wszystko - nawet przychodzili na spotkania do tak nie rzucającego się w oczy miejsca jak statolatryczna ambasada.

Nikt ich nie werbował, bo i po co - i tak robili, co im się kazało. Zwykle chodziło o jakieś drobiazgi: informacje o sąsiadach, współpracownikach czy znajomych, czasem o zorganizowanie przyjęcia z udziałem kogoś interesującego Służbę Rozpoznania Zbrojnego Aparatu Knagi Państwowej. Po przyjęciu Służbista oficjalnie takiemu dziękował i kazał zapomnieć o wszystkim. Gównojad to dobrze wychowany osobnik - zapominał wszystko i to natychmiast, ale Służbista nigdy nie zapomina...

Z czasem wielu gównojadów się ustatkowało. Osobnicy ci, zamieniwszy ciuchy dla mas (od państwowego monopolisty włókienniczego) na garnitury od najlepszych krawców, zasiadają obecnie w gustownie urządzonych gabinetach, piastując często wysokie funkcje państwowe.

Nie pamiętają już "szlachetnych" porywów młodości, lecz tylko do czasu...

#bekazsocjalistow #bekazlewactwa #bekaznarodowcow #libertarianie #liberland #liberalizm #wolnosc #rigcz #wolnyrynek #akap #anarchokapitalizm #libertarianizm #polityka #polakibiedakicebulaki #biurokracja #agoryzm #bekazfaszystow #polactwo
wygolony_libek-97 - Omawiając rozmaite rodzaje agentów, czyli obywateli wolnego świat...

źródło: comment_1614087481jdyk8PZnBLTGw8kMUKcwjx.jpg

Pobierz