Wpis z mikrobloga

Hejka

Właśnie minął równy rok odkąd coś we mnie pękło przy wigilijnym stole (rodzinne pytania o moją sytuację matrymonialną) i postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i w końcu zaruchać u pani z #roksa. Miałem mieszanie uczucia, byłem idealistą, chciałem poczekać z tym na stałą partnerkę (w #!$%@? frajerskie podejście) ale jednocześnie blokował mnie strach przed kompromitacją i tak w koło macieju...

Za miesiąc minie rok od pierwszej wizyty z pomocą #garsoniera, dzięki forum udało się wybrać na początek ogarnięte divy. Doświadczenie nabyte, zaległości nadrobione, ciekawość zaspokojona, część kompleksów zaleczonych, strach i blokada przed seksem z dziewczyną w zasadzie zniknęły. W tym temacie mogę być pewny że wstydu sobie nie przyniosę. Ogólna pewność siebie poszła w górę ale nie jakoś znacząco, liczyłem na wiecej. W każdym razie jestem bardziej otwarty społecznie, wśród znajomych jak i obcych ludzi, mimo natury introwertycznej. Kolejne wychodzenie ze strefy komfortu przestało być już tak stresujące. Zdarzyło się zagadać do dwóch dziewczyn na ulicy i dłużej utrzymać konwersacje na ulicy, delikatnie poflirtować z pracownicami w galeriach handlowych (różny wiek), w pracy złapałem większy luz.

Po wizytach u roksanek nabrałem trochę świeżości, seks jest przyjemny ale mocno przereklamowany. Głowa była lżejsza o tego ciągłego katowania się tym że wszyscy dookoła bzykają a mi pozostają filmy akcji i skarpeta. Może to się wydawać głupie ale potem zachciało mi się dalszych zmian w moim nudnym życiu, coś na zasadzie "w końcu zaruchałem (główny cel mojego nudnego życia) więc teraz kolejny krok, to co wpadnie to biorę. Ogólnie życie jest na tyle głupie i loteryjne że nie warto się tak wszystkiego bać (łatwo powiedzieć ale tak właśnie jest). Chwilę przed pandemią dostałem propozycję spółki z kuzynem, trzeba było trochę kasy wyłożyć ale się zgodziłem, stwierdziłem że trzeba łapać okazję i coś zmieniać, najwyżej się wyłożę na ryj. Ze stałej roboty nie zamierzałem się zwalniać, za bardzo leciałem tam w #!$%@? bez konsekwencji a i trochę się bałem tego interesu rodzinnego. No ale stało się, do tej pory pracuję na dwa baty, 8 h na etacie a potem firma, różne konfiguracje zmian, pracuję też w soboty. Poznałem w tym czasie trochę ludzi z innych branż z którymi w różnym stopniu współpracuję (w planach ściąganie Ukraińców do wykończenówki + wynajem po rynkowych cenach miejsc noclegowych, jednym słowem "podnajem") Żeby nie covid to pewnie już bym się na jesieni zwolnił z etatu, bardzo mało czasu prywatnego, na divy muszę wyskakiwać w trakcie pracy bo inaczej nie miałbym szans, oprócz niedzieli i urlopu. Zmieniłem auto na młodsze i większe ale to akurat planowałem od dłuższego czasu. Wziąłem się za siebie na siłowni, masa idzie ale tyle co kot napłakał...

Nie udał mi drugi najważniejszy cel na ten rok czyli wyprowadzka od starych, brak usamodzielnia w tym wieku (30 l.) coraz bardziej mnie dobija. W 2021 planuję kredyt na ok 35 m mieszkanko z rynku pierwotnego + wykończenie i miejsce garażowe.

Będę chciał za miesiąc zrobić większe podsumowanie divingu, a konkretnie ocenę rynku warszawskiego, zmian relacji z dziewczynami które odwiedziłem kilka razy, opowieści na temat chorych zachowań i preferencji klientów a także ich przekrój społeczny, powody bycia w branży oraz plany dziewczyn po karierze w branży itp. Dużo rozmawiałem (o dziwo) i troche danych udało się zebrać.
Teraz mogę podsumować jedynie ile mnie kosztowała ta prawie roczna zabawa. Za spotkania z 38 dziewczynami od drugiej połowy stycznia do w zasadzie końca roku wydałem w sumie 13 200 cebulionów, dokładnie policzone. Czy to dużo? Dla mnie raczej tak. Trochę spotkań było całkowicie niepotrzebnych, ale to była cena braku doświadczenia, za pochopne decyzje, słaba selekcja. Teraz stawiam zdecydowanie na jakość, kosztem ilości spotkań. Z perspektywy czasu niczego nie żałuję, no może jednego, że nie zdecydowałem się na to lata temu.

Zapraszam do merytorycznek krytyki ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#divyzwykopem #odloty #przegryw
  • 36
@Florentino: Ja to nawet jestem pewny, że bym miał dobry performance, więc jeden powód mniej, żeby iść. Mówisz, że przereklamowany. Kurde no na serio Ci nie chcę psuć tych achivków, ale wydaje mi się, że z roksą to jest bardziej wyrafinowana masturbacja.
@Florentino: Dobra, a jakby to był bardzo realistyczny seks robot to w skali 1 do 10 gdzie 1 to masturbacja, a 10 to seks z miłością życia gdzie umieściłbyś przeciętną dziwkę, a gdzie wyobrażasz sobie seks lalę?
@Ostry_Sens: nie wiem, ciężko powiedzieć, nie miałem przyjemności zabawić się z lalką ale myślę że byłoby to w zasadzie to samo co masturbacja, kawałek gumy i nic więcej. Prostytutka to jednak człowiek, mamy tu emocje, unikalny sposób bycia, charakter, wiedza albo jej brak ( ͡° ͜ʖ ͡°), budowanie relacji, jest wygląd (często atrakcyjny), być może nawet w twoim typie.
@TestoDepot: pomijam aspekt fizyczny, genetykę bo z tym się rodzimy chociaż trochę można poprawić, trochę. Jeśli chodzi o resztę to przed wszystkim pełna niezależność, fach i dobre umiejętności społeczne (pewność siebie, asertywność, rozmowa itp). Jeszcze mierzę się w kilkoma kompleksami, jestem bardzo oszczędny jeśli chodzi o emocje a to w życiu nie pomaga, z tym bede walczył latami. Głęboki introwertyzm
@Florentino: To ciekawe, bo sam mniej więcej w tym samym wieku co Ty byłem gdy zaczynałem z #roksa. Też chciałem w końcu odczarować ten mityczny seks. Po pięciu latach mogę powiedzieć, że dobrze zrobiłem, do dzisiaj pamiętam jak bolało mnie bycie tak starym prawiczkiem. Z Tobą pewnie było podobnie. Jednak sam #diving mi nie wystarcza, z czasem oczekuje się czegoś więcej, ciepła i bliskości kobiety, bo to kolejne uczucie którego