Wpis z mikrobloga

Bentley for Men Absolute to mój drugi Bentley. Pierwszy również autem nie był i odsyłam do recenzji https://www.wykop.pl/wpis/53056881/dzisiaj-riwjuluje-bentley-for-men-intense-bo-potrz/.

Otwarcie jest dość mocno alkoholowe, ale nie duszące. Jest w tym otwarciu sporo pieprzu i trochę imbiru, ale nie są one krzyczące i giną razem z alkoholem, czyli szybko. Od samego początku wyczuwalny jest również cedr i żywica. Bardzo podobna nuta do tego co jest w Bentleyu Intense, czyli świeżutka sosnowa deska, może kalafonia. Jest w nich delikatny aromat dymu, ale jeśli tego dymu zaczyna się szukać i go rozbierać na czynniki pierwsze, to nie dość że go nie ma, to tak naprawdę czuć sandałowca, jeszcze więcej kalafonii i chyba delikatną słodycz bursztynu. W miarę upływu czasu “niuanse” stają się coraz mniej widoczne i czuć coraz bardziej cedr i żywicę.

Całość kompozycji dość intensywna, ale nie jest przesadnie agresywna ani kontrowersyjna (no bo jak deska może być kontrowersyjna?). Jeszcze baza jest skomponowana w taki sposób, że mimo zasadniczej ciężkości i lepkości żywicy i drzewa, pachnie dość świeżo na skórze i trudno się od tego oderwać.

Projekcja jest i to dość solidna. Nie wypełni szczelnie mieszkania, ale na pewno poradzi sobie z samochodem osobowym, choć zostawi resztki tlenu pasażerom. Trwałość dobra, po prostu. Trzymają ładnie około 3-4 godzin, potem kolejną godzinkę przygasają i znikają. A może nawet nie tyle znikają, co stają się bliskoskórne - jak dobrze wiatr zawieje to może ktoś poczuje, ale nosiciel bez problemu je znajdzie. Ta bliskoskórność i baza utrzymują się nienajgorzej, bo jak się człowiek wysili, to nawet następnego dnia rano poczuje na skórze trochę drzazg.

Bardzo mi się ten Bentley spodobał i od samego początku nie jestem w stanie się od niego oderwać. Jest dla mnie lekko hipnotyzujący i widzę sęki jak zamknę oczy. Czym dłużej go mam, tym bardziej się w nim #!$%@?ę, tak samo jak z T-Reksem.

Na tę recenzję potrzebowałem sporo czasu i to naprawdę sporo, bo aż tydzień. Nie dlatego, że te perfumy są tak skomplikowane, a dlatego że posiadam Absolute i Intense od tego samego momentu i cały czas próbowałem zdecydować, który z nich mi się bardziej podoba i który jest lepszy. A odpowiedzią jest, że dalej nie wiem, ale przynajmniej umiem ubrać to w słowa.

Pod każdym względem technicznym, czy chodzi o projekcję, czy trwałość, czy stopień skomplikowania kompozycji, Bentley for Men Intense absolutnie miażdży Absolute. Może w sumie nie tyle miażdży, co ma wszystko półtora raza lepsze. Jeśli chodzi o samą kompozycję zapachową moim zdaniem ładniejszy jest Absolute. Jest bardziej ułożony, prostszy, mniej słodki (bo prawie wcale) i sprawia wrażenie świeższego zapachu i bardziej klasycznie perfumowego. Jeśli Intense pachnie pijaną zakrystią, to Absolute pachnie trzeźwą zakrystią po zwarciu prodiża.

Nie mogę stwierdzić, który jest lepszy. Gdyby istniał Absolute Intense, byłbym wniebowzięty i mógł jednoznacznie wyłonić najlepszego wśród Bentleyów (Bentleyi?). Niestety, takiej opcji nie ma, więc trzeba kupić oba. I jakoś nie jestem zły.

(Informacyjnie, to teraz jest trochę lipa z dostępnością tego Absolute. Nie wiadomo czy to przerwa, czy przestali produkować, więc opłacalność kupowania obecnie to zwyczajna loteria.)

#perfumy
#perfumychacharskie
ChacharZWarszawy - Bentley for Men Absolute to mój drugi Bentley. Pierwszy również au...

źródło: comment_1604776268y3l6bcVgs7oL2eNPKqPRxu.jpg

Pobierz