Aktywne Wpisy
noos +11
Filadelfia to była dobra, chwytająca za serduszko historia o parze gejów, która z pewnością urzekłaby nie jedną prawacką duszę. Trzeci odcinek #thelastofus to jakiś absurd. Może twórców seriali faktycznie popierddoliło, a może nie chodzi w nich już o dobrą historię? Nie wiem. Czuję się jednak mentalnie zgwałcony, jakby ktoś przywiązał mnie do krzesła rodem z Mechanicznej Pomarańczy i odtwarzał obrazy, a teraz jeszcze banda pajaców wmawia mi, że musi mi się to
Pepe234 +4
Hejka mirki, chciałbym podzielić się z wami moimi przemyśleniami, wydaje mi się że są dosyć ciekawe, a być może kogoś to zmotywuje do działania. Btw jestem zainteresowany buddyzmem i filozofia ta wg mnie jest bliżej poprawnego odbioru rzeczywistości od innych. Zapraszam do obserwowania tagu #przemysleniapepe
Wszystkie podejmowane działania wydają się nie mieć znaczenia w dalszej perspektywie. Nasza obecność w tej rzeczywistości, czymkolwiek jest egzystencja, jest ukierunkowana na zapewnienie sobie jak najlepszych odczuć
Wszystkie podejmowane działania wydają się nie mieć znaczenia w dalszej perspektywie. Nasza obecność w tej rzeczywistości, czymkolwiek jest egzystencja, jest ukierunkowana na zapewnienie sobie jak najlepszych odczuć
Zipang (2003) nawet zwodzi przez pewien czas perspektywą sprytnego fabularnego hooka, a mianowicie - Mirai, nowoczesny okręt Sił Samoobrony Japonii, wzięło było przeniosło w czasie 60 lat w tył, prosto w środek ataku na Pearl Harbor. Załoga - w szoku. Wojujące Japonia i Stany - w szoku. Jak niby wrócić, czy to możliwe? Jak w ogóle lawirować po okolicy bez portu do uzupełnienia zapasów, żeby nie zmienić bezpowrotnie biegu historii? Jak się odnajdą w rzeczywistości wojny światowej harcerze z Sił Samoobrony, którym do łba się tłukło, że mają ratować życie, a nie je odbierać?
Zwodzi, a następne zawodzi. Nie da się po prostu schować takim okrętem, zwłaszcza po niemalże staranowaniu legendarnego pancernika Yamato. Toteż nawiązują kontakt z Imperium Japońskim, a zarazem usiłują zachować resztki niezależności. A robią to, powiedzmy sobie szczerze, w sposób mało przekonujący, do tego nuży raczej szybko kierowanie fabuły na załogę spotykającą tę czy inną postać z japońskiej historii. Nie jest to seans sci-fi, tylko seans alt-historii, w typie Wojska Polskiego pojawiającego się magicznie w 1939.
Widzów mających raczej w nosie japońską stronę 2WŚ, zupełnie niezaznajomionych z ichnią ówczesną wierchuszką i ichnimi kampaniami wojskowymi, serial wynudzi. Krojony jest pod bardzo konkretną widownię, której reprezentant pojawił się w serialu jako chyba jakiś ironiczny self-insert, picrel.