Aktywne Wpisy
Bodzias1844 +534
XD
#rutkowski
#rutkowski
Viado +17
Aż mnie skręca kiedy o tym myślę - po 35 latach rządów lewactwa w końcu wykształciła nam się wolnościowa partia - konfederacja. I co? I nic - POPIS dalej ma 90% poparcia. Minęło 6 miesięcy od wyborów - dalej to samo a tymczasem mogliśmy już mieć:
- Likwidację ZUS
- Likwidację PIT i wprowadzenie prostego podatku obrotowego
- Likwidację socjału dla ukraińców (i polaków oraz innych narodowości - jak chcesz hajs -
- Likwidację ZUS
- Likwidację PIT i wprowadzenie prostego podatku obrotowego
- Likwidację socjału dla ukraińców (i polaków oraz innych narodowości - jak chcesz hajs -
- Ten Abi Dalzim to całkiem miły gość. Nazwał łódź na moją cześć. Całkiem miło z jego strony. Dajecie w Imperium Osmańskim jakieś medale? Jeśli tak, to może dacie Admirałowi jeden. Chociaż mały?
- Ho ho ho, to się nam trafił wojak. Kolejną bitwę morską wygrał. Skubaniec.
Sułtan pogładził wąsy po czym nakazał wyprowadzić Vincenza, który z nadmierną ciekawością przeglądał zabytkowe wnętrze siedziby władcy.
- O innych rzeczach porozmawiamy bez obecności Pani przyjaciół. Mam nadzieję, że nie potraktuje mi tego Pani za złe.
- Nie, spoko. Chłopaki, wyjdźcie na chwilę, zaraz do Was przyjdę.
------------------
Zdyszany Koran-Mekka zatrzymał się wśród tłumów próbując złapać oddech, w tym czasie Amerykanka powoli przepychając się przez gapiów dołączyła do Turka.
- Tak właściwie to po co biegłeś?
- Hmm, miałem do kolegi pewne pytanie, nie wiem dlaczego zaczął uciekać mlask mlask.
- Mogliście się zdzwonić przez radio, ale jeśli chcesz to mogę mu coś przekazać w ramach wieczornego programu. Co Ty na to?
- J-J-J-Jeśli jest taka możliwość to przekaż mu *coś tam szepta*.
- Jasne, nie ma problemu. Tak w sumie, to co porabiasz w Konstantynopolu? Wyglądasz na miejscowego, ale tak tylko pytam.
- Może po mnie nie widać ale się tu urodziłem śmieje się lekko, Przyszedłem odwiedzić mojego brata i załatwić pewne sprawy zawodowe. Bardzo polecam odwiedzić to miejsce. Bardzo pięknie jest o tej porze roku.
- No urokliwie tu, byłam u Sułtana. Lubię go, ma ładne wąsy, podobne do Twoich.
- A dziękuje panience, bardzo mi to pochlebia, mimo wszystko mój wąs nie jest tak dostojny jak wielmożnego Sułtana. Proszę na niego uważać, lubi uwodzić takie piękne kobiety jak pani…
- Oj, czerwienie się tu przez Pana. Lubisz niespodzianki?
- Bardzo, l-l-l-lecz życie m-mnie doświadczyło i wiem że nie zawsze są przyjemne, niemniej nie mogę się doczekać.
Lindsay zbliżyła się gwałtownie do dyplomaty i wyszeptała drobny sekret na ucho Janusza. Odchodząc przeciągęła palcem po ramieniu mężczyzny. Rzuciła mu jedno z TYCH spojrzeń będąc pewna, że jeszcze przez jakiś czas będzie śledzić za nią wzrokiem.
---------------------
Do portu zbliżały się kolejne statki. Czy była wśród nich „Jutrzenka”? Być może, jednak te krzaczki zamiast literek nie mogły przekazywać żadnej treści dla niezaznajomionej z arabskim alfabetem osobie. Wtem znikąd wyłoniła się najprawdziwsza łódź podwodna. Wyskoczył z niej mężczyzna niewyglądający jak osmański dowódca floty.
- Haloooo! Czy to przypadkiem Admirał Abi Dalzim?
Niemiec rozejrzał się wokół upewniając się, że nie ma w pobliżu znajomego Turka.
- Guten tag, Admirał Dalzim jest teraz w innej części basenu Morza Czarnego. Ja nazywam się Hans Alt.
Admirał skłonił się nisko. Wyglądał jednak na nieco spiętego w towarzystwie Amerykanki, ta jednak chciała, żeby czuł się bezpiecznie i sympatycznie po wydarzeniach, w których brał udział.
- I zgaduję, że Pani to Lindsay Ettenmoors. Widziałem Pani zdjęcie w gazecie, jednak niestety nie przeczytałem załączonego artykułu.
- Hi hi hi. Tak to ja, miło Pana poznać. Widziałam ten wybuch, to Twoja sprawka? No przyznaj się...
- Wybuch to konsekwencja zorganizowanych działań wojennych, które z resztą rozpoczęły się od agresji ze strony zatopionego statku. A poza tym to tak, moja sprawka.
- Zatopiliście statek? Ten wielki? Widziałam jak robił buuuum i traaach i pszszszsz, masakra. Pierwszy raz coś takiego widziałam. Wciąż się trzęsę.
- Chcielibyśmy mieć inną opcję rozwiązania tej sytuacji, lecz służby specjalne naszego przeciwnika nie dały nam innego wyboru. Taki los na wojnie.
- Czyli wygrywacie, nie? Bo tak wygląda jakbyście wygrywali. Chyba?
- Na tych wodach? Z pewnością. W tej wojnie? Zobaczymy, chociaż jestem przekonany o wyższości naszych racji i miejmy nadzieję, że to one wyjdą zwycięską ręką w tym konflikcie.
- Nie będziesz miał za złe jak to zanotuję? Mówisz naprawdę ciekawe rzeczy i sądzę, że świat powinien o tym wiedzieć.
- Nie ma w tym najmniejszego problemu. Świat powinien wiedzieć, że po zamachu w Sarajewie, po agresji Gala na statek mojego przyjaciela to my jesteśmy obrońcami naszych racji, podczas gdy to Ententa jest agresorem. W obliczu tego konfliktu możemy też zacieśnić współpracę z sojusznikami, których być może nie spotkalibyśmy w innych warunkach, a to mi o czymś przypomina.
Wyciąga z kieszeni złożony na kwadrat plakat
- Oto są wartości o które my walczymy.
Rozwija, oraz przekazuje kawałek papieru rozmówczyni. (ten wklejony obrazek)
- Oooo, jakie słodzkie dzieciaczki. To straszne, że wkoło dzieje się takie zło. Pozwól, że Paul z Ekipą zrobią zdjęcie. Nie znam tych napisów, ale pewnie są mądre.
Hans widząc, że zbliża się jego towarzysz pożegnał się grzecznie i poszedł w nieznanym kierunku. Zza pleców Amerykanki wychylił się Turek, po ubiorze można było zakładać, że był dowódcą sił morskich.
- O dzień dobry, Pan Admirał Abi Dalzim? Zgadłam?
- Dzień dobry, niestety muszę Panią rozczarować, zgadła Pani stopień, ale nie nazwisko. Admirał Pasha Barbarossa, do usług.
- Oj, przepraszam. Hans, Twój kolega mówił, że nieźle się dziś spisaliście. Zatopić taki okręt to prawdziwy wyczyn.
- Powiedziałbym, że spisaliśmy się wręcz doskonale. Zatopienie Galów to wielki sukces naszej floty, ale jeszcze ważniejsze jest to, że udało się tego dokonać bez wielkich strat własnych.
- Tak właściwie to jestem Lindsay, ale pewnie mnie znasz. Wracając do tematu - spektakularne zwycięstwo, jak tego dokonaliście? To jakieś tajne sztuczki? Pewnie powiesz, parodiując głos niemieckiego admirała > "No wie Panienka, to wszystko dzięki ciężkiej pracy i zdrowej diecie naszej załogi", ale ludzie wolą sensacje. To jak?
- Oczywiście, że Panią znam, Pani sława Panią wyprzedza - nie to co skromnego Admirała... Proszę nie brać do siebie tej drobnej uszczypliwości, udziela mi się świetny humor po zwycięstwie. Oczywiście, że ciężka praca admiralicji i każdego członka załogi była najważniejszym czynnikiem, nie ma tu czego parodiować. Niemniej jednak kluczem do zwycięstwa była taktyka i dbałość o życie każdego żołnierza, której Galom zabrakło. Zgubiła ich pycha i przeświadczenie o własnej potędze, a nawet największy okręt nie sprosta potędze rozumu, jeśli jego dowództwo nie zachowa ostrożności. Wygraliśmy dzięki rozsądkowi sztabu i odwadze załogi.
- Przemawia za Panem Pasho prawdziwa skromność. To naprawdę pożądana cecha. Ładny ten Konstantynopol, lubię to ciepłe słonko, odbija się od ścian budynków i jest prawdziwie przyjemnie, a co Ty to tym sądzisz?
- Kocham to miasto, to w końcu moje rodzinne strony i cieszę się, że mogę spędzić w nim chwile zasłużonego odpoczynku. Z chęcią bym Panią po nim oprowadził i pokazał wszystkie atrakcje, ale prędzej wojna się skończy niż da się obejrzeć każdy zakątek wart odwiedzin.
- To bardzo miłe, niestety jestem w pracy, ale może kiedyś dane nam będzie wspólnie pospacerować w świetle gwiazd i... jakoś spędzić wieczór. Proszę pozdrowić ode mnie Admirała Abi Dalzima, naprawdę mi przykro, że nie dane było nam się spotkać. Mógłby to Pan zrobić?
- Oczywiście, przekażę pozdrowienia, z pewnością będę miał okazję się z nim wkrótce zobaczyć. Jeżeli zmieni Pani zdanie - zapraszam na obiecany spacer! Może mnie Pani znaleźć w pobliskiej kawiarni, będę raczył się tutejszymi owocami skąpanymi w słońcu i dziękował Allahowi za zwycięstwo i za to, że odnieśliśmy je bez strat moich okrętów. W każdym razie bardzo miło było mi Panią poznać, Pani Lindsay.
- O świetnie, proszę mu to podarować.
Lindsay wyciągnęła z kieszeni zdjęcie po czym odbiła usta na nim.
- Dla Pana też będzie Admirale. Całuje Pashę w policzek. Dziękuję za wszystko i do zobaczenia.
-------------------
- No hej, to ja Lindsay i mam informację od mojego serdecznego przyjaciela Janusza Koran-Mekki. A brzmi ona: "Kolego-uciekinierze ze Stambułu, chciałbym się z Tobą skontaktować na neutralnym gruncie". Jako wielka fanka spotkań zachęcam Cię do spędzenia czasu z miłym Turkiem. To znakomity kompan do rozmów i prawdziwy sportsman. Jeśli nie umiesz się skontaktować to przesyłam częstotliwość do Pana Janusza.
@Kroomka
@Wysu
@Jaqbasd-
@Sigismund_Dijkstra
@NieznanyUciekinerZeStambułu
@Zeroskilla
#wielkawojnafabularnie