Aktywne Wpisy
TfarukBartus +107
Nigdy nie zabrałem nic ze śmietnika aż do dzisiaj (lvl24), poszedłem wyrzucić śmieci a tu się okazało że ktoś wyrzucił 3 kartony gier, jako graczowi szkoda mi gier na płytkach więc zabrałem je ze sobą... W domu moim oczom ukazały gry zwykle, edycję specjalne, edycję kolekcjonerskie, a większość to gry dzieciństwa/nastoletnich lat, stan płyt w większości to 6/6 bądź 5/6 (ciekawe czemu wyrzucił taką kolekcje?), no cóż trzeba zamówić stacje płyt na
sebek1234 +95
Oglądałem sobie hotele na bookingu i w opiniach znalazłem to. Ludzie ciągle mnie zaskakują. XD
#humorobrazkowy #booking #heheszki
#humorobrazkowy #booking #heheszki
Jak wyważyć związek? Jak i czy sugerować małżeństwo?
Mam 23 lata. Nigdy związki na chwile mnie interesowały. Zawsze chciałam mieć kogoś komu się oddam w całości i będę tak długo jak to możliwe.
Był związek numer 1, trwał bardzo długo. Zeszliśmy się mając po 14 lat - wiem jak to brzmi, ale kosztował mnie dużo poświęcenia. On w wieku 16 lat stał się w pewnym sensie niepełnosprawny (problemy z kręgosłupem), rodzice go opuścili i został sam. Obydwoje jakoś to dźwigaliśmy. Kochałam więc coś dorabiałam, aby jemu pomóc organizowałam lekarzy, przez szkołę psychologów, stypendia socjalne - przeszliśmy naprawdę sporo. Rozstaliśmy się jak miałam 21 lat. Naprawdę sporo w to włożyłam pracy, poświęcenia, emocji. Kochałam, ale jednak się rozpadło. Jakbym miała to przedstawić w liczbach to sporo straciłam i pracy (gotując, pomagając jemu znaleźć prace i po prostu płacąc za coś jak jemu brakowało). Chociaż ja zakończyłam ten związek, czuję się sponiewierana, bo w pewnym momencie przestał mnie szanować i zamiast dziewczyną stałam się taką jakby matką. Rozkwitł przy mnie, w wieku 21 lat zaczął leadować, wszedł na wysokie zarobki, ale jednocześnie zaczął mnie wprowadzać w zaburzenia żywienia, separować od ludzi i w wielkim skrócie - stał się toksyczny i szkodliwy.
Teraz jestem w związku numer 2. Wpadłam po uszy. Zakochałam się, on też. Momentalnie rozwinął się związek, a nie wiele później razem zamieszkaliśmy. Teraz jesteśmy razem dwa lata. I znowu - uważam, że Mój Mężczyzna jest wyjątkowy i to TEN. Chce jemu dać więcej, aby odznaczyć jego wyjątkowość dla mnie. Dogadzam w kuchni, do mnie nie dokłada ani złotówki (jestem całkowicie niezależna i staram się rozdzielać wszystko). Służę jak kobieta według tradycji (dużo rzeczy gotuje jemu oddzielnie przez moją specyficzną dietę), nie czepiam się, oddaje w łóżku całą siebie, poznajemy Kamasutrę, jak mam trochę siły i czasu chcę jego uszczęśliwić choćby masażami pleców. Pieniężnie raczej ja dokładam (niespodzianki, przez to że gotuję lub robie niespodzianki w postaci steaków, więc kupuję i wydaję znacznie więcej). Uprawiamy razem sporty, robimy wyzwania i pobijamy nowe rekordy. Sam powiedział, że od czasu jak jesteśmy razem czuje się szczęśliwszy, ma więcej motywacji, lepiej się żywi, ma siłę na więcej.
Przechodząc do meritum. Z jednej strony nie mam wątpliwości, że kocha. Z drugiej strony nie chce się sparzyć, że znowu dałam 120% i nic z tego nie będzie, będę czuła się wykorzystana. Co gorsza czasami boję się, że może jest ze mną z rozsądku, a będzie czekał na lepszą alternatywę. Chcę ślubu, nie wesela, nie wspólnoty majątkowej - deklaracji, szczerej z głębi serca.
Nie wiem co robić bo to nie temat do wymuszania rozmową. Czekać? Raczej się nie doczekam, bo układ jest dla mężczyzny zbyt wygodny - kompan do sportu, przyjaciel do rozmowy, kochanka, kucharka i sprzątaczka w jednym. Z drugiej strony nie potrafię ograniczyć "poświęcenia", nie byłabym sobą.
Wiem, że bardzo dużo osób, które mówiło mi nawet wprost, że jestem świetną opcją na dziewczynę, bo mam mase wygodnych zalet:
względnie młoda 23 lata, nie straszę (zależnie od gustu 6-9/10 - niska, szczupła, długie włosy do psa, klepsydra, dziewczęce sukienki, obcasy), 3 lata doświadczenia w IT, w trakcie studiów technicznych zaocznych, zarobki 6k-9k, nie roszczeniowa, rozdziela wydatki na pół, ale bez wyliczeń co do złotówki, samodzielna, umiejąca bardzo dobrze gotować i prowadząca tradycyjno-zdrowy tryb życia, lubiąca porządek, mająca jakieś drobne zainteresowania i jakieś tam zamysły na rozwój.
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5ef3a4160db94d7506cde2be
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
[==......................................] 4% (10zł/235zł)
Uzbieraliśmy już na 2 lat działania AMW!
Ślub i przysięga nic nie znaczą. Nawet jak ktoś jest z tobą z wygody to dziś ślub, a za rok rozwód jak będzie trzeba. Tyle że wydacie dodatkową kasę na pozwy i ewentualne podziały.
Bez małżeństwa - w razie rozstania - pójdziecie swoje strony bez wojenek i chęci mordu. Może nawet jako przyjaciele.
Chcesz
@AnonimoweMirkoWyznania: nie wiedzialem ze w wielkim bagnie polnocno-wschodnim maja komputery ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jasno się wyraziłam czego chcę i zastanawiam się co z tym robić, bo nie chce naciskać. Ślub to nie jest coś co się zyskuje pod obcasem przymusu. Wiem, że dużo kobiet jojczy i dla świętego spokoju zyskuje, ale ja tak nie będę robić.
Małżeństwo to jedno, a rozwody to drugie.
Drugiego się nie planuje, a co do walk o majątek to przy
Dlatego podałem rozwiązanie - ślub humanistyczny.
Ty masz swoją deklarację o oddaniu i wielkiej miłości, a on brak problemów finansowo-prawnych przy ewentualnym rozstaniu. Win-win.
Poza tym czym się różni jakakolwiek deklaracja o wielkiej miłości wypowiedziana czynami i słowami w obecnej waszej
Jasno się wyraziłam czego chcę i zastanawiam się co z tym robić, bo nie chce naciskać. Ślub to nie jest coś co się zyskuje pod obcasem przymusu. Wiem, że dużo kobiet jojczy i dla świętego spokoju zyskuje, ale ja tak nie będę robić.
Małżeństwo to jedno, a rozwody to drugie.
Drugiego się nie planuje, a co do walk o majątek to przy
Teraz znowu, praca, studia, chłopak i raczej zamykam się na znajomości (inna sprawa, że nie mam możliwości poznania koleżanek bo w IT i pracy i na studiach spotykam takie po 30. z dziećmi). Nie chcę później pluć sobie w brode, że ten czas mogłam poświęcić na innych ludzi.
Nie liczę czasu dla osób które kocham. Jeśli wyjdzie, że ktoś się bawił (nawet nieumyślnie) to zaboli i drugi raz już tego nie przeżyję.
Tak już mam, jestem kobietą tradycyjną, która godzi się i korzysta z nowoczesności (praca, rozwój, sporty, samodzielność decyzji), wiążąc z tą tradycyjną rolą która kobieta miała miejsce przed laty. W związku z tym chociaż chce mieć nazwisko temu któremu usługuję i chociaż sugestię, że raczej napewno będziemy mieć kiedyś razem dzieci jeśli to będzie możliwe (już on pomrukuje, że conajmniej 3, ale raczej nie teraz bo 80k na koncie trzyma aby dozbierać na wymarzony samochód zamiast myśleć nad swoimi m2 - dla mnie to nie problem bo zarabiam tyle, że z czasem, może z pomocą rodziców
Teraz znowu, praca, studia, chłopak i raczej zamykam się na znajomości (inna sprawa, że nie mam możliwości poznania koleżanek bo w IT i pracy i na studiach spotykam takie po 30. z dziećmi). Nie chcę później pluć sobie w brode, że ten czas mogłam poświęcić na innych ludzi.
Nie liczę czasu dla osób które kocham. Jeśli wyjdzie, że ktoś się bawił (nawet nieumyślnie) to zaboli i drugi raz już tego nie przeżyję.
Tak już mam, jestem kobietą tradycyjną, która godzi się i korzysta z nowoczesności (praca, rozwój, sporty, samodzielność decyzji), wiążąc z tą tradycyjną rolą która kobieta miała miejsce przed laty. W związku z tym chociaż chce mieć nazwisko temu któremu usługuję i chociaż sugestię, że raczej napewno będziemy mieć kiedyś razem dzieci jeśli to będzie możliwe (już on pomrukuje, że conajmniej 3, ale raczej nie teraz bo 80k na koncie trzyma aby dozbierać na wymarzony samochód zamiast myśleć nad swoimi m2 - dla mnie to nie problem bo zarabiam tyle, że z czasem, może z pomocą rodziców
Zaakceptował: LeVentLeCri