Wpis z mikrobloga

#zdrapgre #gry #vicecity #pcmasterrace

Recenzja gry numer 3!

pierwszy wpis wyjaśniający zabawę

Niestety błędy, o których wspominałem w poprzednich wpisach nie pozwalają mi ukończyć „Vice City”. Nie widzę sensu by zwlekać z publikacją recenzji, skoro do ujrzenia napisów końcowych zabrakło mi dosłownie trzech misji. Wszystkie możliwe internetowe porady nie przynoszą rozwiązania problemu (unhandled exception: c00005). Jest w tym trochę mojej winy, powinienem skupić się wyłącznie na jednej grze póki nie było z nią problemów. Ciężko było przewidzieć, że z dnia na dzień aplikacja przestanie działać. Podejrzewam, że Windows 8 i Rockstar Games Launcher to nie do końca słuszne połączenie.

Jak już wspomniałem „Vice City” nie było jedyną produkcją, którą ogrywałem od przeprowadzenia ostatniej ankiety. Kilka zdań w tym wpisie chciałbym im poświęcić. Pierwszą jest dodana w poprzednim miesiącu do abonamentu Xbox Live Gold, „Warhammer 40k: Inquisytor Martyr”. Jako fan tego kosmicznego uniwersum, nie mogłem przejść obojętnie obok tej pozycji. Jest to gra typu Action RPG, w której wcielamy się w inkwizytora próbującego zbadać statek-klasztor, który na kilkadziesiąt lat zaginął w przestrzeni kosmicznej. Niestety fabuła nie jest tu tak angażująca na jaką się zapowiadała. Jestem wprawdzie dopiero po kilku misjach głównych i kilkunastu pobocznych i wciąż wierzę, że rozkręci się niczym „Śmierć w Wenecji”. Dodatkowo wyboru poziomu trudności dokonywać można tylko przy misjach fabularnych. Poboczne aktywności zawsze mają z góry określony poziom misji, który jest kilka numerów niższy od poziomu naszego inkwizytora. Przez to gra nie stwarza nawet najmniejszego wyzwania, a chowanie się za osłonami nie ma sensu. Jako plus może świadczyć możliwość eksterminacji licznych grup przeciwników za pomocą najbardziej ikonicznych broni dobrze znanych miłośnikom uniwersum (poczynając na mieczach łańcuchowych przez boltery, na działach termicznych kończąc). Jeśli szukacie dobrej gry w świecie „Kosmicznych Marines” to najlepszym wyborem wciąż wydają się RTS-y z podtytułem „Dawn of war”. Fani W40k nie mają ostatnio powodów do zadowolenia, nowe gry to co najwyżej poprawne produkcje.

Drugą produkcją jest gra, która przeszła obok mnie bez echa. „A Plague Tale: Innocence” to produkcja francuskiego studia Asobo Studio. Na platformie Metacritic cieszy się ocenami rzędu 80 punktów na 100. Jest to jedno z większych growych zaskoczeń jakich doświadczyłem w życiu, zaraz po „Spec Ops: The Line” i „Call of Cthulhu”. W grze kierujemy losami rodzeństwa de Rune, które stara się przeżyć w XIV wiecznej Europie dotkniętej plagą zarazy i szczurów. Swoją przygodę zacząłem ze standardowo ustawionym angielskim dubbingiem ale od samego początku coś mi w nim nie pasowało. Dopiero oryginalne francuskie głosy dodały głębi opowiadanej historii i według mnie, grę powinno przechodzić się właśnie w konfiguracji z polskimi napisami. Ta gra jest drugą po "Hellblade" produkcją, którą całościowo przechodziłem na słuchawkach, i wiem, że w przyszłości muszę zainwestować w lepszy sprzęt audio. Soundtrack, dubbing i wykreowany świat, dodają głębi opowiadanej historii i pozwalają lepiej wczuć się w przygodę, której jesteśmy świadkami. Graficznie jest to najwyższa światowa półka, pierwszy raz tak dużo czasu spędziłem w trybie fotograficznym, czego próbki możecie zobaczyć poniżej. Segment gier singleplayerowych wciąż ma się dobrze a takie gry jak ta, czy zbliżające się wielkimi krokami „The Last of Us Part II”, „Ghost of Tsushima” czy „Cyberpunk 2077” tylko to potwierdzają. Na zapowiadany schyłek tego typu gier EA jeszcze trochę będzie musiało zaczekać.

Wracamy do GTA!
Tak jak wcześniej wspomniałem nie udało mi się w całości ukończyć wątku fabularnego. Został mi do rozegrania ostatni akt, w którym dochodzi do zakończenia współpracy Tommy’ego z panem Forelli, któremu od początku gry musimy zwrócić pieniądze. Pod moimi rządami była już większa część miasta. Pieniądze dostarczała mi prężnie działająca firma taksówkarska i cukiernicza, byłem właścicielem drukarni pieniędzy, przystani i salonu samochodowego. Ta ostatnia nieruchomość dostarczyła mi najwięcej frajdy. Tworzenie notatek z nazwami poszukiwanych samochodów, zapiski jakie samochody pochowane są w których garażach i uganianie się po mieście w celu znalezienia rzadkiego modelu, który po dostarczeniu do salonu staje się raptownie najpowszechniejszy na drogach :D. Identyczne zapiski prowadziłem przy wcześniejszych kontaktach z tą produkcją. Z jednej strony kartki zapisane były kody, a z drugiej marki samochodów. Byłem już po misji z helikopterem i zabawkowym dwupłatowcem więc można uznać, że z fabułą sobie poradziłem.

Muzyka to najsilniejszy aspekt tej gry. Uważam lata osiemdziesiąte jako najlepszy okres, który przydarzył się ludzkości jeśli rozpatrujemy go pod kątem muzyki właśnie. Aż dziw bierze, że po tylu latach Rockstar nie utracił praw do wykorzystywania utworów w swojej grze. Taka sytuacja miała miejsce niemalże dwa lata temu w pierwszej części „Mafii”, która na jakiś czas zniknęła z cyfrowej dystrybucji. Pod całym wpisem umieściłem ankietę, w której raz na zawsze chciałbym rozprawić się z tematem najlepszego dostępnego radia. Moim faworytem jest oczywiście „Emotion 98.3”, ale nie stawiam go jako głównego faworyta.
Powiedzcie szczerze kto łapał się na specjalnym wydłużaniu trasy lub objeżdżaniu bloku przy znaczniku misji tylko po to by wysłuchać jakiejś piosenki do końca? To chyba definitywnie potwierdza tezę, którą napisałem na początku tego akapitu. :D

Misje fabularne to był główny temat rozmów z kolegami na przerwach. Opowiadanie na której misji się zacięliśmy, czy jesteśmy już na misjach „D” czy wciąż „C” a może ukończyliśmy już wyścig w klubie motocyklistów. Po x latach od mojego ostatniego ukończenia gry, wciąż mógłbym wymienić na palcach obu rąk misję które pamiętałem. Na pewno byłaby to: misja z helikopterkiem, bójka na polu golfowym, ostrzał willi z helikoptera, eliminowanie łodzi zabawkowym samolotem, pływanie motorówką na czas czy eliminacja konkurencyjnej firmy taksówkarskiej. Większość misji nie posiada mocnego zaplecza fabularnego. Przyznać im jednak trzeba, że nie są monotonne. Nie ma dwóch identycznych zadań, każde #!$%@? się czymś unikatowym. Najwięcej frajdy dostarcza jednak wolność w aktywnościach pobocznych. Możliwość zarobienia pieniędzy jako: taksówkarz, policjant, strażak, lekarz czy doręczyciel pizzy w swojej prostocie jest miłym pożeraczem czasu. Na swoją pierwszą nieruchomość ulokowaną naprzeciwko początkowych misji fabularnych, w głównej mierze zarobiłem jako uczciwy taksówkarz. Po mapie rozsiane są również specjalne rampy akrobatyczne czy misje polegające na eksterminacji określonej liczby celów, z góry założoną bronią w danym czasie. W tej grze nie da się nudzić.

Nie będę za bardzo rozpisywał się w sprawie grafiki, to normalne, że pełnoletnia gra nie zrobi dziś na nikim wrażenia. Podtrzymuję zdanie z pierwszych wrażeń z grą. W 2002 roku to była niemała rewolucja (zresztą jak większość gier tego studia). Wciąż duża częstotliwość gry na różnych forach czy filmach dotyczących ewolucji gier wideo nie pozwoliły zapomnieć jak ta produkcja wygląda. Byłem jednak święcie przekonany, że miasto przepełnione jest neonami na budynkach, to był mój jedyny zawód.
Jeśli chodzi o gameplay to głównym zarzutem społeczności jest nieumiejętność pływania głównego bohatera. Podczas swojej przygody tylko kilkukrotnie musiałem wczytywać stan gry z tego powodu. Faktycznie, gdy musiałem wyskoczyć z łodzi na pomost serce potrafiło przyśpieszyć, ale miasto i misje zostały tak skonstruowane by takich sytuacji było jak najmniej. Gorszym ograniczeniem było dla mnie brak ruchomości i możliwości prowadzenia ostrzału z pozycji słowiańskiego przykucu. To co w tej grze uwielbiałem to śmieszne zachowania NPC-ów. Przechodnie rzucający się pod koła samochodów, policjanci niereagujący na uliczne strzelaniny czy Ci sami stróże prawa rozstawiający kolczatki by zastopować czołg :D Tego ostatniego screen znajduje się poniżej.

Podsumowując. Czy „Vice City” miałoby szansę odnieść sukces gdyby wyszło w 2020 roku? Absolutnie nie. Rockstar Games z każdą swoją następną częścią podnosi poprzeczkę coraz wyżej w temacie gier o tematyce gangsterskiej. Seria „Saints Row” kilka lat temu mogła z GTA konkurować, jednak już trzecia część pokierowana została na mniej poważne tory co tylko wyszło jej na dobre. Naturalny rywal „Mafia” ze swoją trzecią częścią poddała się niemal bez walki. Może remastery poprzednich części przyczynią się do powstania godnej kontynuacji dwóch pierwszych gier.

Mógłbym śmiało powiedzieć, że kolejna odsłona GTA w latach osiemdziesiątych lub remaster Vice City to byłby z miejsca hit. Z badań „Raport Polish Gamers Research” na rok 2019 widać wzrost względem lat ubiegłych liczby zadeklarowanych graczy w grupie wiekowej 35-44 lat. Gołym okiem widać wpływ nostalgii na sprzedaż zremasterowanych klasyków czy odnowionych wersji konsol. A to właśnie dla ludzi w przedziale 25-40 lat premiera Vice City przypadała na okres, w którym mieli więcej czasu na granie. Jeśli dołożymy do tego kolejne dane to właśnie ludzie, mający stabilne zatrudnienie stanowią ponad połowę zadeklarowanych graczy. R* czas na Twój ruch!

Jak wspominacie tą grę? Czy kupilibyście remaster czy magia oryginału wciąż jest dla Was nie do pobicia? Zapraszam do dyskusji i obserwowania tagu #zdrapgre, gdzie jutro będziemy wybierać grę numer 4! ʕʔ
repix - #zdrapgre #gry #vicecity #pcmasterrace 

Recenzja gry numer 3!

pierwszy ...

źródło: comment_15912065154Nwo5KPAp22kZRyVxjcH5w.jpg

Pobierz

Najlepsze radio to:

  • V-Rock 14.3% (13)
  • Wave 103 2.2% (2)
  • Emotion 98.3 13.2% (12)
  • Flash FM 56.0% (51)
  • Wildstyle 1.1% (1)
  • Fever 105 6.6% (6)
  • Espantoso 5.5% (5)
  • KCHAT 0% (0)
  • VCPR 1.1% (1)

Oddanych głosów: 91

  • 7
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
widać wzrost względem lat ubiegłych liczby zadeklarowanych graczy w grupie wiekowej 35-44 lat


@repix: powiedziałbym że szok i niedowierzanie ale wytłumaczenie tego jest bardzo proste. Gdy na początku lat 90 na bazarach królowały pirackie konsole to dzieci które wtedy na nich grały, dzisiaj łapią się już w tą grupę wiekową.