Wpis z mikrobloga

Radosław Łyszczarz " 32-letni mieszkaniec Piwnicznej Zdroju został zatrzymany w ubiegłą niedzielę, 26 kwietnia. Zgłoszenie dotyczyło awantury, którą mężczyzna urządził w jednym z lokalnych sklepów. 32-latek zachowywał się bardzo agresywnie, znieważał i wyzywał policjantów, a później - podczas przejazdu do izby wytrzezwień demolował wnętrze radiowozu, m.in. kopiąc elementy wyposażenia i uderzając głową w szybę i podłoże. Autoagresja i jego zachowanie budziły obawy co do jego stanu psychofizycznego, dlatego funkcjonariusze zatrzymali się po drodze i wezwali inny patrol, z osobnym przedziałem dla osoby zatrzymanej oraz pogotowie ratunkowe.

Ostatecznie mężczyznę przejęła załoga karetki pogotowia i zawiozła go na badania do szpitala. 32-latek przeszedł szereg badań (m.in. badanie tomografem), jednak nie stwierdzono przeciwwskazań do jego zatrzymania i osadzenia. W organizmie miał blisko 2,5 promila alkoholu. Mężczyzna został osadzony w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych w sądeckiej komendzie.

Następnego dnia, 27 kwietnia, gdy wytrzeźwiał usłyszał zarzuty i został przewieziony do Prokuratury Rejonowej w Muszynie. Prokurator zastosował wobec niego dozór policyjny i zwolnił go do domu

Tego samego wieczorem (poniedzialek) funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie by udzielić asysty pogotowiu ratunkowemu, ponieważ 32-latek, jak wynikało ze zgłoszenia groził samobójstwem. W efekcie mężczyzna został przewieziony przez załogę pogotowia na konsultację lekarską.

Tak więc pierwsza interwencja miała miejsce w niedzielę 26 kwietnia, kolejna, wieczorem 27 kwietnia (asysta załodze pogotowia).

A mężczyzna zmarł w czwartek - 30 kwietnia, we własnym domu. Został znaleziony przez rodzinę w swoim pokoju. Na miejscu wykonano wszystkie czynności procesowe. Prokurator zarządził sekcję zwłok, celem ustalenia przyczyn jego śmierci. Do poznania jej wyników proszę o powstrzymanie się od oceny i komentarzy. Potencjalnych przyczyn może być wiele, np. samobojstwo, czy nadmiar alkoholu (obok ciała znaleziono 2 butelki po wódce)"
#policja
  • 3
Tak na pewno było, wcale nie został zamordowany przez milicjantów którzy podczas jego transportu zatrzymali się w lesie, wyrzucili go z auta skutego w kajdanki i oprawiali na ulicy. Po pogotowie zadzwonił świadek zdarzenia widząc co robią milicjanci. To zdjęcie to fotomontaż dokonany przez hakerów czy akurat mieli przerwę więc zatrzymali się przy lesie i wyrzucili go na asfalt? :)
źródło: comment_1588465547DL0t51b0J4rmDyMuoyJfJQ.jpg