Wpis z mikrobloga

#gothicfabularnie
Tuż po tym jak została zesłana do Doliny, zaczęło padać. Wyrzucono ją z platformy i w asyście Cieni z paroma Strażnikami, którzy mieli za zadnie osłaniać ładunek dóbr dla Gomeza i reszty magnatów, którego to ładunku była częścią - dotarła do obozu. Wielki zamek otaczały snujące się wokół niego drewniane budynki które miały chyba robić za chaty. Strażnicy kazali jej zostać w pobliżu bramy do zamku, kiedy Ci mieli udać się po jednego z magnatów, odpowiadającego za rozdzielenie ładunków zza bariery. Oczywiście nie posłuchała się ich, i gdy tylko zeszli jej z pola widzenia udała się wzdłuż chatek, szukając ''ciekawych'' i ''wartych uwagi'' miejsc. Dotarła niemal do przeciwległego końca obozu, gdzie jedynym co się wyróżniało, była chata ze ścianami niemal o połowę większymi niż reszta w obozie. Gdy podeszła bliżej, okazało się że jednej ściany brakuje, a gdy zobaczyła człowieka który nad nią pracował, przestała dziwić się rozmiarowi chatki. Facet był ogromny, większy o dwie głowy od większości obozowych kopaczy. W swoich olbrzymich łapach trzymał deski, które normalny mężczyzna musiałby nieść oburącz. I to pojedyńczo! A on? Bez większego problemu trzymał po dwie w każdej z rąk, wyglądały przy nim jak patyczki, które dzieciaki wycinają z lasków aby udawały miecze. Był spocony, trzeba przyznać, ale kto by nie był? Chociaż z drugiej strony... równie dobrze mógłby to być deszcz. Jej rozważania przerwała silna dłoń, która mocno ją odwróciła. Poczuła cuchnący oddech spirytusu.
- Kto Ci #!$%@? powiedział, że możesz podróżować po obozie?! Wszystko widziałem, suko. To jest mój szczęśliwy dzień, jak zgłoszę zgubę strażnikom, to nie będę musiał im płacić przez minimum tydzień, ha! - Wysyczał skazaniec, niemal jednym tchem
- Chodzę tam gdzie chcę, i kiedy chcę, cholerny obwiesiu, daj mi spok.. - nie dokończyła, bo więzień uderzył ją, niby od niechcenia. Cios był jednak na tyle mocny, że upadła prosto w błoto, w które deszcz zmienił suchą ziemie.
- No proszę – wypluła krew – co by powiedziała na to Twoja matka? - zahihotała histerycznie
- Moja m-matka? Osz ty #!$%@?! - Wzburzony skazaniec raz jeszcze wprawił w ruch swoją pięść, tym razem nie było to tylko uderzenie na odlew, a porządny cios. Nie dotarł jednak celu. Pięść kopacza, razem z nadgarstkiem schowały się w potężnej dłoni. Znała tą dłoń.
- Ty! - wskazał paluchem na rudą dziewczynę, wciąż leżącą w błocie –
Wiesz co powiedziała by matka? Nawet moja?
- spytał, ze szczerą ciekawością w głosie, jego oczy wyrażały po prostu nadzieję.
- M-ma się rozumieć, że wiem! Powiedziała by Ci, żebyś kopnął tego chłystka w dupę, skoro gnębi taką miłą kobietę. - powiedziała wzburzona, z oczywiście odczuwalnym sarkazmem.
Jeszcze bardziej odczuwalny musiał być kopniak, którym olbrzymi facet poczęstował Skazańca, który najwyraźniej zaniemówił ze strachu. Zwalista noga, niczym pal podtrzymujący most poderwała się, co poskutkowało kilkumetrowym lotem agresora, który zarył twarzą w błoto. Wracająca stopa jej wybawcy rozchlapała błoto, przez co była jeszcze bardziej ubabrana, ale nie dbała o to. Przybrała swój najlepszy uśmiech i zaczęła...
- Jestem Rudaera. - Przerwała, widząc niezrozumienie na twarzy mężczyzny - Ale możesz mówić mi Ruda!

@Stah-Schek
pocotosienoginoco - #gothicfabularnie
Tuż po tym jak została zesłana do Doliny, zacz...

źródło: comment_1588081008xdFaipVqR0jqBeLIBfR9jf.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
@pocotosienoginoco:
- Zorg - przedstawił się olbrzym - Zorg Klocuch - dodał po chwili wahania. Myślał intensywnie. Mama mu mówiła, że to ważne. Zmarszczył czoło. A tak. Mówić pełnymi zdaniami.
- Jestem Zorg Klocuch proszę Pani Ruda - po czym wyszczerzył się dumny z siebie.
- O, a co taki olbrzym robi tu sam?
- Ściana. - Znów zmarszczenie brwi. Intensywny wysiłek umysłowy. - Buduja ściana.
- O na pewno Ci
  • Odpowiedz