Wpis z mikrobloga

Ukryta walka

Aurora i Reina patrzyły na siebie podejrzliwie. Kolejne rundy w pazaaka nie przynosiły zdecydowanej faworytki, a aktualnie trwająca znów przybliżała obie do remisu. A'Drabalah z Tesiliusem żartowali z ostatniego wystąpienia senatora Korwinixa, a Lorisas z Zaarbaldem spierali się o system egzaminowania nowych mistrzów w Akademii. Sielską atmosferę przerwał komunikat o wyjściu z nadświetlnej i pojawieniu się na orbicie czerwonej planety w sektorze U02. Po wylądowaniu cała szóstka opuściła pokład i wsiadła na ścigacze.
- Tesiliusie, pojedziesz z panią Kanclerz, Reiną i A'Drabalahem na wschód nad kanion - zarządził Lorisas. – Ja z mistrzem Zaarbaldem sprawdzimy tamten szczyt.

Wszyscy potwierdzili komunikat i rozjechali się w dwie strony. Gdy pierwsza drużyna dotarła na miejsce Pantoranka rozpoczęła rozkładanie sprzętu pomiarowego. Pustynny wiatr nie był zbyt silny, jednak wszechobecny piach utrudniał każde zadanie. W tym momencie każdy z nich poczuł nieodległe zaburzenie w mocy. Miraluka sięgnął po swój specjalny binokular ulepszający jego specyficzny wzrok, jednak w tym samym momencie dobiegł go głos Tesiliusa.

- Długo czekałem na ten moment. – Ostatnie słowo muuna zaakcentował dźwięk włączanego miecza świetlnego. – A’drabalahu, zawsze zastanawiałem się który z nas jest silniejszy.
- Reina – rzekł poważnym tonem miraluka – Wsiadaj z Aurorą na ścigacze i jedźcie prosto do statku.
- Ale A’dra! – chciała zaprotestować.
- Nie traćcie czasu! – przerwał jej – Masz chronić Aurorę, rozumiesz? Tylko to się liczy.
Bez dalszych protestów kobiety w pośpiechu ruszyły na ścigaczach w drogę powrotną. Tesilius nawet nie próbował ich zatrzymać. Był całkowicie skupiony na nadchodzącej walce.
- Co to ma znaczyć? – Podjął strażnik z sykiem odpalając swój żółty miecz.
- Czy to nie oczywiste? Znalazłem inną drogę, ale tacy ślepcy jak ty lub reszta akademii nigdy tego nie pojmą. – odpowiedział uśmiechając się.
- Nie pojmiemy czego? Zdrady swoich braci, ludzi których znamy od dziecka? Nie bądź śmieszny! Zanim zaczniemy, powiedz proszę... nie jest Ci żal?
- Zerwania więzi? Niestety zrywam tylko wasze, swoich nigdy nie miałem.
- Nawet z Reiną?
Wyraz twarzy muuna uległ drastycznej zmianie. Znikła z niego ironia, a w jej miejsce pojawił się gniew nadając czerwonego blasku jego oczom.
- To. Mała. Cena. Za. MOC!

Wytrącony z równowagi muun zaszarżował w kierunku strażnika. Trzymając miecz w lewej ręce próbował trafić przeciwnika z różnych kątów używając ostrza świetlnego jak broni kłującej. Strażnik wprawnie odbił wszystkie ataki rotacyjnym ruchem, by następnie w pełnym gracji wyskoku przenieść momentum na kontratak. Tesilius zablokował swoim mieczem cały jego ciężar zapadając się w piasek, kolejne zamachnięcie pozbawiłoby go głowy, gdyby nie użył tarczy mocy zmieniając tor cięcia żółtego miecza. Wykorzystując moment wytrącenia z równowagi strażnika, muun wykonał błyskawiczne pchnięcie celując w sam środek jego torsu, jednak był zbyt powolny gdyż A’dra wykonał unik w bok tworząc dystans między walczącymi.

- Oskarżasz mnie o śmieszność! Oskarżasz mnie o zdradę! – wykrzyczał upadły Jedi – Łatwo jest o tym mówić, jednak nigdy nie dowiesz się jaką ilość cierpienia zaznałem przez te wszystkie lata! Czy wiesz czym jest ból?

Tesilius nie czekał na odpowiedź. Wyciągnał w przód lewą rękę z której wysypał się grad piorunów. Miraluka wykonał szybki młynek zbierając całą energię ataku na miecz świetlny, który następnie wbił w piasek. Pioruny niknęły jeden po drugim w uziemieniu, jednak Sith nie czekał. Włożył całą swoją moc w wyskok i zaatakował przeciwnika cięciem z góry. Strażnik w tym momencie wykonał silny zamach mieczem zakrywając swoją pozycję tumanem pustynnego piasku, cofnął się o krok a następnie wykonał precyzyjne cięcie widząc lecącego jeszcze przeciwnika dokładnie wzrokiem mocy.

Odgłos upadającego ciała ogłaszał koniec walki. Piasek powoli opadał, a strażnik skierował swój miecz w stronę leżącego we własnej krwii i dyszącego ciężko Tesiliusa. Miał już dokończyć swojego dzieła jednak powstrzymał go głos pokonanego.
- Myślisz - dyszał, jednocześnie plując krwią - że one są bezpieczne? Zaarbald raczej nie będzie w stanie im pomóc. - Dokończył okrutnie się śmiejąc. Twarz miraluka wyrażała bezkres pogardy.
- Co masz na myśli?! Mów! - krzyczał A'drabalah przypalając mieczem Tors Sitha
- Nie jestem..tu...sam - wydyszał Sith uśmiechając się
- Byłeś mi jak brat... kochałem Cię, Tesilliusie! - powiedział strażnik niemal szeptem. Po policzku płynęły mu łzy
- Nie ma już Tesiliusa... Został tylko... Maraazm.
- I tutaj jego droga się kończy, przepraszam.

Strażnik odwrócił się na pięcie i płynnym ruchem przeciął w pół jeden z dwóch ścigaczy po czym wyłączył miecz. Jeśli to, co usłyszał było prawdą to musiał się spieszyć.
Tesilius powoli podniósł się z piachu. Za jego przeciwnikiem została tylko chmura, zostawił go na pewną śmierć na tej pustynnej planecie. Miał rozcięty prawy bok ciała oraz oparzenia, jednak ból do którego już przywykł nie krępował jego ruchów. Dochodząc chwiejnym krokiem do pozostałości ścigacza wydobył z nienaruszonego kufra apteczkę pierwszej pomocy i medykamentem w sprayu zalepił ranę.
Co teraz?

Kilkugodzinny marsz dłużył się niemiłosiernie. Rana teraz tylko tymczasowo zasklepiona dawała o sobie znać przy każdym ruchu. Muun nie był pewien, czy idzie w dobrym kierunku i czy już dotarłby na statek, gdy tuż przed nim znikąd zmaterializował się człowiek. Mocno pokiereszowany, wyglądał jak gdyby dopiero co ktoś raził go piorunami mocy.
- Kim jesteś i jak się tu znalazłeś? – zapytał Sith przewracając obcego na plecy.
- Daniel... – ledwo odpowiedział tamten. – Wehikuł czasu...
Muun nie potrzebował więcej informacji spostrzegając odciętą rękę z mechanizmem. Bez słowa przystawił mu do szyi miecz świetlny.
- Zatem poproszę o jeden skok. Czy mogę?

----------------------------------------

Aurora i Reina patrzyły na siebie podejrzliwie. Kolejne rundy w pazaaka nie przynosiły zdecydowanej faworytki, a aktualnie trwająca znów przybliżała obie do remisu. Tesilius wstał przerywając A’drabalahowi wpół żartu i podszedł do dyskutujących członków rady.
- Mistrzowie – ukłonił się – czy mogę przerwać wam rozmowę i poprosić Lorisasa na osobności?

#lacunafabularniestarwars
#lacunafabularnieczarnolisto

Obraz
Tl:DR

Pobierz Jaqbasd- - Ukryta walka

Aurora i Reina patrzyły na siebie podejrzliwie. Kolejne ru...
źródło: comment_1586634261968ezd84mcOArjLIs6SahM.jpg
  • 2
OOC

Jeszcze raz dzięki wszystkim za grę.

Dzięki @pocotosienoginoco za pomoc i pomysły powyższego starcia (kawał tego wpisu to jego wykonanie)

Dziękuję też całej konspiracyjnej części drużyny (Galakpizza i nie tylko), z którą miałem kilka dobrych miesięcy śmieszków.

I na koniec dziękuję @lacuna za stworzenie tej przygody, bo bez nie mielibyśmy okazji przeżyć czegoś tak ekscytującego.

Niech moc będzie z wami.