Wpis z mikrobloga

Droga

- No to nie do końca wygląda tak jak chciałem – stwierdził Volesus opierając się o stół narad.
- A czego chciałeś – beknął Urgot pijąc naraz jabłczana i gwiazdozolola.
- Czegoś lepszego.
- Ogólnie zmieniłeś się po zamachu. Jesteś większa #!$%@? niż wcześniej – dodał najemnik – Poza tym nie byłeś czasem gościem od ideałów? A teraz coś tam psioczysz o oportunizmie, szansach i zyskach.
- Urgot, Urgocik, Urgotku mój kochany, ludzie się zmieniają, wiesz raz jest tak, a innym razem inaczej – powiedział zbywająco Volesus.
- Wywalone – wzruszył ramionami Urgot – Prosiłeś mnie o ochronę Bellorum i słowa dotrzymam.
- Jeszcze to obrócę. Będzie na moim – cesarz ze swojego biura spojrzał na stolicę planety – Neutralność nie wchodzi tu w grę, co sytuacja z Draalem jasno pokazała. Z kolei na życie najemnika już nie mam co liczyć. A uciec, nie mogę, bo stracę wtedy kontrolę.
- Kontrolę?
- Kontrole. Więc zostaje mi drogi Urgocie jedno – „Slant” uderzył pięscią w stół – Polityka.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozmowa

- Myślałem, że życie w rzeczywistości jest dziwne, ale to? – Gwardius rozejrzał się dookoła po pustce – To jest dopiero dziwne.
- I jak? Masz odpowiedzi na swoje i moje pytania? – zapytał się Slantoro który programował konia.
- Co? A tak, chyba. Ale zanim do tego przejdziemy, powiedz mi czemu programujesz konia i czemu ten koń może być zaprogramowany?
- Jesteśmy #!$%@? w głowie Volesus, jak chcesz możesz sobie tu nawet hawajską z podwójnym ananasem jeść – nagle z brzucha konia zaczęły dochodzić odgłosy holopada, dawny cesarz śrubokrętem odręcił brzuch konia i odebrał słowami – Halo, halo?
- Nie mogę teraz rozmawiać – odezwał się głos brzmiący jak głos Volesusa.
- Ale to ty dzwonisz.
- Daj mi Volesusa – odparł głos.
- To chyba do ciebie – powiedział Slantoro wręczając holopada senatorowi.
- Halo z tej strony Volesus – powiedział Volesus.
- Nie, to z tej strony Volesus – powiedział głos brzmiący jak Volesus.
- Nie, chyba, że rozmawiam z tym co steruje tym ciałem.
- Nie, nie rozmawiasz i przestań się pode mnie podszywać.
- Ty się podszywasz, nawet pytałeś czy się możesz rozmawiać z Volesusem, to odebrałem!
- Pytałem, bo wiedziałem, że się podszyjesz pode mnie – głos z telefonu nie odpuszczał.
- To po co dzwonisz?
- Po co ty odbierasz?
- Bo pytałeś o Volesusa. Oto jestem – odparł Volesus.
- Nie, bo to ja jestem Volesus.
- Dobra widzę, że ta rozmowa nie ma sensu.
- Sam nie masz sensu, zadzwoń na numer z cv.
- Zadzwonię. Masz jeszcze jakąś sprawę?
- Mam do Volesusa, więc mu to przekaż, żeby zadzwonił na numer z cv.
- Dobra. Volesus? – zapytał się Volesus.
- Tak? – odparł głos z telefonu.
- Zadzwoń na numer z cv.
- Jakie cv?
Volesus stwierdzając, że nie dojdzie do porozumienia, rozłączył się.
- Ciekawa rozmowa – pokiwał głową Slantoro, który tym razem przygotowywał sałatkę z laserów – I co teraz zrobisz?
- Jak to co? Zadzwonię na numer z cv.

#lacunafabularniestarwars #lacunafabularnieczarnolisto