Aktywne Wpisy
jmuhha +34
Podsumowanie świąt na instagramie:
-6 koleżanek się zaręczyło
-5 ogłosiło ciąże
a mój chłop po... 5 latach sie mi nie oswiadczyl ( ͡° ʖ̯ ͡°)
-6 koleżanek się zaręczyło
-5 ogłosiło ciąże
a mój chłop po... 5 latach sie mi nie oswiadczyl ( ͡° ʖ̯ ͡°)
JanuszPDM +242
Dużo podróżuje ze względu na moją pracę robię autem koło 60-70 tysięcy km rocznie gdybym stracił prawko ja i moja rodzina traci utrzymanie. Czy naprawdę jak jadę przepisowo 50 w zabudowanym z dzieckiem w aucie to trzeba #!$%@? we mnie światłami i klaksonem jadąc ciężarówką?? Gdzie tym ludziom się tak spieszy XD
#bekazpodludzi #piraci #bekaztransa
#bekazpodludzi #piraci #bekaztransa
Dziennik pokładowy nr 1
Data: ok. 1120 BBY
Lokalizacja: Stocznia Kuat
Kel'dar po zestrzeleniu dwóch myśliwców Jedi analizował wiele rzeczy: czy to była honorowa walka? Czy nie powinien zestrzelić również Xidusa? Czy splamił honor swego Pana?
To i wiele innych pytań analizowały równolegle jego procesory. Opracowanie nowego myśliwca stworzyło więcej pytań niż dało odpowiedzi. Naczelnym celem jednak było dotarcie na Kuat w poszukiwaniu nowych rozwiązań technicznych, które pozwoliłyby mu na podjęcie sprawiedliwej i godnej walki z siłami Pierwotnego Zła.
Bez problemu poznał, że już blisko, gdyż stocznie okalały planetę niczym żelazny pierścień. Robotnicy wraz z robotami pracowali w pocie czoła w stanie nieważkości nad statkami, które miały zasilić różne galaktyczne sojusze - Republikę, Daguę, Zewnętrzny Sojusz oraz Huttów. Każdy z pieniędzmi był tutaj mile witany.
Z chwili melancholii wyrwał go głos z kokpitu wskazujący mu miejsce do lądowania w porcie lotniczym.
---
Kuat była jedną z najbogatszych planet w galaktyce dzięki wysiłkom arystokratycznych rodów, które uczyniły z niej eksportera towarów luksusowych i miejsce bardzo zindustrializowane. Była to również największa stocznia okrętowa w galaktyce. Dziesiątki statków przylatywały i odlatywały z portów lotniczych transportując tysiące elementów z i do stoczni orbitalnej. Z daleka planeta połyskiwała szmaragdowym kolorem, przypominając wspaniały klejnot, którym w istocie była. Kel'dar rozpoczął powolne obniżanie prędkości i kierował się do wyznaczonego miejsca.
Podczas opuszczania myśliwca i zbierania swoich narzędzi do jego myśliwca podbiegł mały chłopiec wraz ze swoim astromechem.
- Czy możemy obejrzeć twój myśliwiec? Skąd go masz? Wygląda fantastycznie - zapytał chłopiec dotykając maszyny i biegając wokół niej.
Leciwy droid widząc ogromne zainteresowanie chłopca zaprosił go wykonując gest ręką i powiedział po chwili:
- Zbudowałem dzięki swoim zdolnościom i umiejętnościom. Jeśli będziesz wystarczająco dużo pracował i poświęcał się mechanice oraz konstrukcjom też na pewno kiedyś taki zbudujesz z pomocą swojego droida.
W tym momencie zawahał się. Wspomnienia z Ozillonu zostały przywołane przez system. Chłopiec widząc to zapytał trochę wstydliwie:
- A właściwie gdzie jest twój Pan? Co się z nim stało? Rzadko widzi się samotne droidy w tej części galaktyki.
Kel'dar stał nieruchomy przez parę sekund, system analizował możliwe odpowiedzi, a następnie odwrócił się i spojrzał w kierunku kosmosu i powiedział po chwili:
- Kel'dar dostał wolność. Pan dał Kel'darowi kawałek człowieczeństwa. Kel'dar jest wolny. Nie wolno krzywdzić Pana.
Stał tak jeszcze kilka sekund a następnie zabrał rzeczy, zamknął myśliwiec i skierował się do wyjścia z hangaru rzucając do chłopca, żeby dobrze traktował swojego metalowego przyjaciela. W ostatniej chwili razem z nim do windy wpadł rzeczony chłopak ze swoim robotem.
- Gdzie idziesz? Szukasz kogoś? - zapytał chłopiec.
Droid widząc zdesperowanie chłopaka odpowiedział:
- Szukam Altuna Sola. Wiesz może... -
- Starego Altuna? Oczywiście, że wiem gdzie jest, zaprowadzę cię.
---
Kuat City było ogromną metropolią. Setki ulic i uliczek wyznaczały szlaki komunikacyjne, których używano do transportu materiałów i ludzi. Wszystko tu było podporządkowane interesom i kredytom. Po godzinie chodzenia w końcu doszli do budynku, w którym rzekomo miał mieszkać Altun. Kel'dar podszedł do terminalu i próbował połączyć się z Altunem, ale nikt nie odbierał.
-Stary Altun zgłupiał i nie wpuszcza nikogo poza spodziewanymi kurierami i dostawcami jedzenia Youb'er He'ats.
Kel'dar odwrócił się i jeszcze raz spojrzał na terminal - wydał mu się całkiem prosty do obejścia.
Wyciągnął swoja torbę z narzędziami i rozłożył małe urządzenie przypominające komputer, a nastpnie zaczął pisać.
- Szyfr? Wygląda na AES ... Format tekstu wejściowego? Hex ... Tryb? ECB ... Rozmiar klucza w bitach? 128 ... Ukryty/prywatny klucz? 1111111111111111 (16 jedynek) ... Już prawie się udało ... Jest!
Kel'dar raz jeszcze spojrzał na kombinację liter i cyfr: 347C854F178B833488B71067163BCA78F30C69C4F945E654EBD4B388B1C8F790
Konwersja na żywy tekst i ...
Kel'dar nie mógł zrozumieć co znaczy ten fragment, ale najwyraźniej był on dla Altuna bardzo ważny.
Po wpisaniu tekstu do terminalu drzwi się otworzyły, a siedzący przy biurku w rogu pomieszczenia starzec obrócił się w stronę drzwi, a następnie niezdarnie wywrócił się na ziemię przy próbie powstania. Kel'dar nie zważając na kalekę wszedł do pomieszczenia i zaczął uważnie analizować wszystkie elementy. Na ziemi leżało pełno śrub, nakrętek, podkładek, kluczy i innych mechatronicznych elementów. Na ścianach wisiało pełno medali i odznaczeń: "Przodownik pracy" albo "Zasłuzony dla...". Zaraz za nim do izby wpadł chłopiec wraz z droidem i zamknęli za sobą drzwi. Dzieciak podbiegł do staruszka, podał mu rękę i pomógł wstać. Altun nie zważając na chłopaka skierował się od razu w stronę mechanicznego gościa.
- Czego tu szukasz droidzie? Jak się tu dostałeś? Wynoś się stąd! Skąd w ogóle przybywasz? - krzyczał nieustannie w kierunku Kel'dara.
- Z Ni, system Cor - odpowiedział nie odwracając głowy od wymyślnych konstrukcji znajdujących się w innych pomieszczeniach.
Altun zbladł, bo wiedział co tam się wydarzyło i zrozumiał, że wizyta nie jest przypadkowa. Spojrzał na chłopca i rzekł:
- Asbi, dziękuję, że przyprowadziłeś gościa, ale nie będziesz już więcej potrzebny.
Chłopak zrozumiał wymowne spojrzenie starca i czym prędzej skierował się do drzwi wyjściowych.
Nastała cisza. Droid przechadzał się po domu bacznie obserwując otoczenie, a jedynym odgłosem towarzyszącym jego krokom był mechaniczny zegar ścienny. W końcu skończył obejście i podszedł do pocącego się od samego widoku droida Altuna.
- Przybyłem tu, ponieważ dostałem informację, że specjalizujesz się w różnych gadżetach jak plecaki odrzutowe, linki z hakiem, ale przede wszystkim znasz się bardzo dobrze na broni laserowej i broni okrętowej ze wzgledu na swoje doświadczenie militarne, a właśnie w tej sprawie przychodzę. Pierwotne Zło przybiera na sile, moje czujniki wykrywają jego wzmożoną obecność w ostatnim czasie. Wojna się zbliża, a napięcie ludzi widać od razu. Wiem, że byłeś przez lata głównym mechanikiem w stoczni i zabrałeś ze sobą wiele konstrukcji, pomysłów i wynalazków, a ja chciałbym je poznać. Szczególnie interesuje mnie ...
- Nie! To doprowadzi do śmierci miliony istnień...
- .. które i tak zginą w nadchodzącej wojnie - to chyba dobrze, że chcę ograniczyć ich ilość?
- Skąd mam pewność, że mogę ci ufać?
Kel'dar wyciągnął z torby fragment tkaniny z wyrytymi na niej inskrypcjami i runami. Altun wziął tkaninę, obejrzał dokładnie i poczucie strachu zniknęło błyskawicznie.
- Pierwotne Zło? Chyba mogę ci jednak pomóc ...
---
Był już wieczór. Kel'dar jechał windą na poziom portu. Podróż strasznie się mu dłużyła, ciągle myślał nad tym, co powiedział mu Altun. Z głośników leciała dziwna muzyka, jego czujniki uznawały ją za interesującą. Salsa z Tatooine? Trombki z Coruscant? Melodia z "We are the galaxy" Republic for Ozillon albo "Take on you" B-hb? Jego procesory nie zakończyły analizy, gdyż dotarł właśnie na poziom portu. Był prawie pusty, nieliczni ludzie kłócili się tu i ówdzie lub krzyczeli na swoje droidy protokolarne. Kel'dar powolnym krokiem szedł w kierunku swojego myśliwca. Kiedy miał już startować zobaczył biegnącego ku niemu Asbiego ze swoim małym robotem.
- Czy zobaczymy się jeszcze? - zapytał zdyszany chłopiec.
- Mam taką nadzieję. Wrócę - odpowiedział.
Myśliwiec poderwał się, obrócił i skierował w kierunku stoczni. Otrzymał od kontrolera pozwolenie na odlot. Kiedy już był daleko, obrócił głowę i spojrzał jeszcze raz na żelazny pierścień. Był w pewnym sensie dumny z konstrukcji tu powstających, z potężnych okrętów, które już niedługo będą odwiedzać wszystkie zakątki galaktyki. Jego system zaczął proces, który był bardzo zbliżony do szacunku i podziwu, których doświadczają ludzie.
Podłączył się do systemów statku, spojrzał przed siebie, jego sensory odebrały ogarniającą statek pustkę galaktyki, nastąpiła absolutna cisza, a w jego pamięci specjalne miejsce zajęła nowa nazwa: Korriban.
To be continued...
#lacunafabularnie #lacunafabularniestarwars #lacunafabularnieczarnolisto