Wpis z mikrobloga

Jak zabierałem się za ten wpis, to miałem wrażenie, że piszę pastę. Taką, jak ta z koalą lub koniem.

Większość informacji czerpałem od Kubanki, która ma polskie korzenie i dobrze mówiła po polsku. Oprowadzała mnie po Hawanie, a ja miałem czas zadać jej mnóstwo pytań.

Ceny.
Ceny są z dupy tak bardzo, że Kubańczycy w niczym nie ustępują Polakom za komuny. Rząd wymyślił by jakoś móc się rozliczać ze światem i dlatego na wyspie występują 2 waluty.
- kubańskie pesos – dla obrotu wewnętrznego.
- CUC – czyli convertible i tutaj chodzi o walutę wymienną, do rozliczania z pozostałymi krajami i turystami. Przelicznik to 25 pesos na 1 CUC, a 1,02-1,06 CUC to 1 EUR.
Wymiana USD jest nieopłacalna, bo państwo nalicza 10% podatek od dolarów.
Wyobraźcie sobie, że 20-50 CUC to jest wasza pensja. 20 zarabia sprzątaczka, a 50 zarabia lekarz lub inżynier. Należy wziąć pod uwagę, że inżynier czy wykładowca na uczelni to nie jest najbardziej pożądany zawód. Taksówkarz lub barman to zawody plasujące się na czele listy marzeń Kubańczyka. Taki człowiek ma dostęp do turystów, napiwków i może żyć jak król. Co ciekawe partia to również dostrzegła i osoby mające kontakt z turystami płacą podatek od zarobków. Normalnie na Kubie nie ma podatku dochodowego.
W innym źródle znalazłem że te zarobki wahają się od 15 do 35.
Jedyny żart który słyszałem, a nie był polityczny to:
-Dziecko, kim chciałbyś zostać jak dorośniesz?
-Turystą

Ceny poszczególnych artykułów:
- benzyny (nie było napisane ile oktanów) 1,1 CUC
-1l benzyny (94 oktany) 1,2 CUC
-1l ropy 0,8 CUC
- kawa na stacji benzynowej 0,35 CUC
- obiad + mohito 7-10 CUC
- cukierek (pojedynczy, czekoladowy, deficytowy cukierek), też na stacji benzynowej 0,35 CUC
- 1 kg kawy 7 CUC
- 1l rumu ciemnego Santiago de Cuba 10,90 CUC
- 1l rumu ciemnego Havana Club 7yo 16.90 CUC
- 1 cygaro Cohiba 9-14 CUC (w zależności od wielkości)
- 1 paczka małych cygar Montecristo (5 sztuk) 12 CUC
- 1 cegła 0,5 CUC (to info akurat mam od rezydenta)
- Maluch (Fiat 126p), z przeróbkami, nazywany tutaj potocznie Polacchito (mogłem coś przekręcić w transkrypcji, w tłumaczeniu Polaczek) od 7000 CUC

Samochody.
Na wyspie nie ma za dużo samochodów. Na 1000 mieszkańców przypada około 70 aut. Po tym jak w 1959 wydarzyła się rewolucja, do kraju nie sprowadzano nic nowego. Dlatego jest tam tyle samochodów które zostały wyprodukowane w latach 1940-1959. Dopiero niedawno zaczęto współpracę z innymi krajami i można spotkać bardzo dużo aut z Chin, Hyundaie i Peugeoty.
Wszystkie te nowe auta są kupowane przez państwo i można je rozpoznać po tablicach rejestracyjnych. Jeżeli jest całkowicie biała tablica, to jest to auto prywatne. Taka rejestracja zaczyna się również od P. Auta służbowe, czyli zakupione przez rząd, mają niebieskie tablice. Te często zaczynają się od B – jako auta przypisane do danych zakładów, lub T jako transportowe.
Wiele słyszałem o mechanikach i ich magicznych wręcz umiejętnościach. Z racji bardzo słabej dostępności części, to wiele aut pod maskami ma silniki z całkowicie czegoś innego. Podobnie jest z zawieszeniem, czy układem wydechowym. Najlepszym przykładem był Maluch, który wiedziałem że miał nienaturalnie wysokie zawieszenie, a silnik kompletnie nie przypominał kaszlaka. Podobnie było z Chevroletem którym jechałem. Był z 1959, a jechał dosyć cicho, podczas gdy obok identyczny miał dźwięk V8.
Ceny części samochodowych też są bardzo wysokie. Podobno idzie sprzedać nowy pasek do silnik w maluchu za 700-800 CUC! Normalnie nic tylko zapakować walizkę paskami klinowymi do Malucha (na alledrogo za 17 zł + 14 wysyłka) i jechać na Kubę! Nic bardziej mylnego. Jest zakaz wwożenia części mechanicznych xD Słyszałem historię że ktoś znał jedynie pierwszą część tego akapitu i przyjechał z paskiem. Miał tyle szczęścia że lot był późno w nocy, przed zamknięciem lotniska. Urzędnikom nie chciało się siedzieć z jegomościem spoza Kuby, spisywać go, wymyślać co to jest i na koniec go przepuścili. Jednak nie liczcie na takie szczęście.
Ostatnio jak wprowadzono punkty na import (o tym poniżej), to sytuacja się trochę poprawiła i teraz magazyny w USA z częściami do zabytkowych aut są szturmowane zapytaniami z Kuby. W podobny sposób auta są też „tuningowane”. Ma się wrażenie, że na Kubie wydano NFS Undeground rok temu. Widziałem sporo Ład czy Oldtimerów ze światłami LED, naklejkami Szybcy i Wściekli, olbrzymimi wylotami powietrza, neonami pod autem czy przyciemnianymi szybami.
Prawo jazdy zdaje się w podobny sposób jak u nas. Nie można prowadzić pod wpływem, czyli 0,00 w wydychanym.
Co do cen:
Maluch w dobrym stanie technicznym lub Łada 2105 - 10 000 CUC
Znane z fotografii oldtimetry, mające po 60 lat 50-60 000 CUC
Nówka sztuka, kosztująca tutaj 40 000 EUR, tam kosztuje 140 000 CUC

Import i cło.
Patrząc na cenę auta wyżej, ma się wrażenie że importowanie aut na Kubę to super biznes. Cóż, państwo postarało się o to by tak nie było. 99% produktów importowanych na Kubę ma cło w wysokości… 270%. No bo czemu nie?
Aby Kubańczycy mieli jakikolwiek dostęp do produktów od Wuja Sama lub z Europy, to rząd wprowadził przydział punktowy tego co towarzysz obywatel chce sprowadzić.
Każdy ma 1000 punktów i może za to kupić co chce. Nie zapłaci za to cła. Powyżej tych 1000 punktów już 270% obowiązuje. Jak są obliczane punkty? Tabelka, urzędnik lub celnik. Sprawdzają i określają ile dana rzecz jest warta.
Niestety nie rozumiałem do końca jak to wygląda, ale wydaje mi się że urzędnik na spore pole do manewru.
Dostępność produktów.
Odwiedziłem kilka sklepów i wygląda to bardzo słabo.
W sklepie dla turystów widziałem kremy do opalania, majonez, keczup, rum, ciastka, napoje (woda, kubanska cola i sprite) koszulki, czapki i ręczniki, cygara, herbatę. Na pewno było kilak produktów więcej, ale pierwsza lepsza Żabka ma kilkukrotnie większy asortyment.
Stacja benzynowa miała majonez, keczup, rum, cukierki, wodę, kawę z ekspresu i kanapki.
W ichniejszym Pewexie (stał koło stacji benzynowej) majonez, keczup i rum (czujecie pewną prawidłowość?), herbata, zapałki, koszulki, cukierki na sztuki. Dodatkowo był 1 rodzaj chemii (nie potrafię sobie przypomnieć czy to był płyn do naczyń, czy coś innego), ale zakrywał całą ścianę.
Bardzo dziwnie wygląda jak sklep ma pod szklaną ladą tylko majonez, a 1 ścianę zakrywa płyn chemiczny.
Jak byłem w Hawanie czy Trynidadzie, to ludzie prosili o długopisy, mydło, proszek do prania, czy szampon. U nich tego nie ma. Co miałem to zostawiłem tam mojej przewodniczce, ale to kropla w morzu potrzeb.
Widziałem sklep, gdzie można było kupować jedynie na kartki. W środku były puste półki, lub dosłownie kilka produktów. Przy cenach z kosmosu lub kompletnym braku na rynku, to tam większość osób się zaopatruje. Cena jest ustalana przez rząd i razem z kartką można zapłacić kilka kubańskich pesos (czasami jest to taniej o 800%! od ceny wolnorynkowej). Można dostać cokolwiek raz na miesiąc. Mówię tutaj o rzeczach jak: kawałek mięsa wieprzowego lub kurczaka, dla kobiet 1 paczkę podpasek, paczkę kawy, 4 kg ryżu na osobę, 1 mydło.
Jeżeli chodzi o elektronikę, to tutaj bardzo pomaga rodzina z zza granicy. Przysyłają takie telefony z USA (podobno z Miami jest 3 mln Kubańczyków, którzy starają się pomagać rodzinom na wyspie).

Telewizja i internet.
Internet jest na kartki. Tak samo jak wszystko opisane powyżej, z tym, że jego nie trzeba ani sprowadzać, ani produkować. Prawdziwe socjalistyczne państwo nie pozwala jednak na zbytnie szastanie czasem w sieci. Aktualnie cena kartki na 1 godzinę Internetu kosztuje 1 CUC. Przy aktualnych zarobkach to i tak jest sporo. Wykupuje się taką kartkę i idzie w miejsce oznaczone jako Wifi. Dużo miejscowości ma jakiś skwer, czy park w którym takie miejsce istnieje. Można to też zauważyć po sporej liczbie osób patrzących w telefon.
Internet w telefonie jest bardzo drogi, słyszałem o 12 CUC za 1GB.
Internet jest cenzurowany i słyszałem że większość osób ma VPN. Jak zaglądałem do telefonów w parku, to ludzie mieli otwarty Facebook i Messengera, co normalnie jest blokowane.
W telewizorze można zobaczyć jedynie 5 państwowych kanałów. Wszelkie talerze satelitarne są bardzo karane, więc raczej BBC tam nie zobaczycie. Co innego w hotelach. Tam dla turystów jest wszystko (nawet TV Trwam).

Trochę się rozpisałem. Jak będzie zainteresowanie, to postaram się napisać drugą część. Np. mieszkania, podróżowanie po Kubie dla turystów i obywateli, zabytki oraz pomoc UNESCO, jedzenie.

  • 8
  • Odpowiedz
@Gorrann: Zarobki lekarza lub inżyniera to 50CUC a ulepiony na czesciach z cholera wie czego Maluch lub 30 letnia Łada to 7000-10000CUC? To nie pomyłka? To już warunki ekonomiczne w czarnej afryce subsaharyjskiej, są wielokrotnie lepsze. Kto tymi wszystkimi gruzami samochodów na Kubie jezdzi skoro polepiony Maluch to rownowartosc dziesięcioletniej pensji lekarza?
  • Odpowiedz
@bigger: Poleciałem z biura podróży. Hotel, samolot + transfer w last minute wyszedł mnie taniej niż niektóre oferty tanich lotów na stronach.
@sln7h: Niestety taka jest prawda. Ceny są astronomieczne poprzez to olbrzymie cło. Sporo rozbujały też pieniądze od wujków i ciotek z Ameryki.
  • Odpowiedz
Hotel miałem na Cayo Coco, ale starałem się zoabczyć trochę więcej.

Przelot (czarter), hotel all in, transfer. kolo 4000
  • Odpowiedz