Wpis z mikrobloga

Mój pierwszy moment kiedy zacząłem interesować się NBA to przegrane przez Boston finały Celtics - Lakers w 2010 roku. Od tego momentu Kobe wkurzał mnie w każdym spotkaniu kiedy go oglądałem. Nie ma innego zawodnika, który swoimi umiejętnościami, zawziętością, etyką tak bardzo by mnie denerwował jak on. Wiedziałem, że każdy jego następny mecz z drużyną której kibicowałem to może być 50 punktów i kluczowy rzut w ostatniej sekundzie. Często przesadzał, często brał za dużo na siebie, ale kiedy oglądałeś mecz Lakers to wiedziałeś, że w każdej chwili może zmienić przebieg spotkania. Z jednej strony mnie wkurzał, ale z drugiej inspirował i imponował.

Nienawidziłem go, aż do 2016 roku do jego ostatniego spotkania w NBA, kiedy to rzucił Utah Jazz 60 punktów. Wszystko minęło, cieszyłem się jego każdym trafionym rzutem, każdym ruchem. Po zakończeniu spotkania można było wyczuć, że coś się skończyło. Tak samo jak teraz.

Dzięki Kobe, że przez te wszystkie lata, te wszystkie nieprzespane noce, swoimi umiejętnościami, tym co pokazywałeś na parkiecie tak bardzo mnie irytowałeś. Nigdy w życiu nikt inny nie wkurzał mnie tym, że był tak dobry. Nigdy w życiu nie miałem tak dużo szacunku do innego sportowca, który jednocześnie wywoływałby we mnie takie emocje.

Dzięki Kobe.

#nba
  • 1