Wpis z mikrobloga

Pamiętam jak mając 17 lat wpadłem z koleżanką, diagnoza ciąża. Świat mi się załamał, jej rodzice już planowali nasz ślub a ja chciałem tylko zaruchać, już myślałem nad podjęciem się pracy i w ogóle powoli docierała do mnie powaga sytuacji i to jak bardzo #!$%@?łem sobie życie i do tego zmuszany jestem do wzięcia ślubu z osobą, której nawet nie lubię.

W końcu przyszedł dzień narodzin, początkowo myślałem, że to będzie mój najgorszy dzień w życiu, dzień początku wszystkich moich problemów i porażek życiowych a kto by pomyślał, że przerodzić się to w najlepszy dzień w życiu, w którym odzyskałem nadzieję.

Gdy usłyszałem, że dziecko urodziło się martwe byłem mega szczęśliwy, nawet nie ukrywałem uśmiechu przy moich rodzicach i "treściach" poczułem się wolny, od razu wyszedłem ze szpitala, nie miałem w tym okresie empatii więc nic mnie nie obchodziło, jedyne co mnie tam trzymało to to dziecko i odpowiedzialność, która w jednej chwili znikła i już żadna umowa mnie tam nie trzymała. Dziewczynę zablokowałem wszędzie gdzie się da, ostatnio po tym incydencie widziałem ją w Lidlu z jakimś innym kolesiem wydawała się szczęśliwa więc chyba wszytko u niej ok.
  • 51
  • Odpowiedz