Wpis z mikrobloga

Siema Mirki. Mam taką sprawę. Przed chwilą zostałem zaatakowany przez patusa z mojego bloku za rzucenie petardy. Rozumiem, że komuś może przeszkadzać hałas ale do cholery mamy sylwestra! Gościu wyszedł z psem kiedy strzelałem petardami zobaczyłem to i na chwile przestałem strzelać. Oddalił się jednak w inną stronę bez słowa więc też poszedłem kawałek dalej i rzuciłem petarde. Po chwili gościu do mnie podszedł i zaczął rzucać jakieś agresywne teksty zrozumiałem tylko 'i co robisz okularniku #!$%@?" Jako że do odważnych nie należę chciałem złagodzić sytuacje i cofając się powiedziałem 'Przepraszam pana nie chciałem panu niczego zrobić na złość" po czym gościu podbiegł do mnie i zaczął mnie bić. Uderzył mnie w twarz, a potem kopnął w nogę. Próbował mnie bić dalej ale po jednym z ciosów spadły mi okulary i zacząłem uciekać. Jego ciosy nie zrobił na mnie większego wrażenia bo bylem od niego dużo większy i nawet udało mi się go złapać za nogę i częściowo obalić, jego ciosów już nie czuje. Gościu był słaby ale wyglądał na łysego patola i był w #!$%@? agresywny. Zdecydowałem się na ucieczkę bo jak wspomniałem do odważnych nie należę, a poza tym jestem okularnikiem i mam problemy z nadciśnieniem (godzine przed zdarzeniem bolało mnie serce). Gonił mnie kawałek po czym wbiegłem do klatki i wróciłem na miejsce z ojcem. Jego już nie było a ja znalazłem swoje okulary na szczęście całe. Wiem, że gościu mieszka u mnie w bloku ale nie wiem gdzie. Jest sens to zgłaszać na policje jak nie ma nagrania, świadków i śladów ani nawet nie wiem gdzie gościu do końca mieszka? Telepie mnie cały czas z emocji i #!$%@? bo zepsuł mi i tak smutnego sylwestra. Odpuścić czy co? Co zrobilibyście na moim miejscu? To nie zrzutka.
  • 10