Wpis z mikrobloga

pojechalismy tramawajem, dluzyla sie troche podroz. wysiedlismy na pewnej ulicy, zakupilismy u wietnamczyka trzy baloniki z heroina. Moj przewodnik w tripie (heheheh) nagle pomyslal ze #!$%@? nas na hajs #!$%@? jak otworzyl balonik i zobaczyl towar, male kamyki. to szybko zawrot i do wietnamca z pretensjami "oddaj #!$%@? hajs masz tu #!$%@? towar" , wietnam twierdzil "#!$%@? nie #!$%@? ciebie, jakbym to zrobil to bym tu nie stal tylko bym #!$%@?" no to w koncu moj przewodnik mowi dobra, choc tu za rog mam schowane pompki , sproboje . wietnam sie zgodzil. przewodnik poszedl.... za rog ja czekalem pilnowalem wietnamca zeby nie #!$%@?, przewodnik wrocil usmiechniety, dobra spoko gosciu, myslalem ze nas chciales #!$%@? itd. dobra gosciu se poszedl. to my poszlismy z towarem dalej , poszlismy pod bloki tam gdzie jest 'Wymiana igiel' , poprosze paczke 5, 'chcecie wode' 'tak'. no i poszlismy, po drodze idziemy taka mala uliczka, patrzymy psy tajniaki nieoznaczonym samochodem zatrzymali jakiegos goscia na rowerze, oczywiscie szlismy dalej w ich strone jakby nigdy nic bo wiadomo jakbysmy zawrocili to #!$%@?, mamy cos na sobie. dalej poszlismy, przy takim domu w koncie taki niby kibel, pelno #!$%@? brudnego sprzetu, i w rogu kran, krzaki. dobra , gosciu rozpakowal dwa baloniki, lyzka biala plastikowa, (ja w tym czasie rozpakowalem 2 nowe pompki) , #!$%@? do tego 60 kresek wody, zamieszal, ja sie pytam 'a filtr' , a moj przewodnik '#!$%@? z filtrem , wiesz ze od filtra to kawalek bawelny moze ci wejsc i mozesz miec #!$%@?' . wiec #!$%@?, spytal sie ile chce kresek, ja mine jeblem, dobra 15 kresek z tych 60. chcialem sam sobie wbic ale #!$%@? nie umialem, w koncu przewodnik mi pomogl, pyk... mysle sobie #!$%@? nic nie poczulem. reszte z tych 60 kresek (45?) zaciognol sobie i wbil. dobra, #!$%@? , jaschowalem reszte czystego sprzetu i lyzke w papierowej torebce do kieszeni moich dresow.... idziemy z powrotem na tramwaj... cos zaczolem czuc, troche przez mgle. zaebiscie. jedziemy tramwajem, zaebiscie. wysiedlismy przy szpitalu (to nasza baza do zebrania na hajs) , nagle poczulem ze mnie mdli, poszlem do szpitala do kibla, pilem wode z kranu bo mnie suszylo ale jednoczesnie nie mialem czym zygac, napilem sie ile moglem, wyzygalem. wyszlem na dwor, gdzie moj przewodnik jak zwykle zaczepial przechodni o monety na zbyciu. zaczepilem jedno dziewczyne o szluge, zajaralem szluge, dobrze sie poczulem, i bylem zaebiscie najarany. To bylo COS.

I jak ktos mi tutaj powie ze mam taka buujna wyobraznie i to zmyslilem, to niech sie zastanowi. Bo ja wiem ze do fikcji pisania to ja sie nie nadaje, jestem raczej fucktyczny czlowiek. hajs, towar, byc ujaranym, zadne bullshit.

I tak wygladala moja inicjacja heroinowa.

Teraz czekam na innych

NaRa
  • 1