Wpis z mikrobloga

#anime #bajeksto
68/100

Flying Witch (2016), TV, 1-cour
studio J.C. Staff

Nie ma chyba w czasach obecnych powodu, aby fenomen anime typu iyashikei był dla kogokolwiek niezrozumiały. Po frustrującym dniu w społeczeństwie nie żyjącym wcale według rozsądnych i dobroczynnych zasad moralnych, dobrze jest sobie usiąść w swoim ulubionym kącie i obejrzeć odcinek czegoś spokojnego, pozbawionego większych wzruszeń, pełnego pogody ducha i zachwytu nad codziennością. Przypuszczam, że większość z Was miała już kiedyś z produkcjami tego typu do czynienia, ba, wielu ma swoje ulubione i może nawet do nich cyklicznie wraca. Stąd z mojej strony propozycja poszerzenia tego zbioru seriali kojących zbolałego ducha – Flying Witch, nowinka sprzed paru lat.

Wiedźmy w młodym wieku wyprowadzają się od rodziny i zaczynają praktykować swoją profesję na własną rękę – skąd my to znamy? W przeciwieństwie do przygód Kiki, bohaterka tej produkcji, Makoto, nie wybywa od razu na swoje, jako że rodzice poprosili, by najpierw skończyła liceum. Przenosi się zatem do kuzynostwa na prowincję, do odległego Aomori, wraz z kotem i miotłą. Dziewczyna błyskawicznie wrasta w rodzinę, chodzi do miejscowego liceum i zdobywa kilku przyjaciół, a dni mijają jej bez pośpiechu. Czasem wpadnie w odwiedziny starsza siostra, obieżyświat jakich mało. Czasem pojedzie pomagać goszczącej jej rodzinie Kuramoto zbierać jabłka w sadzie. Pójdzie na festyn, odwiedzi kawiarnię. Nic się więcej w zasadzie tutaj nie wydarza.

Ta przyziemna i unikająca porywów serca formuła sprawdza się doskonale. Aplikowany co jakiś czas serial wspaniale umilał mi kilkanaście wieczorów, a to za sprawą wielkiej konsekwencji, z jaką ten świat zostaje kreowany. Bycie wiedźmą mało kto uważa za coś więcej niż osobliwą profesję, poza jedną koleżanką, służącą za substytut widowni, aby Makoto miała szansę nam tę czy inną głupotkę wyjaśnić po swojemu, z uśmiechem i nieopuszczającym jej na krok dobrym samopoczuciem. Bywa głupiutka i notorycznie myli kierunki, jednak produkcja nigdy się ani z niej, ani z reszty bohaterów nie nabija z żadnego powodu.

Nietypowa kreacja dziecka – do rodziny Kuramoto należy między innymi dziewięcioletnia Chinatsu, która zachowuje się dokładnie tak, jak byśmy spodziewali się po dziecku w jej wieku. Nie uświadczymy z jej strony jakichkolwiek nienaturalnych dorosłych zachowań, ale też nie ma w zwyczaju wpadać w histerię. Wszystkim we Flying Witch jest dostatnio, bezpiecznie, stabilnie… Może poza znajomą siostry Makoto, przez przypadek pod wpływem działania czaru nadającego jej psią twarz w ciągu dnia. Także z jej strony nie uświadczymy melodramatycznego żalu – cierpliwie czeka na wynalezienie przez siostrę jakiegoś remedium.

Produkcja ta była dla J.C. Staff raczej projektem pobocznym, z uwagi na wychodzące zaraz po niej drugi sezon Shokugeki i Saiki Kusuo, jednak na oprawie nie szczędzono. Aomori prezentuje się przede wszystkim zielono – ponoć sale szpitalne powinno się malować na zielono, bowiem ta barwa jakoś wewnętrznie ludzi uspokaja i przywraca im dobry nastrój. Niewątpliwie tutaj macie szansę się na ten efekt załapać. Muzyka – klasyka gatunku, baśniowe fortepianki, skrzypcunie i gitarki. I bliskowschodnia nutka dla żartu, kto bogatemu zabroni.

Apeluję – dołączcie Flying Witch do swojego zbioru anime do poprawy humoru w gorsze dni. Mamy tu iyashikei kompletne, o sympatycznej tematyce i świetnych bohaterach, cieszących się z drobnych rzeczy w nienachalny sposób, bez popisów gry aktorskiej w stylu teatralnym, bez wielkich uniesień serca. Myk spodoba się każdemu, kto lubuje się w anime czarownicach, przy czym czary są tu niemal zawsze drobne, przytulnych wymiarów. Nie ma wielkich morałów, ale też kto ich tutaj szukał?
tobaccotobacco - #anime #bajeksto
68/100

Flying Witch (2016), TV, 1-cour
studio ...

źródło: comment_lgPz5ULFuH7EnQOeWPPKVOZyNFxbGxHc.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz