Wpis z mikrobloga

Jakoś niespodziewanie dobrze mi się dzisiaj jeździło i zrobiłem swoją życiówkę 71km. Ostatnie dni planowałem na odbicie formy w weekend. Wczoraj i przedwczoraj regeneracja przed poprzednimi jazdami, spokojne tempo, mały dystans. Dałbym radę zrobić 100km, ale wyjechałem zbyt późno i się zasiedziałem na obiedzie i już niedługo zaczynałoby się robić ciemno.

1. Pierwszy raz próbowałem jazdy w tunelu aerodynamicznym za autobusem relacji Suwałki - Olecko. Ale nie ryzykowałem długiej jazdy, bo działo się to w mieście i gdy dobiłem bez żadnego wysiłku do 42km/h odpuściłem. Nigdy nic nie wiadomo.

2. Widziałem tandem.

3. Rywalizacja jest najlepszą motywacją do jazdy, o czym dzisiaj się przekonałem. Przez kilka kilometrów, przez miasto goniłem jakiegoś rowerzystę. Przez większość trasy wyciskałem ok 30-34km/h na góralu 26", jak się później okazało był to mój były nauczyciel. Udało mi się go przegonić, ale po chwili to on wyprzedził i potem już go nie złapałem. Dawno się tak nie zmachałem.

Może dlatego tak dobrze mi się dzisiaj jeździło, bo założyłem rowerowe gatki.

#rower #roweroweprzemysleniamaciejbo1 #przepraszamzarobienietutajbloga
  • 3
@maciejbo1: Ad.1 Jeśli masz opanowany rower i trzymasz ręce na hamulcach, to nie powinno się nic wydarzyć, szczególnie jadąc za autobusem, bo one mają o wiele dłuższą drogę hamowania od każdego innego pojazdu. Co innego jazda za osobówką (bardzo zwrotna) i za ciężarówką, która też rozpędza się powoli i z reguły hamuje powoli, ale jej hamulce pozwalają na dużo szybsze zatrzymanie się niż hamulce autobusu.
@maciejbo1: W jeździe za autobusem najśmieszniejsze jest to, że ludzie się dziwnie gapią ;)

Ja wczoraj też zrobiłem 70 km - po Warszawie. Jeździłem trochę przed masą krytyczną, potem razem z masą, a jak zmieniłem dętkę, to pojeździłem do północy i się uzbierało...