Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Pracuje przy transporcie rannych zwierząt, wozimy je do weterynarza, potem do schroniska itd. Dzisiaj wezwanie w godzinach wieczornych "ranny kot, policja czeka". Chcąc nie chcąc zapitalam. Dojechałem na miejsce, stoi radiowóz i dwóch funkcjonariuszy. "Panie dobrze że pan już jest, bo od 15 czekamy". Jest dobrze po 20, no to ja "tyle czasu tu siedzieliście z tym jednym kotem?". "Nie no przecież nie my, wcześniej siedzieli chłopaki z innej zmiany". Jak kogoś dziwi że policji nie ma gdy jest potrzebna, to może akurat są zajęci misją stróżowania przy jakimś kitku. W tym czasie mogli go przywieźć do nas, zresztą nie wiem nawet dlaczego zgłosili go tak późno. W tym wszystkim szkoda też kota, bo był mocno pogruchotany i nie nadawał się do leczenia, a musiał cierpieć te długie godziny.

#panstwozdykty #chlewobsranygownem #policja

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 5
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie, takie są procedury przewidziane prawem. Na miejsce wzywa się weta, który określa stan zwierzęcia i dopiero wtedy można po jego ustnej opinii zakwalifikować jako czyn przestępny, lub jako wypadek. W przypadku gdyby policjanci wzięli kota do radiowozu, to w przypadku np choroby zakaźnej trzeba by uznać strefę za zapowietrzoną. A dlaczego zadzwonili tak późno? Nie wiem, może nikt inny nie odbierał, lub koordynator wojewódzki tak zarządził. Żaden dyżurny nie