Wpis z mikrobloga

  • 0
@pierogu no i to mu się, #!$%@?, udało. Sam nie jestem do końca pewien czy mamy do czynienia z historią czy z postacią która w trakcie odleciała za bardzo i historia po części odbywała się w jej głowie. Coś jak w fight clubie. Palahniuk też jest w mojej topce autorów takich intrygujących historii. W zasadzie to sam nie wiem do końca z czym miałem do czynienia po seansie. Coś jak po
  • Odpowiedz
@ChrystusChytrys: Przerost formy nad trescia, fabularnie nie ma tam nic odkrywczego, ani zaskakujacego, a poza poczatkiem nie ma rowniez czegos, co by faktycznie wywolalo wieksze ciarki.

Niedawno nadrobilem "Lokatora" i tam faktycznie mozna sie dac porwac rosnacemu uczuciu niepokoju oraz pokreconym pomyslom rezysera.

W zeszlym roku wyszedl zreszta ciekawszy film w tematyce odjazdow i psychodelii, "Tajemnice Silver Lake".
  • Odpowiedz
  • 0
@cynical_motherfucker też w pewnym momencie towarzyszyło mi uczucie przerostu formy nad treścią, ale generalnie film pozostawia dziwne uczucie w głowie. Ja dałem się temu porwać. Ten film nie ma na celu wywołania ciarek tylko raczej nie wiem... rozplywanie się nad odlotami reżysera? Sam nie wiem jak to ugryźć. Chyba obejrzę jeszcze raz
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@pierogu: ja np. nie lubię Hereditery, już tam mam różne przyczyny do tego, ale czy jest szansa, że polubie Midsommar?
  • Odpowiedz
@banjo: to możliwe, tutaj fabuła opiera się głównie na psychologicznych przeżyciach głównej bohaterki niż nad czymś nadprzyrodzonym. Choc jesli nie podobala Ci się sama rezyserka, to raczej nie, bo jest prawie identyczna
  • Odpowiedz