Wpis z mikrobloga

@Frank_Forsyth: W polskich realiach brak jakiegokolwiek progu wyborczego to prosta droga do totalnego sejmowego bałaganu, anarchizacji pracy sejmu, a co za tym idzie do jego kompletnego paraliżu. Vide sejm pierwszej kadencji 1991–1993. A czy to działa w Holandii to nie wiem, nie śledzę tamtejszej polityki.
  • Odpowiedz
@adam-nowakowski: Wybory z 1989 roku trudno w ten sposób analizować, bo nie były w pełni wolne. W 1991 roku system wyborczy był z kolei mocno skomplikowany. 391 mandatów dzielono metodą Hare’a-Niemeyera (bardzo proporcjonalna metoda), a 69 dzielono metodą Sainte-Laguë'a (podobna do d'Hondta, ale bardziej proporcjonalna). D'Hondta wprowadzono dopiero po wyborach w 2001 roku.
  • Odpowiedz
@walt_gunner: Ale ja pisałem o wyborach z 1991 a nie o sejmie kontraktowym. Tak czy inaczej, niezależnie od metody przeliczania głosów, bez progu wyborczego byłoby większe rozdrobnienie w sejmie. Tzn. przy przeliczaniu metodą D'Hondta oczywiście byłoby mniejsze niż przy metodzie Sainte-Laguë, ale generalnie sejm wyglądałby podobnie do parlamentu holenderskiego.
  • Odpowiedz
@walt_gunner: W Holandii próg wynosi 1/150 wszystkich głosów. Czyli jakby porównywać do Polski 1/460 to wynosiłoby to u nas coś koło 0,22% żeby zdobyć choć jeden mandat. Też należy pamiętać, że Holandia nie jest podzielona na okręgi wyborczy - cały kraj jest jednym okręgiem wyborczym.
  • Odpowiedz
W polskich realiach brak jakiegokolwiek progu wyborczego to prosta droga do totalnego sejmowego bałaganu, anarchizacji pracy sejmu, a co za tym idzie do jego kompletnego paraliżu. Vide sejm pierwszej kadencji 1991–1993. A czy to działa w Holandii to nie wiem, nie śledzę tamtejszej polityki.


@adam-nowakowski: Nie - nie jest.

To problem ustroju, w którym rola parlamentu jest chaotyczna, niedookreślona i przede wszystkim - gdzie władza ustawodawcza jest scalona z wykonawczą (czyli
  • Odpowiedz
@Mr--A-Veed: Ale czy te scalenie władzy wykonawczej z legislatywą, o której piszesz nie jest domeną większości parlamentów europejskich? I nie za bardzo rozumiem co masz na myśli, pisząc że przy takim układzie rząd ma rolę marionetkową. W Polsce władza wykonawcza (tj. rząd, prezydent) sprawuje funkcję ustawodawczą dlatego, że to właśnie rząd i poszczególne ministerstwa przygotowują większość ustaw, które następnie są uchwalane są przez parlament (tj. formalnie przez władzę ustawodawczą), tak że
  • Odpowiedz
@adam-nowakowski: Nie jest.

To nie rząd powołuje parlament, ale parlament powołuje rząd.

Przy odpowiedniej większości to parlament (partia rządzącą) powoła na ministrów swoje marionetki (w Polsce wręcz wprost najczęściej ministrami zostają posłowie).

Owszem - to rząd najczęściej opracowuje ustawy, ale robi to pod dyktando potrzeb partyjnych.

Jest dokładnie tak, jak mówię.

I owszem - w większości krajów europejskich tak jest. Ale argument "większości" to żaden argument.

To, że inni tak majw
  • Odpowiedz